Artykuły

Lublin. Atak na Pietrasiewicza w prokuraturze?

Fundacja Helsińska chce by prokuratura potraktowała atak na mieszkanie Tomasza Pietrasiewicza, szefa Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN jako przestępstwo na tle antysemickim, czego śledczy nie wzięli pod uwagę, bo Pietrasiewicz nie jest Żydem.

Do ataku na mieszkanie dyrektora Teatru NN, który dokumentuje pamięć po żydowskich mieszkańcach Lublina doszło późnym wieczorem 17 grudnia. Sprawcy wrzucili do środka dwie cegły z namalowanymi swastykami. Do jednej z nich doczepiona była petarda. Efektem ataku były wybite szyby i zdemolowana kuchnia mieszkania Pietrasiewicza. On sam nie ucierpiał, bo w czasie napaści spał w innym pomieszczeniu.

Na bandytyzm zareagowali ludzie oraz instytucje z całej Polski i zagranicy. Pietrasiewicz dostał dziesiątki e-maili z wyrazami wsparcia i solidarności.

Stowarzyszenie Przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii "Otwarta Rzeczpospolita" wydało oświadczenie: "Ten bandycki akt potwierdza nasze wielekroć wypowiadane przekonanie o zgubnej pobłażliwości stróżów prawa w Polsce dla organizacji i manifestacji nawiązujących do faszystowskich wzorów. Nie możemy ustawać w przekonywaniu opinii publicznej oraz organów państwa o konieczności egzekucji praw zapisanych w konstytucji i kodeksach."

Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe. Śledczy wstępnie zakwalifikowali atak jako przestępstwa: zniszczenia mienia oraz narażenia szefa Bramy Grodzkiej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Prokuratura nie wzięła pod uwagę wątku antysemickiego, czyli art.119 kodeksu karnego, który mówi: "Kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5."

Dlaczego śledczy tak właśnie postąpili? Tomasz Pietrasiewicz zeznał, że nie jest Żydem, a z kulturą żydowską łączy go praca i pasja.

Podobnych spraw w Polsce jest więcej. Tak było choćby w przypadku napaści na Andrzeja S. Cztery lata temu został brutalnie pobity w warszawskim barze. Napastnik rzucił się na niego z pięściami, bo mężczyzna czytał "Gazetę Wyborczą".

- No nie, z Żydem nie będę siedział! Poczekaj Żydzie, jak tylko stąd wyjdziesz, masz wpierdol! - wrzeszczał do ofiary bandyta. Prokuratura jednak potraktowała to jako zwykłą napaść. Nie skorzystała z przepisów antydyskryminacyjnych, które pozwoliłyby żądać większej kary dla oprawcy. Andrzej S. podobnie jak Tomasz Pietrasiewicz nie jest Żydem.

- Taka interpretacja przepisów kodeksu karnego [art. 257 i art. 119 par. 1] wypacza ich sens i sprawia, że są bardzo rzadko stosowane w praktyce - ocenia Dorota Pudzianowska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

- Postępowanie jest w toku. Nie można wykluczyć, że pojawią się okoliczności umożliwiające rozpatrywanie sprawy w związku artykułami 257 i 119. Na razie takich okoliczności nie ma. Wszczęcie postępowania nie jest też wiążące. Prokurator w toku śledztwa rozważa inne przepisy, o ile są dowody na zaistnienie innych przestępstw - informuje Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Tymczasem Fundacja Helsińska zapowiada, że pomoże Pietrasiewiczowi w staraniach o zmianę tzw. kwalifikacji prawnej czynu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji