Artykuły

Eksplozja energii

- Zanim pojawiła się "Mewa", marzyłam o roli właśnie kogoś takiego, kogo nie do końca lubię. Jest dla mnie bardzo ważna, bo to nie tylko moja duża premiera na deskach Teatru Narodowego, ale też pierwsza rola, gdzie nie jestem podlotkiem, jestem wreszcie kobietą - mówi DOMINIKA KLUŹNIAK, aktorka Teatru Narodowego w Warszawie.

Wystarczy raz ją zobaczyć i nie sposób jej zapomnieć. Przyciąga charyzmą i burzą rudych loków. Gra w "Mewie" Czechowa w Teatrze Narodowym i w komedii "Jak się pozbyć cellulitu".

ELLE Wszyscy mówią, że to będzie Pani rok.

DOMINIKA KLUŹNIAK A ja jestem ostrożna, bo już trochę wiem, jak to bywa. Zagrałam teraz jedną z głównych ról w "Jak się pozbyć cellulitu", więc od razu pojawiają się oczekiwania, że na pewno teraz o mnie będzie głośno. Tak nie musi być.

ELLE Ale "Lejdis" bardzo zmieniły życie aktorek, które zagrały główne role: Różczki, Dereszowskiej, Kuny. Naprawdę myśli Pani, że kolejny film Andrzeja Saramonowicza nie zmieni Pani życia?

D.K. Czuję, jakby Andrzej chciał mi zrobić prezent. On też tym razem ma świadomość, co się może z nami stać po premierze. Ale ja nie boję się wybuchu popularności, bo od kiedy urodziła się moja córka, nie jestem w stanie zwariować. Dom trzyma mnie w pionie tak mocno, że jestem pewna, że nie odbije mi palma ani nie zacznę nagle grać we wszystkim, co przyjdzie.

ELLE To prawda, że miała Pani zagrać już w "Lejdis", ale odmówiła Pani z braku czasu?

D.K. Tak! Przygotowywałam się wtedy do roli Pippi Pończoszanki w Teatrze Dramatycznym. Musiałam być na każdej próbie. To było nie do pogodzenia z byciem na planie "Lejdis", tym bardziej że moja córeczka miała wtedy osiem miesięcy. Musiałam więc wybrać. Padło na "Pippi". Żałuję, że nie zagrałam w "Lejdis", ale nie żałuję "Pippi". To była jedna z najlepszych zawodowych przygód.

ELLE Reżyserzy Panią lubią. Wraca do Pani Agnieszka Glińska, Andrzej Saramonowicz.

D.K. Z Agnieszką pracujemy w teatrze od ośmiu lat. Okazuje się, że wbrew pozorom praca z tym samym reżyserem wcale nie jest łatwiejsza. Agnieszka działa na moją ambicję, za każdym razem daje mi zupełnie inne zadanie. A ja za każdym razem się staram, żeby zobaczyła we mnie coś, czego jeszcze nie widziała.

ELLE Z Andrzejem Saramonowiczem pracuje się łatwiej?

D.K. Andrzej ma duży temperament, jest cholerykiem, ale szybko mu przechodzi. Dziwi się, że następnego dnia ktoś się na niego boczy, bo on już ma wyczyszczony teren, nie nosi w sobie urazy. Jest też bardzo ambitny, do tego filmu podszedł w sposób szczególny, bo to jego pierwsza fabuła bez współautorstwa Tomasza Koneckiego. Dla mnie to była wyższa szkoła warsztatu aktorskiego. Andrzej nauczył mnie, że komedii nie robi się na zawołanie, że komedia to matematyka. Odpowiednia pauza, mikroskopijne odległości, delikatne akcenty. Dużo łatwiej jest zagrać histerię, łezkę i dramat.

ELLE "Jak się pozbyć cellulitu" to film o przyjaźni kobiet?

D.K. Tak. Jako Ewa Silberberg przyjaźnię się w filmie z dziewczyną graną przez Maję Hirsh. To jest fajna przyjaźń, bo nie taka oparta na czułych słówkach. Nasze bohaterki łączy energia i wola walki o siebie. Zazdroszczę im tego trochę, bo ja zaniedbuję przyjaźnie. Zdarza się, że jeśli już mam wolną chwilę, wolę ją spędzić sama niż z koleżanką. Nawet pijąc kawę na mieście. Muszę to zmienić, chciałabym mieć prawdziwą przyjaciółkę.

ELLE O czym by Pani z nią rozmawiała?

D.K. Może o domu? To moja pasja. Pochodzę z Wrocławia, a Dolnoślązaczki mają gospodarny charakter. Czasem nawet jak wracam po pięciogodzinnym spektaklu w środku nocy, to jeszcze muszę wszystko ogarnąć. Tu zapalę lampkę, tam postawię świeże kwiaty. Co miesiąc kupuję dwa magazyny wnętrzarskie "Country House" i "Country Living". Oglądając je, odpoczywam i snuję marzenie o wiejskim domku.

ELLE Tymczasem bohaterowie "Mewy" Czechowa spędzają czas na prowincji, marząc o wielkiej sławie w stolicy.

D.K. Nina, bohaterka dramatu, jest współczesną dziewczyną, na takie się mówi, że mają parcie na szkło. Ma w sobie rodzaj szczerej bezwzględności. Nie dostrzega ludzi, których nie potrzebuje, dostrzega tych, którzy do czegoś mogą posłużyć. Nie przewiduje, jaki skutek mogą odnieść pewne słowa. Ale to nie jest świadome zło, to kalectwo objawiające się brakiem empatii. To bardzo współczesna cecha. Zanim pojawiła się "Mewa", marzyłam o roli właśnie kogoś takiego, kogo nie do końca lubię. Jest dla mnie bardzo ważna, bo to nie tylko moja duża premiera na deskach Teatru Narodowego, ale też pierwsza rola, gdzie nie jestem podlotkiem, jestem wreszcie kobietą.

ELLE Czuje się Pani dorosła?

D.K. Urodzenie dziecka to była granica, która bardzo oddzieliła poprzednie życie od tego, co jest teraz. Dopiero od roku, od kiedy skończyłam 30 lat, moje życie zaczyna mi się naprawdę podobać. Nie odrzucam tego, co było wcześniej, ale teraz jest naprawdę tak, jak powinno być.

"Jak się pozbyć cellulitu", premiera 4 lutego

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji