Artykuły

"Wielopole, Wielopole"

Pani Teresa Krzemień wezwała mnie do tablicy. Ujawniając w swojej recenzji ("Tit" nr 50) moją - ustnie wypowiedzianą - opinię o "Wielopolu, Wielopolu" - ujawniając ją, oczywiście, tylko skrótowo, zmusza mnie niejako do określenia jej w sposób pełniejszy. Przeprowadzenia pełnego - choć tylko pokrótce - wywodu uzasadniającego mój krytyczny stosunek do powszechnie aprobowanego, entuzjastycznie przyjmowanego - przedstawienia autorstwa Tadeusza Kantora.

Rzecz w tym, że refrenem głównym, towarzyszącym spektaklowi przez całe półtorej godziny, aż do natręctwa wbijanym w uszy każdego widza, są słowa z żołnierskiej piosenki: "za Polskę, za Polskę, za Polskę idą w bój...". A tymczasem ta deklaracja, ten refren kłóci się jawnie z tym co widzimy na scenie. Na scenie widzimy bowiem żołnierzy poruszających się niczym kukły, ruchami marionetek, uruchamianych mało widzialnymi nitkami (te ruchy sugerują bezwolność prostych żołnierzy), ubranych w mundury austriackiej piechoty z I wojny światowej. Przy czym kukiełkowatość ruchów pasuje logicznie - a również ideowo - do mundurów tych żołnierzy. Wszystko to jednak jest jaskrawo sprzeczne z owym refrenem: "Za Polskę, za Polskę...". Bowiem za Polskę w owym czasie nie bili się poborowi żołnierze armii austriackiej. Bili się za nią ubrani w zupełnie inne mundury legioniści z Legionów Polskich, Pierwszej, Drugiej czy Trzeciej Brygady, bili się za Polskę hallerczycy, bili się żołnierze Dowbora-Muśnickiego. A ci wszyscy mieli inne mundury i o żadnym z żołnierzy tych formacji, rzeczywiście polskich, nie można powiedzieć, że byli to żołnierze kukiełkowaci. Byli to bowiem żołnierze w pełni świadomi swojej żołnierskiej narodowej służby i misji.

Więc albo: mundury austriackie i kukiełkowate ruchy, albo refren, iż żołnierze biją się za Polskę. Albo, albo. Razem to być nie może.

Doskonale rozumiem, iż maestria artystyczna, scenograficzna i reżyserska Tadeusza Kantora wywołuje entuzjazm za granicą. Widz tamtejszy nie rozumie refrenu i nie zna dziejów polskich walk o niepodległość. Kukiełkowaci żołnierze ( - tak, takim żołnierzem-kukłą był Piotr Niewiadomski bohater "Soli ziemi" Wittlina, ale on nie mówił niczego o Polsce) - odpowiadają nastrojom antywojennym, które przenikają dziś ogromne kręgi ludzi na całym świecie. Ale dlaczegóż to się podoba ludziom, starszymi i młodszym u nas, tego nie pojmuję. Wskazywałoby to na zupełne lekceważenie sobie historii, jakże często przez tych samych młodych widzów, którzy do historii ciągle się odwołują.

Sztuka Kantora jest wielkim poetyckim misterium, o charakterze szopki ludowej. W tego rodzaju misteriach historia może być lekceważona. Ale jednak niezupełnie i nie całkowicie. Aż tak daleko lekceważyć jej się nie powinno. W silnie penetrowanej przez ruch ludowcowy galicyjskiej wsi - doskonale wtedy widziano, co Polska to Polska, a co Austria to Austria, i nikt tych spraw nie mylił. Tym bardziej nie należy ich mylić w siedemdziesiąt lat później.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji