Artykuły

Z nowego stadionu donikąd

"Tęczowa trybuna 2012" Pawła Demirskiego w reżyserii Moniki Strzępki to opowieść o tym, jak w zderzeniu z rzeczywistością mity dotyczące demokracji i powszechnej modernizacji związanej z Euro sypią się w proch.

Spektakl miał wejść na afisze pod tytułem "Chcę mieć cię z głowy, pedale" - to hasło jest bowiem kwintesencją trudności, na jakie napotykają jego bohaterowie - geje toczący boje z urzędnikami o wydzielone miejsce na stadionach. Ostatecznie jednak pojawi się jako "Tęczowa trybuna 2012", bo pod taką właśnie nazwą można znaleźć autentyczną inicjatywę grupy homoseksualnych kibiców piłkarskich z Warszawy, których działalność stała się inspiracją dla duetu Strzępka - Demirski.

Walczy on o prawo do tęczowego sektora na Stadionie Narodowym. Po to, żeby oglądać mecze w poczuciu bezpieczeństwa, tak jak geje - kibice FC Barcelona czy Borussii Dortmund, którzy korzystają z podobnych udogodnień. W Polsce działacze Tęczowej są podwójnie wykluczeni - ze środowiska kibiców poprzez orientację seksualną i ze środowiska gejowskiego poprzez kibicowanie, które jest tam traktowane jako - delikatnie mówiąc - dziwactwo.

Wszystko wskazuje na to, że Tęczowa już poniosła fiasko - 1 marca, kiedy rozpoczęło się losowanie biletów na mistrzostwa Europy w piłce nożnej, stało się jasne, że wśród kategorii Tęczowej Trybuny nie ma. Inicjatorzy akcji mają jeszcze nadzieję, że PZPN odda im część biletów ze swojej puli.

- Prywatnie im kibicujemy, ale wydaje nam się niemożliwe, żeby dostali tę trybunę - mówią Strzępka i Demirski. - Prawdopodobnie po raz kolejny zderzą się ze ścianą, zarówno ze strony klubów i fanklubów piłkarskich, broniących swojej enklawy męskiego, heteroseksualnego świata, jak i ze strony urzędników i polityków, u których oddolna inicjatywa, pozbawiona poparcia kogoś ważnego, nie ma szans powodzenia.

Strzępka i Demirski przez pryzmat takiej właśnie historii chcą opowiedzieć o fiasku demokracji, która miała być systemem upominającym się o prawa wszystkich, w tym również mniejszości, a tak naprawdę uniemożliwia tym mniejszościom dojście do głosu. I w istocie "jest tylko po to, żeby się sama sobą zadowalała", jak mówi jeden z bohaterów.

- Stawiamy pytanie o sens wycierania sobie gęby tą demokratyczną utopią. Oboje mamy poczucie, że ten system nie został nigdy wdrożony - tłumaczy Monika Strzępka. A Paweł Demirski dodaje: - A we współczesnej Polsce zderza się z głosem władzy, która mówi, że kiedyś było o co walczyć. A dziś wszystko już mamy, wszystko już zostało wywalczone. Powinniśmy więc tylko oddać tę władzę urzędnikom, nie patrzeć im na ręce, a oni już resztę załatwią.

Mit demokracji, który sięga bruku, to niejedyny temat poruszany w "Tęczowej trybunie". Kolejny to opowieść o wielkiej modernizacji związanej z Euro. Już scenografia spektaklu wskazuje wyraźnie, jak kończą się takie zapędy - na scenie mamy kilka metrów autostrady prowadzącej donikąd, fragmenty murawy wystarczające w najlepszym razie do tego, żeby rozegrać na nich mecz w piłkarzyki, i marny zalążek konstrukcji stadionu.

Strzępka i Demirski przyznają, że kiedy dowiedzieli się, że w Polsce będą mistrzostwa, nawet się ucieszyli. Ale radość szybko minęła. - Szukaliśmy mieszkania w Warszawie, na Pradze - opowiadają. - Blisko centrum, ale tanio. I raptem okazało się, że w najbardziej nawet zaplutej ruinie, do której trzeba się było przedrzeć przez błocko, cena była nagle windowana: bo za dwa lata zostanie ukończona druga linia metra z okazji Euro 2012, bo za dwa miesiące rozpocznie się rewitalizacja Pragi, a już w przyszłym tygodniu zostanie ukończona obwodnica Pragi Południe. A potem okazało się, że nie będzie drugiej linii metra ani żadnej rewitalizacji. I został tylko żal ludzi, którzy ulegli mitowi. Bo przecież cała ta fatamorgana związana z modernizacją Polski na Euro może się nie spełnić.

Oglądając "Tęczową..." wrocławianie mogą mieć cień nadziei, że to nie o nich - gejowska ofensywa dotyczy Stadionu Narodowego, na scenie pojawia się pani (nie pan) prezydent i generalnie wszystko koncentruje się w stolicy. Ale twórcy spektaklu nie pozostawiają złudzeń - rzecz dotyczy całej Polski. Monika Strzępka ma nadzieję, że choć teatralna "Tęczowa..." rozpoczęła się od dość niszowej inicjatywy, to wymowa całego spektaklu będzie uniwersalna. - Bo taką drogę, jak nasi bohaterowie, przechodzą wszyscy, którzy próbują cokolwiek gdziekolwiek załatwić - tłumaczy. - Obojętnie, czy chodzi o wizytę w przychodni, w urzędzie czy w szkole. Okazuje się, że to państwo nie jest dla ludzi, a załatwienie każdej sprawy oznacza zderzanie się z upiorem biurokracji.

Na zdjęciu: próba spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji