Artykuły

Polecać czy nie polecać

Czy tak opiniotwórcza gazeta nie powinna większej wagi przykładać do tego, co poleca swoim czytelnikom do obejrzenia, przeczytania? - pyta czytelniczka Gazety Wyborczej po obejrzeniu "Testosteronu" Teatru Montownia. Odpowiada jej Roman Pawłowski.

Z niesmakiem obejrzałam z przyjaciółmi spektakl "Testosteron" w Teatrze Buffo. Czy spektakl bez skrupułów można polecać jako dzieło wybitne? Czy argument, że sztuka się podoba ogółowi, jest grana przy wypełnionej sali, jest jakimkolwiek argumentem? W końcu jelenie na rykowisku też się podobają, a nikt nie nazywa tego wielkim malarstwem ani też krasnale w ogródkach nie pretendują do miana sztuki ogrodowej. Mogą się podobać, ale czy tak opiniotwórcza gazeta nie powinna większej wagi przykładać do tego, co poleca swoim czytelnikom do obejrzenia, przeczytania?

Spektakl roi się od wulgaryzmów, które budzą zażenowanie. Choć nie o delikatne uszy mi chodzi, bo film "Wesele" Smarzowskiego, równie pełen dosadnych zwrotów, był filmem, który po gogolowsku mówił: "Popatrzcie, jacy jesteśmy, z czego się śmiejecie?...".A "Testosteron" nic, kompletnie nic nie chce nam przekazać. Tyle tylko, że potem idąc ulicami Warszawy, słyszę gtośne rozmowy pełne obscenicznych zwrotów, oglądam się - dwie młode dziewczyny po prostu sobie rozmawiają.

Anna Kordus

OD REDAKCJI

Serdecznie dziękuję za list. Niestety, nie zgadzam się z Panią w ocenie spektaklu. "Testosteron" polecam czytelnikom "Gazety Wyborczej", bo uważam go za mądrą komedię dotykającą ważnego tematu, jakim jest tożsamość współczesnego mężczyzny. To ciekawa polemika ze stereotypem mężczyzny w popkulturze, jak choćby w "Dzienniku Bridget Jones". Sztuka ta pokazuje w nietypowy sposób wspólczesnych facetów, z wierzchu wulgarnych i prostackich, w głębi duszy wrażliwych, głodnych miłości i życia rodzinnego. Zasługą autora sztuki Andrzeja Saramonowicza i aktorów teatru Montownia jest to, że ważne refleksje przekazują w lekkiej, komediowej formie. Żartując, dają do myślenia, co nie jest, niestety, regułą w teatrze rozrywkowym. Tyle o "Testosteronie". Niestety, jako gazeta codzienna adresowana do szerokiego kręgu czytelników nie jesteśmy w stanie zaspokoić wszystkich gustów. Pozostaję z nadzieją, że znajdzie Pani jednak na naszych łamach propozycje artystyczne odpowiednie dla swego poziomu intelektualnego.

Z poważaniem Roman Pawłowski.

Na zdjęciu: scena z "Testosteronu".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji