Artykuły

Wielopole w "Stodole"

W czwartek 27 listopada CKSPW "Stodoła" jest oblężony. O godzinie 19.30 odbędzie się przedstawienie najnowszego spektaklu teatru Cricot-2 Tadeusza Kantora "Wielopole, Wielopole". W hallu klubu falujący tłum napiera na drzwi wejściowe (zamknięte) prowadzące do sali widowiskowej. Zgodnie z życzeniem T. Kantora publiczność wchodzi na salę krótko przed rozpoczęciem spektaklu. W tłumie napierającym na drzwi sporo luminarzy polskiej kultury.

Po usadowieniu się publiczności T. Kantor rozpoczyna przedstawienie. Grupa bohaterów (członkowie najbliższej rodziny, oddział "szarej piechoty") w strojach z początku XX wieku wchodzi na scenę. Jesteśmy w Wielopolu rodzinnej wsi T. Kantora (ur. w 1915 roku), w kręgu jego rodziny.

Tamten zagubiony czas, lata dzieciństwa, nakładające się na siebie i powtarzające się fragmenty zdarzeń pojawiają się w pamięci autora przedstawienia (jednocześnie widza w stroju wieczorowym) obecnego przez cały czas na scenie, przechodzącego wśród aktorów, dającego im znaki. Poprawiającego kosmetykę scenografii.

Oddalony, cudowny, tragiczny i groteskowy czas powraca w falach wspomnień. Wujkowie, ciotki, zmartwychwstały ojciec Marian (zginął na wojnie jeszcze przed urodzeniem się syna), matka - postacie ze snu, przysypane, przysypywane popiołem czasu.

Fragmenty rozmów, powracające w pamięci śpiewy psalmów w kościele, wylewający się w zdarzenia, grzmot "Szarej piechoty", liryczny fragment scherza Chopina (Lulajże Jezuniu) tworzą pejzaż akustyczny, przejmujący, przenikający polskością.

Akcje aktorów - splątane odpryski rzeczywistości tamtego odległego czasu tworzą barwne, ruchome collages. Wielkopostne uroczystości kościelne kojarzą się w świadomości twórcy z ukrzyżowaniem wuja-księdza. Kamera fotograficzna zmienia się nagle w ciężki karabin maszynowy wycinający oddział żołnierzy - szarej piechoty.

Jesteśmy w przestrzeni wyznaczonej wyobraźnią, snem, pamięcią, zdarzenia, ich powroty, nakładanie się są próbą przedstawienia, przekazania widowni - odbiorcy emocji, przeżyć, myśli, żalu za czasem dzieciństwa twórcy. Jest to przejmujące, silne przeżycie chyba dla każdego widza. Katharsis, które uzdrawia. Czyni lepszym, bardziej ludzkim, wiążącym człowieka - widza ze swoją przeszłością, dzieciństwem. Wiążącym go także z tym co już umarło lecz żyje w pamięci innych, zapisane jest w literaturze, historii - pejzażem ludzkim ziemi ojczystej.

Upływanie czasu, rozpad, śmierć oto główny temat, motyw spektaklu. Pył czasu zasypuje wszystko. Twarze żołnierzy piechoty jak z gliny. Żołnierze naznaczeni są piętnem śmierci już wtedy gdy wyruszają w bój. Wszystko jest jakby Ostatnią Wieczerzą, ostatnią przed Ukrzyżowaniem. Białe przejmujące płótno na stole - ono staje się trwałe, może posłużyć innym. W milczeniu zdejmuje je ze stołu starannie składając T. Kantor. I taki jest koniec.

Zadziwiająca jest umiejętność twórcy połączenia, zespolenia aż bolesnej realności zdarzeń scenicznych, brutalnego "dziania się", faktu, z nierealnością, jakby czystą ideą, przekazem sennym całości. Ważną rolę w tym scaleniu odgrywa dźwięk. Jest tym tworzywem przepełniającym, jak światło przestrzeń i wiążącym szarą naturalistyczną obecność pojedynczego faktu w sens i znaczenie happeningowego ciągu zdarzeń.

Ważną rolę odgrywają elementy scenografii. Ogromny krzyż, krzyże, łóżko, szafa, drzwi, stół, krzesła. Prostota, syntetyczna "zawartość" obecności krzyża jako symbolu i jako "siebie", podobnie jak innych przedmiotów odgrywa istotną rolę w zespoleniu z postaciami-symbolami ludzi. Cudowna plastyka scen - czysta i przejmująca uzyskana została umiejętnym wpleceniem elementów scenografii - przedmiotów w ruch ("życie") ludzi. Uzyskano uniwersalną w wymowie lecz bardzo polską charakterystykę życia ludzi wśród napierających rzeczy, niszczących często bezpośrednio człowieka (operowanie przez aktorów-żołnierzy karabinami z nałożonymi bagnetami).

Dokąd może prowadzić modelowanie, syntetyzowanie zdarzeń? Czy awangarda w teatrze jest odwieczną próbą przemówienia Częścią za Całość? Czy jest próbą przekazania nieprzetłumaczalnego chyba wewnętrznego języka, myśli, przeżyć i lęku człowieka?

Czy jest bolesną, ciągle nieudaną próbą, walki o Prawdę i otwarcie ku drugiemu człowiekowi - widzowi i uczestnikowi życia?

Cudu trwania i tragedii rozpadu. Chyba powyższe zadania z najwyższą determinacją podejmuje T. Kantor. I za to, że robi to tak skutecznie, pięknie należy mu podziękować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji