Artykuły

Z furią w obronie kobiet i przeciw wojnie

- Te furie to przede wszystkim autorki scenariusza - Sylwia Chutnik, Magda Fertacz i Małgorzata Sikorska-Miszczuk. Ich tekst jest prawdziwie furiatyczny. To punkrockowy, wykrzyczany mocnym głosem manifest w sprawie kobiet i w ich obronie - mówi reżyser Marcin Liber przed premierą "III Furii" w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy.

We wtorek na legnickiej Scenie na Piekarach Teatru im. Modrzejewskiej premiera "III Furii" w reżyserii Marcina Libera. Tekst na podstawie "Dzidzi" Sylwii Chutnik i "Egzekutora" Stefana Dąmbskiego napisały sama Sylwia Chutnik, Magda Fertacz i Małgorzata Sikorska-Miszczuk. Powstała forma na pograniczu tragedii greckiej i feministycznego manifestu, w której przenikają się polska historia i prywatne tragedie, oglądane z perspektywy kobiet. Nikt tu nie jest bez win, wobec których bezradni pozostają nawet Zeus i Matka Boska.

Rozmowa z Marcinem Liberem [na zdjęciu]:

Magda Piekarska: Skąd trzy furie w tytule spektaklu?

Marcin Liber, reżyser: Te furie to przede wszystkim autorki scenariusza - Sylwia Chutnik, Magda Fertacz i Małgorzata Sikorska-Miszczuk. Ich tekst jest prawdziwie furiatyczny. To punkrockowy, wykrzyczany mocnym głosem manifest w sprawie kobiet i w ich obronie. Początek dała mu "Dzidzia" Sylwii Chutnik, ale w trakcie pracy nad tekstem pojawiały się kolejne wątki. Sięgnęliśmy po "Egzekutora" Stefana Dąmbskiego, opowiadamy jego historię przez pryzmat kobiety - matki, a także kata i ofiary. Autor wspomnień, były żołnierz AK, wykonywał egzekucje na konfidentach i szpiegach, ale mordował też niewinnych, w tym kobiety i dzieci. Popełnił samobójstwo, przerażony zezwierzęceniem, w jakim brał udział. Głosy furii to zatem także głosy naszego niespokojnego sumienia.

Nie będzie to przyjemny prezent na Dzień Kobiet.

- Przyjemny może nie, ale z pewnością potrzebny. To trudne przedstawienie na poważny temat, który jest jednak równoważony ironią i żartem. Na pewno przedstawienie ważne - jego bohaterkami są przede wszystkim kobiety, uwikłane w polską najnowszą historię, z ich traumami, których źródła tkwią w wojnie i poczuciu winy z nią związanym. "III Furie" dają jednak nadzieję, że wreszcie będziemy mogli spojrzeć na wojnę nie przez pryzmat cierpień i bólu, ale miłości i empatii.

"III Furie" to kolejny spektakl po "Szosie Wołokołamskiej" i "Utworze o Matce i Ojczyźnie", który mówi o tym, że wojna jest dla nas wciąż niezagojoną raną. Jest szansa na wyleczenie?

- Tak. Tym bardziej że sami jesteśmy winni temu, że ta rana wciąż się jątrzy. Dowodem na to jest właśnie "Dzidzia", okaleczone, pozbawione kończyn dziecko, zrodzone z poczucia winy za zbrodnie popełnione podczas wojny. A my to poczucie wciąż pielęgnujemy. Ale nie wyleczymy się z niego, udając, że nie mamy powodów do wyrzutów sumienia.

Pomogą nam w tym siły wyższe? Na scenie pojawią się Kasandra, Apollo jako didżej, syreny i mitologiczne furie, a nawet Matka Boska.

- Apollo jest tu narratorem, komentatorem, wstawia się za ofiarami. Rozmawiamy na temat wiary, ale wniosek jest taki, że żaden bóg i żadna wiara nic za ludzi nie zrobi. Podejmujemy polemikę z takim cudotwórczym myśleniem. A przy tym te wątki mitologiczne nadają tragediom i ofiarom wyższy sens. Nie poprzestajemy na krzyczeniu o bezmiarze nieszczęść, ale apelujemy o normalną Polskę, nieobciążoną wreszcie karą i winą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji