Artykuły

Statyczne i skupione

"Biesy" w reż. Marka Fiedora w Teatrze Polskim w Poznaniu. Recenzja Olgierda Błażewicza w Głosie Wielkopolskim.

Marek Fiedor od lat specjalizuje się w przenoszeniu na scenę wielkiej prozy. W Opolu z wielkim sukcesem wystawił "Matkę Joannę" Iwaszkiewicza, w Poznaniu - "Proces" Kafki. Tym razem jego wybór padł w Teatrze Polskim na "Biesy" Fiodora Dostojewskiego we własnym opracowaniu, a nie najczęściej dotąd wystawianej wersji scenicznej Alberta Camusa.

I jest to jego własna niezwykle subiektywna adaptacja tekstu Dostojewskiego. U Camusa, w przedstawieniu Józefa Grudy, granym na tej scenie w 1977 roku, wszystko zaczynało się jak u Czechowa od salonowych rozmów rosyjskich inteligentów, w które coraz bardziej wdzierała się potem niszcząca ludzi polityka i zapowiadająca proroczo totalitaryzm - ideologia. I w to wszystko wpisany tam został osobisty dramat winy i odkupienia Mikołaja Stawrogina.

Marek Fiedor uznał jednak, że cała ta polityczna otoczka podobnie, jak było w "Procesie", przestała już być dla nas, teraz, po upadku Związku Radzieckiego, interesująca. Wybrał więc z powieści Dostojewskiego dwa inne wątki. Winy i odkupienia oraz kobiet Stawrogina. I wszystko ujął w formie jego spowiedzi przed samym sobą w dwóch częściach. Wobec Tichona i wobec Daszy. Jego przedstawienie jest ascetycznie proste, precyzyjne intelektualnie i maksymalnie skupione na słowie. Ale stanowczo za mało jest w nim owych, wyrazistych teatralnie scen i obrazów, którymi tak urzekał nas w "Matce Joannie" czy "Procesie". I zainteresowanie widowni, tym tak świetnie zapowiadającym się w pierwszych scenach spektaklem, w pewnym momencie wyraźnie zaczyna słabnąć pod ciężarem tekstu w tym blisko trzygodzinnym i niełatwym przecież w odbiorze przedstawieniu.

Cały ciężar spektaklu dźwiga na swych barkach Michał Kaleta jako ów zadręczający siebie i wszystkich Mikołaj Stawrogin. Jego rola budzi szacunek swym aktorskim rzemiosłem. Z licznej obsady aktorskiej spektaklu w pamięci widza pozostaje wyrazisty i skupiony Roland Nowak jako ojciec Tichon. Niektóre postacie wydają się jednak zaledwie naszkicowane tak, jak na przykład Wierchowieński Łukasza Pawłowskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji