Artykuły

Błękitny zamek

Prapremierowym akcentem za­kończyła Barbara Kostrzewska swoją 13-letnią działalność dyre­ktorską we wrocławskim Teatrze Muzycznym. Przez cały ten czas konsekwentnie budowała zespół artystyczny tego teatru dbając o sprawy artystycznego warsztatu i nie zapominając, że teatr powi­nien współinicjować nową twór­czość. Dzięki inicjatywie Barbary Kostrzewskiej we wrocławskiej Operetce miała swoją prapremie­rę śpiewogra Brylla i Gartner "Na szkle malowane", a pod koniec ostatniego sezonu jej dyrekcji odbyła się prapremiera musicalu Romana Czubatego "Błękitny za­mek". Libretto, na motywach po­wieści Lucy Maud Montgomery pod tym samym tytułem, napisały Krystyna Śląska i Barbara Wachowicz.

Jest to sentymentalna i miej­scami nawet nieco ckliwa opo­wieść, o dziewczynie, która z do­mowego popychadła - dzięki miłości - przemienia się w prawdziwą damę, nabierając wiary we własne siły i wartość. Joanna, bohaterka "Błękitnego zamku", od lat przekonywana przez rodzinę o tym, że pozosta­nie w staropanieństwie, dzięki poznaniu "królewicza z bajki" czyli syna milionera (i znanego autora powieści w jednej osobie), poprzez miłość i małżeństwo się­ga wymarzonego "błękitnego zamku". Tworzywo literackie stanowią­ce materiał wyjściowy dla lib­retta tego musicalu (jak i zre­sztą inne powieści autorki "Ani z Zielonego Wzgórza"), nie wy­chodzi poza ramy nieskompliko­wanego szablonu baśni o Kopciuszku, ale jednocześnie - dzięki swemu klimatowi i nastrojowośc - staje się przydatne do stworzenia sympatycznej opowieści muzycznej. Czy jest to musical? Chyba tylko z rozpędu opatrzo­no "Błękiny zamek" taką etykie­tką, bowiem spotykamy się tu raczej z zestawem piosenek, wplecionych w akcję sztuki, oraz z krótkimi fragmentami mu­zyki baletowej (wiejska zabawa i noc świętojańska). Spoglądając na twórczość ich kompozytora, Romana Czubatego, trzeba przyznać, że od czasu pamiętnego (bo bardzo nieudanego) widowiska muzycznego "Tam-tam", którego był współautorem, debiutując w ten sposób na scenie warszawskiej Operetki, znacznie rozwinął swój warsztat kompo­zytorski, inwencję melodyczną i umiejętność korzystania z barwowych możliwości poszczególnych grup instrumentalnych.

Czubaty koncentrował dotąd swoją uwagę na piosence, z rzadka probował sił w tzw. dużych for­mach teatralnych (min. "Trzej muszkieterowie") czy estradowych. Piosenka zaś obliguje do koncentracji środków wyrazu, wymaga od kompozytora umiejętności wypowiadania się w sposób skrótowy.

W "Błękitnym zamku" spotyka­my ten właśnie typ wypowiedzi, z nierzadko bardzo udanymi po­mysłami melodycznymi i instrumentacyjnymi. Przykładem może tu służyć duet Joanny i Eddiego z II aktu "Ofiaruj mi swoją sa­motność" czy też song kobziarza z I aktu, w którym kompozytor stosuje różnego rodzaju tzw. przeszkadzajki (czyli zestaw per­kusyjny złożony nie tylko ze standardowych instrumentów), który to pomysł muzyczny wyko­rzystuje następnie inscenizator (Ryszard Kubiak), wprowadzając owe "przeszkadzajki" - w rękach, aktorów - do gry scenicz­nej. Skoro już mowa o scenie, to warto wspomnieć też o niektó­rych postaciach tego przedsta­wienia, a ściślej mówiąc - o gronie postaci drugoplanowych. Bo z wyjątkiem nieźle śpiewają­cej, ale za to nieco sztucznie po­ruszającej się na scenie, jakby czymś skrępowanej Krystyny Wawrzyniak-Kubiak w roli Jo­anny, właśnie role epizodyczne i drugoplanowe wnoszą więcej ak­torstwa i uśmiechu na scenę, w dużej mierze budując nastrój spektaklu.

Myślę tu przede wszystkim o Zdzisławie Skorku - bardzo do­brym, choć chyba nie docenia­nym aktorze charakterystycznym (w tym przedstawieniu został obsadzony w epizodycznej roli zduna Ryczącego Abla), o inteli­gentnie i groteskowo przedstawionej przez Ewę Kamberską postaci kuzynki Georginii, o gogusiowatej, bardzo trafnie scharakteryzowanej przez Jerzego Szostakowskiego postaci Parsivala, o epizodycznej scence dorę­czania listu przez stepującego li­stonosza (Krzysztof Pajączkowski) czy o soliście baletu Bogu­mile Śliwińskim, który tańczył :- miejscami wręcz brawurowo - partię solową w scenie nocy świętojańskiej na początku III aktu. Natomiast zdecydowanie mógł się nie podobać nadmiernie rozwibrowany i skażony operet­kowym manieryzmem, głos Bar­bary Iwanickiej (Oliwia) oraz główna rola męska Eddiego, zu­pełnie bez wyrazu kreślona przez Mariana Ogorzelca, który poza tym śpiewał tak, iż z podawane­go przezeń tekstu doprawdy nie­wiele mogłem zrozumieć.

W epizodycznej roli Burmistrzowej (jedna piosenka) po raz ostatni wystąpiła przed wrocław­ską publicznością Barbara Kostrzewska, żegnana burzliwymi brawami.

Kierownictwo muzyczne "Błęki­tnego zamku" powierzono - i słusznie, bo z dobrym efektem - Marii Oraczewskiej-Skorek. Myślę też, że nowy utwór Czu­batego, Śląskiej i Wachowicz ma szansę dłuższego utrzymania się na afiszu wrocławskiego Teatru Muzycznego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji