Artykuły

Bez słodyczy

Rzeczywistość obecna wygląda nam z każdego niemal kąta. Szczególnie rzeczywistość kulturalna, którą możemy konsumować w zwiększonych jakby ilościach niż dawniej. Jak to rozumiem? Bardzo prozaicznie. Otóż, każdy dorodny młodzian lub panna wydając np. na słodycze zdecydowanie mniej kieszonkowych, ponieważ zostaliśmy w zasadzie bez słodyczy, ma więcej w kieszeni na to, aby, na przykład, kupić sobie okrągłą płytę gramofonową firmy Tonpress, która nadal na pewno podlega Krajowej Agencji Wydawniczej, mimo że w dzisiejszych czasach nie wszystko jest tak pewne i idealne jak dawniej.

Zamiast płyty Tonpressu można sobie oczywiście kupić bilet na przedstawienie pod ludowym tytułem "Wielopole, Wielopole", zrobione przez Kantora, który po sukcesach we Florencji, Paryżu, Edynburgu i Londynie był uprzejmy przywieźć spektakl również do Polski. Tylko idiota może się obrazić na Kantora za tę nie faworyzującą nas kolejność i twierdzić np., że Kantor jest niewdzięcznikiem. No, gdyby nie chciał przyjechać i, przypuśćmy, wypiął się na rodzinne strony, ponieważ obecnie siedzibą jego teatru jest Florencja, to co innego. Ale Kantor przeciwnie... Tylko czy sukcesy odniesione we Florencji, Paryżu, Edynburgu i Londynie świadczą, że przedstawienie "Wielopole, Wielopole" jest genialne, oto jest pytanie?

Wracając do Tonpressu, firma ta przyniosła mi katalog (nie kolorowy i bez obrazków) zapowiedzi wydawniczych na październik 1980 - Bóg zapłać - a więc już niedługo, może jeszcze na gwiazdkę, możemy się spodziewać tych płyt październikowych. Gratką nie lada będzie pierwsza od lat wersja gramofonowa satyryka Jana Pietrzaka, który w masowych powieleniach pojawiał się tak rzadko, iż wydawało się, że śpiewa gdzieś, z podziemia, a to oczywiście nieprawda. Tematy podnoszone przez Pietrzaka i wydawane przez Tonpress mówią same za siebie: "Dziewczyna z PRL-u", "Żeby Polska..." i "Ale najgorzej". Ten ostatni tytuł jest oczywiście na wyrost. Wczoraj, na przykład, stanąłem za masłem, i udało się, dostać ćwierć kilo smacznego sera. Zamiast słodyczy Pietrzak się jednak nie nadaje. Ten facet do tej pory nie nauczył się nikogo głaskać w podniebienie i nie sądzę, żeby bardzo zestarzały się jego piosenki, tak jak zestarzał się stary, świetny dowcip rysunkowy Mrożka na temat sera: "sera nie ma".

Wracając do Kantora, nie wątpię, że odniósł jakiś sukces to Londynie. Wczoraj odniosłem duży sukces w Warszawie występując to jednym mieszkaniu na stole i śpiewając jednej pani kołysankę. Gdy pojadę, dajmy na to, do Wólki Grochowej, powiem, że jestem po sukcesach artystycznych w Warszawie i nie skłamię. Tak się składa, że widziałem "Wielopole, Wielopole". Już tytuł - no to co z tego, że Wielopole - wzbudził wątpliwości, "Wielopole, Wielopole" jest dziełem, o którym mówi dziś cały świat - piszą gazety,. Może ten świat nie widział poprzedniego przedstawienia Kantora, a mianowicie "Umarłej klasy". Pomiędzy obydwoma zachodzi, następujący związek: wypiliśmy szklankę dobrej herbaty i zasmakowała nam bardzo, więc prosimy o drugą, a gospodarz, czyli w tym wypadku pan Kantor, dolewa nam wody do starej esencji. "Wielopole..." sprawia wrażenie, popłuczyn "Umarłej klasy". Kantor korzysta tu z wypracowanej przez poprzednie przedstawienie stylistyki, aby nie powiedzieć nam niczego ciekawego oprócz rzeczy banalnych, nadużywając przy tym wielu rekwizytów. Tak się najczęściej zdarza, gdy artysta wierzy, że jest już genialny...

Wracając do Tonpressu, dostrzegamy w katalogu obok zapowiedzi płyty Pietrzaka, także zapowiedzi krążków z piosenkami twórców zwanych studenckimi - to od środowiska, w którym są popularni, mimo że ze studiów wyrośli. Są to Natasza Czarmińska i grupa o przyjemnej nazwie "Wały Jagiellońskie". "Wały" śpiewają z grubsza miło i słodko oraz uprzejmie, że przypomnę tylko największy ich przebój "Wars wita was". Wcześniej Tonpress wydał cenną kasetę magnetofonową pod przewidującym tytułem "Piosenka na wskroś optymistyczna", a na niej wielu twórców nurtu studenckiego m. in. z nagraniami mało znanego zespołu "Wolna Grupa Bukowina" oraz Elżbiety Adamiak, Stanisława Klawego i innych. Tam również znalazła się jedna piosenka Jacka Kaczmarskiego ("Obława"), którego nagrania dyskwalifikowała dotychczas jakaś uparta komisja, mimo szalonego powodzenia u publiczności. Czas wydać płytę Kaczmarskiego, na którym poznał się także Pietrzak i drugi sezon trzyma go w swoim kabarecie "Pod Egidą".

Wracając do Kantora, trzeba przyznać, że w stosunku do "Umarłej klasy" w "Wielopolu..." zwiększył wydatnie swój udział na scenie i coraz potężniej dyryguje tutaj przedstawieniem. Opinie twierdzące, że Kantor dyryguje na scenie uprzednio dokładnie wyreżyserowanym przedstawieniem po to tylko aby dać znać publiczności kto jest kierownikiem, są chyba krzywdzące. Autor ma chyba prawo do końca nie ufać własnemu zespołowi. A może oni zapominają?

Wracając do Tonpressu wznowił, jak piszą, nasz najatrakcyjniejszy plakat graficzny (projekt W. Świerzego) prezentujący słynną czwórkę z Liverpoolu "The Beatles" tym, że w nowym, zmniejszonym formacie, w wyniku czego Beatlesi nie uśmiechają się na takiej szerokości papieru jak czynili to dawniej. Dobrze im tak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji