Artykuły

Warszawa. Audiodeskrypcja w Dramatycznym

Ważne są fryzury, buty, ubranie. Opisujemy światło i kolory. Obowiązuje zasada - od ogółu do szczegółu - opowiadają o audiodeskrypcji ci, którzy ją tworzą w Teatrze Dramatycznym. Na sztuki chodzą już tam stali niewidomi widzowie.

- Na scenie jestem od 26 lat, a o audiodeksrypcji usłyszałem trzy lata temu. Wcześniej nie widziałem na widowni niewidomych - przyznaje Miłogost Reczek, aktor Teatru Dramatycznego i lektor. To on czyta rozbudowane opisy, dzięki którym niewidoma publiczność teatru wie, co się dzieje na scenie. W Warszawie audiodeskrypcja to ciągle rzadkość. Ostatnio pisaliśmy, że miasto chce, by wszystkie stołeczne teatry otworzyły się na niewidomych i slabowidzących widzów. W Teatrze Dramatycznym robią to już od 2009 roku. Raz w miesiącu osoby niewidome dostają zestawy słuchawkowe. Słyszą w nich specjalnie dla nich przygotowany komentarz lektora. Wygląda to jak tłumaczenie symultaniczne. - Dla mnie to duże wyzwanie - mówi Miłogost Reczek. - Teraz nigdzie się już nie czyta na żywo, a tu inaczej się nie da. Nie można mnie nagrać i później odtworzyć w czasie przedstawienia, bo za każdym razem jest ono grane inaczej - opowiada.

Urzęduje w loży Stalina Pałacu Kultury i Nauki. Na biurku stoi monitor, nocna lampka i mikrofon. Na monitorze ma podgląd na to, co się dzieje na scenie.

- Tekst czytany przez lektora ma swoją poetykę. To nie jest suchy opis- tłumaczy Marcin Leszczyński, który pracuje nad scenariuszami opisów. Pierwsza wersja tekstu powstaje na podstawie nagrań przedstawień. Później jest weryfikowana podczas prób. Lektor nie może zakłócać dialogu aktorów. Ale nie zawsze jest to możliwe. Miłogost Reczek wspomina: - Przy sztuce "Wilk" nie byłem w stanie przed rozpoczęciem akcji scenicznej opowiedzieć tego, co jest na scenie. Wszystko działo się szybko. Reżyser zgodził się zatem, by opis umieścić w strukturze przedstawienia. Słyszą go z głośników wszyscy - widzący i niewidzący.

Trzeba też dokonać wyboru, co jest ważne i musi być opisane, a co można odpuścić. - Można czytać z szybkością karabinu maszynowego, tak ja w reklamie. Pytanie: tylko po co? - kwituje lektor. - Chodzi o to, bym nie zagadał akcji scenicznej. To nie ja jestem gwiazdą przedstawienia. Moja rola jest służebna.

Trzeba być też precyzyjnym. Lektor podaje akademicki przykład nieprecyzyjności ze szkolenia z audiodeskrypcji: "Kobieta przez las biegnie w szpilkach". - To co? W samych szpilkach biegnie? - śmieje się.

Teatr przez ponad dwa lata zdobył swoich stałych niewidomych widzów. Na każdy spektakl przychodzi ich ok. dziesięciu. Nie zdarzyło się jeszcze, by nie przyszedł nikt. Siedzą obok widzących. Specjalnych przedstawień nie ma. Kiedy na czas zeszłorocznego festiwalu teatralnego Warszawa Central-

na trzeba było zawiesić spektakle z audiodeskrypcja, w teatrze rozdzwoniły się telefony. Widzowie prosili, by je wznowić, by nie rezygnować z tego, bo to dla nich jest bardzo ważne.

Miasto chce do końca roku przygotować pod kątem niewidomej publiczności trzy inne spektakle w różnych teatrach. Ale docelowo być może uda się ze wszystkimi. - Doskonały pomysł, bo każdy teatr gra co innego. Będzie wybór - zachwala Marcin Leszczyński. - To szansa, by osoby niewidome mogły uczestniczyć w życiu kulturalnym.

Robert Więckowski jest redaktorem naczelnym magazynu Polskiego Związku Niewidomego "Pochodnia". Utracił wzrok. - Przez pokolenia rodziny, przyjaciele nie prowadzili osób niewidomych do kin i teatrów. Bo i po co? To nie były miejsca dla nich. Teraz czuję, że coś się wreszcie zaczęło zmieniać - cieszy się.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji