Artykuły

Odpoczywam od filmu

- Aktorsko sztuka jest bardzo trudna, bo to nie jest komedia sytuacyjna. Tam najważniejsze są dialogi, cały czas ze sobą rozmawiamy. Po reakcji widzów wiemy, że spektakl cieszy się powodzeniem, trudno dostać na niego bilety. To jest sukces - mówi PAWEŁ MAŁASZYŃSKI o spektaklu "Kiedy Harry poznał Sally", z którym gościł w Kielcach.

Znany aktor Paweł Małaszyński gościł niedawno w Kielcach, grał w sztuce "Kiedy Harry poznał Sally" [na zdjęciu].

Lidia Cichocka: Często pan bywa w Kielcach?

Paweł Małaszyński: - Mam wrażenie, że bardzo często.

Zdołał pan coś zobaczyć poza Kieleckim Centrum Kultury, w którym najczęściej gości pana Teatr Kwadrat?

- Ponieważ zazwyczaj śpimy w hotelu na początku ulicy, blisko dworca, to znam już deptak. Zazwyczaj chodzimy też po spektaklu do jakiegoś klubu, ale nazw nie pamiętam.

Czy w tym roku zobaczymy pana w jakimś filmie?

- Nie, nic nie robię oprócz teatru.

Żadnych seriali, fabuł?

- Nie. Nie dostaję ciekawych propozycji, a w miałkich nie chcę grać. Najpierw ja zrobiłem sobie przerwę dla zdrowia psychicznego, a teraz tak się składa. Mam tylko teatr, właśnie mieliśmy premierę "Przez park na bosaka", gdzie główną rolę zagrał Andrzej Nejman, świetna premiera, polecam ją.

Spektakl, z którym przyjechał pan do Kielc, "Kiedy Harry poznał Sally", to ubiegłoroczna premiera?

- Tak. Miała się odbyć 10 kwietnia, z wiadomych powodów trzeba ją było przełożyć. Pokazujemy ją często.

Film pan widział?

- To jeden z moich ulubionych filmów, chociaż przyznaję, że przystępując do pracy, nie chciałem się sugerować rolą Billy Crystala. Na scenie wygląda to inaczej, jesteśmy młodsi, poodrzucaliśmy więc nasze własne doświadczenia, poczucie humoru, by pokazać jak ci młodzi ludzie dojrzewają do tej miłości. Bardzo mi się podoba ostatnia kwestia, którą Harry mówi do Sally: "Kiedy zdajesz sobie sprawę, że ta druga osoba jest tą, z którą chcesz spędzić resztę życia, to chcesz, żeby ta reszta życia zaczęła się jak najszybciej". To jest credo tego przedstawienia. Aktorsko sztuka jest bardzo trudna, bo to nie jest komedia sytuacyjna. Tam najważniejsze są dialogi, cały czas ze sobą rozmawiamy. Po reakcji widzów wiemy, że spektakl cieszy się powodzeniem, trudno dostać na niego bilety. To jest sukces.

Która to wasza wspólna realizacja z Martą Żmudą Trzebiatowską?

- Teatralna pierwsza, w filmie spotkaliśmy się przy "Magdzie M", potem było "Twarzą w twarz", a później w "Ciachu". Znamy się jak przysłowiowe łyse konie. Marta miała małe doświadczenie teatralne. Zagrała tylko w "Motyle są wolne", w tym spektaklu zobaczył ją dyrektor Kwadratu i postanowił zaangażować do roli Sally. Wiadomo, że początki zawsze są trudne, trzeba było ciężko pracować, ale dobrze nam się razem współpracowało.

A co słychać u Pawła Małaszyńskiego, solisty zespołu Cochise?

- Przygotowujemy drugą płytę. Powinna się ukazać jesienią. Latem ruszymy w trasę, będziemy w Mrągowie, Gołdapi. Daje się to pogodzić z moimi występami w teatrze, a ponieważ, jak mówiłem, nie gram w filmach, mam więcej czasu na muzykowanie.

Dziękuję za rozmowę.

Paweł Małaszyński

Ma 35 lat. Polski aktor filmowy i teatralny. Zrezygnował z prawa po pierwszym roku, jest absolwentem wrocławskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, którą ukończył w 2002 roku. Debiutował podwójną rolą Trufaldina i Arlekina w "Sługach dwóch panów" Carla Goldoniego, w reżyserii Waldemara Matuszewskiego, w Teatrze Kwadrat. Żonaty z Joanną Chitruszko, tancerką, choreografem i pedagogiem, syn ma na imię Jeremiasz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji