Artykuły

Ścichła groza została śmieszność

Powrót Mrożka na scenę odbywa się pod znakiem "Szczęśliwego wydarzenia". Jest to tytuł jego nowej sztuki, wystawionej w warszawskim Teatrze Współczesnym, tym samym gdzie przed laty ukazało się po raz pierwszy "Tango". Na pewno nie wszyscy dzisiejsi widzowie oglądali, albo pamiętają "Tango", bądź co bądź ładnych kilka lat minęło od tamtych czasów ale wybierając się do teatru pozostawali pod ciśnieniem legendy o tamtym przedstawieniu. O tamtym wielkim wydarzeniu.

Ostatnie Wydarzenie jest tylko "szczęśliwe". Daremnie przy tym doszukiwać się jakowejść metafory w tytule. Tak zresztą w całej sztuce. Myślę, że jest ona raczej aluzyjna. Aluzje zaś odnoszą się w większości do wydarzeń nam obcych, cudzoziemskich. Mrożek zaczerpnął natchnienie z paryskich wypadków majowych 1968 roku. Rozeszły się one wprawdzie szerokim echem po świecie, ale bogaty doświadczeniami krajowymi Polak uznał je za dziecinną zabawę. Dzieci zbuntowały się, urosły im kły, ale okazały się bezradne wobec rzeczywistości. Jak Niemowlę ze "Szczęśliwego wydarzenia". No i wyszła farsa.

Oczywiście jest to farsa współczesna, nie tylko nawiązująca do współczesności, ale operująca współczesnymi zjawiskami społecznymi opiera się zaś na absurdach. Trudno by jednak zaliczyć "Szczęśliwe wydarzenie" do teatru absurdu. Może trzeba było tej właśnie sztuki Mrożka, by docenić pojęcie teatru absurdu, lansowane w swoim czasie przez krytyka angielskiego Martina Esslina. Mówił on o teatrze absurdu, jako zwierciadle współczesnego świata, o absurdzie tragicznym. Absurdy, na których zbudował Mrożek swoja sztukę, noszą raczej znamiona spekulacji są to absurdalne dowcipy absurdalne sytuację, w sumie absurd powierzchowny. Pozbawiony owej grozy, która biła od "Tanga". Można by parafrazując - powiedzieć: od grozy do śmieszności krok tylko. Jeśli wierzyć Mrożkowi zrobiliśmy właśnie ten krok znajdujemy się na etapie śmieszności. A może to tylko on zrobił ten krok?

W sztuce Mrożka młody człowiek, skrzyżowanie paryskiego clocharda z polskim hippie-kontestatorem przychodzi z ogłoszenia wynająć "pokój z wygodami i pięknym widokiem na góry". Okazuje się, że tego wszystkiego nie ma, ani wygód, ani widoków, ani nawet osobnego pokoju. A co - woła zdenerwowany Mąż - miałem ogłosić, że wspólny pokój bez wygód? Kto by się na to złakomił? Bo Mąż szuka sojusznika w walce z ojcem, zachłannym Starcem tyranem rodziny, który nie spuszcza młodych z oczu, aby nie dopuścić do zbliżenia i pojawienia się dziecka.

Dziecko bowiem to utrata wszystkiego nie tylko przywilejów starości. To podważenie hierarchii dla człowieka jak Starzec, który ma pełne usta frazesów o tradycji i honorze (nie padło słowo "wielkość", "grandeur" ale można je sobie dospiewać) - dziecko jest największym zagrożeniem! Czym jest dziecko dla Męża - Żony? - nie bardzo wiadomo. Po prostu chce je mieć! Jak wiele innych rzeczy. Chcą w ten sposób spełnić swoje zachcianki. Będą je mieli na własna zgubę. Bo Niemowlę, które się pojawi - olbrzymi bachor rozpierający się na wszystkie strony, żądający wszystkiego dla siebie, któremu rodzice ustępują, bo to przecież dziecko - spełni groźby przewidywane przez Starca. Nie tylko jego odsunie, zmaltretuje również rodziców, podporządkuje sobie wszystkich. Całkowicie.

Przybysz reprezentujący idee totalnej niezależności i swobody, godząc się na rolę sojusznika spełni swoje zobowiązania od początku do końca. Najprzód zabawiając Starca, zaspokajając jego namiętności pozwoli młodym mieć dziecko. Później podejmie role niańki Niemowlęcia. Ma prawo powiedzieć, że jest to również jego dziecko - oportunisty, cwaniaka, zakłamanego moralisty, który szuka tylko wygodnego urządzenia się przy kimś, na czyjś koszt.

Gdzie tkwi błąd? Czy istotnie tradycja rodzi jedynie wygodnicki liberalizm który musi zostać wysadzony z siodła orze z młodych gniewnych? Określenia których użyłem nie wyrażają precyzyjnie postaw, reprezentowanych przez poszczególne postacie sztuki Mrożka, ale w skrócie tak właśnie można by je odczytać. Bo z kolei Niemowlęciu wkrótce urosły kły zaczęło szaleć po mieszkaniu, w końcu wysadziło je w powietrze. Mąż i Żona wzięli zranioną tradycję, czyli poturbowanego Starca na nosze i uciekli pozostawiając bachora pod opieką Przybysza-niańki. Niech sobie dalej świat urządzają! Dla nich nie ma już miejsca...

Nie są to sytuacje, które by można odnieść do nas, do naszych stosunków i naszych spraw. Możemy więc potraktować "Szczęśliwe wydarzenie" jako farsę z wielu śmiesznymi sytuacjami dobrymi dowcipami. W przedstawieniu warszawskim bohaterem było nie Niemowlę lecz Przybysz, dlatego, że go gra Wiesław Michniowski. Jest to nowa wielka rola tego aktora. Gdyby w obsadzie znaleźli się jeszcze Krafftówna i Czechowicz - byłoby to bardzo szczęśliwe wydarzenie teatralne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji