Artykuły

Częstochowa. Polsko-rosyjski Szekspir u Mickiewicza

Nad realizacją "Wieczoru trzech Króli" pracuje trzech rosyjskich twórców. Reżyser Gienadij Trostjaniecki zaprosił do pomocy wybitnych kolegów choreografa i scenografa.

Trostjaniecki był dyrektorem teatrów w Rosji i na Łotwie. Spotkał go przed laty - podczas studiów aktorskich w Szkole Sztuk Dramatycznych w St. Petersburgu - częstochowianin Bartosz Kopeć. Pod jego kierunkiem robił tam swoje dyplomowe przedstawienie "Białe noce". O to samo Kopeć poprosił Trostanieckiego, kiedy ten sam tytuł robił w Polsce. Wtedy rosyjski twórca odwiedził Częstochowę i wyraził chęć pracy dla tutejszej publiczności.

Niedawno szef Teatru im. Mickiewicza Robert Dorosławski chwalił niezwykłą, jak na polskie realia, rzetelność i profesjonalizm rosyjskich realizatorów. Viecheslav Okunev - scenograf współpracujący z największymi scenami operowymi świata (m.in. Nowy Jork, Moskwa, Mediolan) przyjechał z makietą pokazującą wygląd sceny podczas przedstawienia. Vladimir Goncharov - choreograf, pracuje z aktorami uczestniczącymi w spektaklu. Po częstochowskim teatrze rozeszła się legenda: że rosyjscy twórcy są bardzo zasadniczy, że aktorzy trochę się boją swojego reżysera.

Poprosiliśmy Gienadyja Trostjanieckiego o rozmowę. Wyznaczył godz. 14 - po próbie. Spytaliśmy, czy przez chwilę (choćby od godz. 13) możemy przyglądać się, jak pracuje. Nim wyszliśmy z teatru asystent reżysera wezwał nas na próbę - właśnie zaczynającą się o godz. 10.

- Boją się mnie? - uśmiechnął się Trostjaniecki. - Przy tworzeniu spektaklu potrzebny jest pewien rodzaj wzburzenia w zespole. Na szczęście częstochowscy aktorzy wchodzą chętnie w różne interakcje. Pracuje mi się z nimi bardzo dobrze.

Pytamy o różnice w akademickim, warsztatowym przygotowaniu polskich i rosyjskich aktorów. Po chwili namysłu mówi, że ich nie widzi, że w teatrach, w których pracował - w miastach podobnej jak Częstochowa wielkości - pracuje się podobnie. Są te same kłopoty w komunikacji i satysfakcje ze wspólnego pokonywania kolejnych etapów.

Zaczyna się próba. Ku naszemu zdziwieniu polega głównie na rozmowie. Reżyser mówi po rosyjsku, tłumaczka przekłada na polski. Kiedy tłumaczki braknie, komunikacja odbywa się na pograniczu polskiego, angielskiego i czasem niemieckiego.

- Zastanawiałem się, skąd się wziął polski "błazen" - mówił Gienadyj Trostjaniecki. - Bo po rosyjsku to po prostu szut, od szutić - żartować. Przypomniałem sobie inne słowo: błag. Tak w Rosji mówi się o kimś słabującym umysłowo. Kiedy ktoś wygłupia się w autobusie, pasażerowie mówią, błażenyj. To znaczy, że jest szalony, nawiedzony. W większości kultur taki błag otoczony jest opieką i szacunkiem. Ponieważ istnieje przekonanie, że jego ustami przemawia Bóg. Na podobnej zasadzie funkcjonował na dworach błazen. Był jedynym, który bezkarnie mógł mówić władcy prawdę w oczy.

Błazen Feste z "Wieczoru Trzech Króli" to Waldemar Cudzik. Na próbie mocno zakatarzony. Reżyser martwi się, żeby się aktor nie "rozłożył": nogi do miski z gorącą wodą i setka do gardła - podrzuca znaną i w Polsce receptę. Cudzik prześpiewuje finałową piosenkę spektaklu, ale reżyser postanawia go nie męczyć. Szuka jakiegoś nowego motywu muzycznego. Prosi o znaną polską melodię. Paula Kwietniewska przygrywa a vista na flecie... O godz. 14 zastajemy reżysera jeszcze przy pracy. Swoją scenę próbują Sylwia Karczmarczyk i Maciej Półtorak. Grają dynamicznie; nie tylko kwestią - na równi też ciałem. Mówią tekst po polsku, a więc w języku, którego reżyser nie zna.

- W teatrze zbyt wiele zaufania pokłada się w słowach - wyjaśnia Trostjaniecki. - To Szekspir mówił ustami Hamleta: słowa, słowa, słowa... Bo przecież wszystko, co człowiek robi, co czuje, odzwierciedla się w ciele. Z mowy ciała, z gestu, ruchu, odczytać można psychologię, erotykę itd. Sądzę, że tak też widział swój teatr Szekspir. - jako jedność słowa i gestu.

Dlatego też reżyser prawdę postaci granych przez częstochowskich aktorów czyta tak, jak widz film w obcym języku. Jeśli obraz jest dobrze zrobiony, dobrze zagrany, całą wiedzę o ludziach z ekranu wyczytać można z ich ciał. Stąd też udział reżysera ruchu scenicznego, który ma pomóc wydobyć ten wyraz z częstochowskich aktorów.

Interpretację swojego odczytania "Wieczoru Trzech Króli" Trostjaniecki zostawia oczywiście publiczności. Daje nam jednak klucz, mówiąc: każdy ma swoje przekonanie, że jedynie słusznie widzi życie. Potrzeba nam błazna, który będzie podważał to przekonanie. Będzie też mówił nam, że to co oceniamy jako tragiczne, jego zdaniem jest komiczne (i odwrotnie). Jeśli ktoś powie nam (dodaje reżyser pół żartem, pół serio), że jedynie słusznie odczytał tekst Szekspira, zawsze musi się liczyć z tym, że ktoś powie: a ja to widzę inaczej.

Premierę spektaklu zaplanowano na 2 kwietnia.

Rezyser Gienadij Trostaniecki

Należy do czołowych reżyserów rosyjskich. Państwową Akademię Sztuki Teatralnej w St. Petersburgu w klasie Georgija Towstanogowa ukończył w 1979 r. i od tego czasu był głównym reżyserem wielu teatrów, m.in. w Omsku, Rydze, St. Petersburgu, Moskwie. Jego realizacje doczekały się wielu nagród, w tym najbardziej prestiżowej w Rosji "Złoty Sofit" - której był laureatem czterokrotnie. Trostaniecki otrzymał także Nagrodę Prezydenta Rosji. Reżyserował na całym świecie; jest laureatem wielu festiwali teatralnych m.in. w USA, Holandii, Czechach, Łotwie, Białorusi. Największe uznanie przyniosły mu prace nad rosyjską i światową klasyką: realizacje sztuk Czechowa, Gogola, Szekspira, Moliera.

Na zdjęciu: próba spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji