Artykuły

Do nowych zwycięstw

Wypowiadam się o sztuce Warmińskiego, jako członek spółdzielni produkcyjnej, którą zakładałyśmy w ciężkich bojach z "działaczami - przedsiębiorcami" w Godzianowie. Jestem pod urokiem "Zwycięstwa". Bo i tak, jak tu na scenie pokazano, dochodziło się do spółdzielni. Ale my w terenie nauczycieliśmy się cieszyć w pewien specjalny sposób: krytykując. Kiedy dowiadujemy się o dziejach jakiejś spółdzielni albo ją sami oglądamy, mówimy sobie i im: to i tamto mogło być inaczej zaplanowane, przeprowadzone i rozwiązane. Krótko mówiąc, kształcimy w sobie na doświadczeniach rzeczywistych wzór ulepszanej wciąż strategii walki, w której poszerza się rachunek jej elementów, jej zmiennych taktycznych i pogłębiają portrety rzeczywistych ludzi z obu stron barykady. Tak też omówię "Zwycięstwo". I to, co wytknę nie tyle należy zapisać na rachunek sztuki Warmińskiego, ile na konto szans nowych sztuk o wsi. Streszczając sztukę będę czynił takie "spółdzielcze" uwagi.

*

W pierwszym akcie i pierwszej odsłonie - kuchnia u Pietrzaków. Na scenie Jan Pietrzak - stary zeteselowiec. Od razu widać, że jest czymś bardzo zaintrygowany, nawet rozdrażniony. Wiadomo - chodzi o spółdzielnię produkcyjną. Próbuje rozmawiać o tym ze synem, Wojtkiem. Syn, jednak, mimo że był w wojsku, w obozie, i że przeżył już wiele w życiu, nie interesuje się spółdzielczością. Stary Pietrzak wyraźnie szuka oparcia, potwierdzenia swoich myśli.

Bywa tak czasem, że starego bardziej interesuje to, co się wokoło niego dzieje, niż młodego. Ale z Wojtkiem jest naprawdę niedobrze. Jest on mężem aktywistki partyjnej, która ma przecież możność oddziaływania na niego, i chociaż jego odwrócenie się od rzeczywistości wyjaśniają potem jego koleżeńskie stosunki z kułakami i tak pozostaje do końca postacią niezbyt zrozumiałą.

Wilkanowski pokazany został jako typ zbytnio hałaśliwy. Tak przesadnie nadskakujący, nie mógł wzbudzić zaufania zwłaszcza u tak rozważnego chłopa, jakim jest stary Pietrzak.

Sklepikarz wiejski, jak każda pijawka chłopska, wie dobrze, że aby chłopa pociągnąć za sobą i opanować, trzeba samemu być spokojnym i opanowanym, a przy tym udawać mędrca i dobrodzieja. Rzecz jasna, że może się zdarzyć i taki Wilkanowski. Tylko że zadanie, jakie na niego w sztuce spadło, nie mógłby tak zręcznie w życiu wypełnić. A jednak wypełnia je na scenie. I to wydaje się trochę niezrozumiałe. Gromada wybrała Pietrzaka jako delegata na Ukrainę, dla obejrzenia gospodarki Kołchozowej, a Pietrzak dał się nastraszyć sklepikarzowi i z wyjazdu zrezygnował.

Szkoda, że stary Pietrzak nie został rozegrany jako jednostka pozytywna. Tym bardziej, że jest on chłopem wyraźnie wahającym się, którego za wszelką cenę należało wygrać dla sprawy spółdzielni jako jednego z pierwszych. Dlaczego tego na przykład nie zrobiła jego synowa - sekretarz Partii?

Przecież jest on sołtysem i to w roku 1950. Zainteresowany jest bezpośrednio i zaangażowany we wszystkich sprawach wsi (podatki, siewy, kontraktacja, szkoła, spółdzielnia itd). Sołtys w r. 1950 to powinna być nasza pozycja. A conajmniej walka o świadomego reprezentanta interesów mało i średniorolnych.

Do Pietrzaka przychodzą ludzie po radę. Przychodzi poradzić się biedniak Zajączkowski w sprawie spółdzielni produkcyjnej. Pietrzak wykręca się, nie chce bardzo z nim rozmawiać.

Czy dlatego, że jest sołtysem, a w kreacji na scenie wygląda dodatkowo na średniaka, nie chce zdradzić przed biedniakiem swojej chwiejności, czy dlatego woli wystąpić jako zdecydowanie przeciwny? Na wszelki wypadek, żeby nie okazać się głupszym od niego? On "władza"? Szkoda, że ten myślący chłop w dalszej akcji zaginął. Dopiero w ostatnim akcie Pietrzak przystępuje do spółdzielni. Jak to się stało? Bo przecież cala akcja, jaka się rozgrywa na scenie, to przygotowanie do powstania spółdzielni. To egzamin agitatorów!

Wydaje się również, że nad biedniakiem Zajączkowskim winno się również pracować i to tu, na scenie. Tymczasem kręci się on w pojedynkę, szukając kogoś, ktoby mógł mu doradzić. Cieszy go, jeżeli ktoś mówi o spółdzielni dobrze, martwi, gdy ktoś krytykuje. Sam nie może sobie z tym poradzić. Kolektyw nie prędko się nim zajął świadomie. Zajączkowski staje się bardziej bojowy dopiero po konflikcie z kułakiem Wróblem. Tak może oczywiście być. Ale aż się prosi, żeby ten ruchliwy, choć zabiedzony chłop był razem z nami już na początku, jak najprędzej.

Jak wynika z akcji, ludzie próbują przekonywać się do gospodarki spółdzielczej nawzajem, sami. Nie widzi się wyraźnie, by ktoś agitacją kierował. Rozmowy Zajączkowskiego z Pietrzakiem, a potem ze średniakiem Wypychem, są prowadzone raczej przypadkowo. Gdy tymczasem sklepikarz Wilkanowski przychodzi do Pietrzaka z określonym zadaniem. Przyszedł tam, jak się okazało, z wyraźną misją od kułackiego klanu.

Brak tu wyraźniej kierowniczego kolektywu, brak wyraźniej roli Partii. Z rozmowy, jaką przeprowadza sekretarz podstawowej organizacji Antonina Pietrzak z aktywistą partyjnym Świszczem, wynika, że sam aktyw nie zajmuje w sprawie spółdzielni zdecydowanego stanowiska. Świszcz nie godzi się i doradza, żeby jeszcze z rok, dwa - poczekać.

Towarzysze partyjni z mojej wsi nie godziliby się na takie rozwiązanie sprawy. Bo, po pierwsze - przede wszystkim Partia powinna przygotować grunt do rozpoczęcia akcji o zorganizowanie spółdzielni. Po drugie - jeżeli już raz na zebraniu partyjnym stanęła sprawa, że robimy, to nie możliwe, by się mogła ujawnić tego rodzaju chwiejna postawa, jak to miało miejsce ze Świszczem, a tym bardziej nie można było na ten temat prowadzić prywatnych, a decydujących dyskusji.

To też w sztuce chwiejne stanowisko świszczą jest skrytykowane, ale ono odsłania słabsze koło partyjne. W rzeczywistości bywają i takie ale bywają o wiele mocniejsze, w których przygotować spółdzielnię produkcyjną znaczyłoby ustawić taką strategię: 1) mocny-sołtys. 2) kilku mocnych biedniaków. 3) pociągnąć kilku średniaków. 4) toczyć walkę na oczach wsi i z jej współudziałem w spółdzielni ZSCh, i wszystkich akcjach na rzecz mało i średniorolnych.

Ważne jest to tym bardziej, że jak się okazuje, wróg jest pewny siebie, butny i zorganizowany. Potrafił już unieszkodliwić aktywistę Staszka Mielczarka (brata Pietrzakowej) - kierownika GS-u. Z dalszej akcji wynika, że robi to dobrze zorganizowana szajka kułaków i będących na ich służbie pachołków. Wrażenie jest tym większe, że scena, gdzie występuje Antek Wróbel, syn kułaka i jego przyjaciel Zygmunt Dembek, jest bardzo dobrze zagrana.

Na tym kończy się pierwszy akt, w którym pokazane są siły, które będą musiały walczyć jeszcze z pewnym siebie wrogiem.

Jakie to są siły.

- Tośka Pietrzakowa (sekretarz podstawowej organizacji), kobieta twarda, mądra i doświadczona w walce z trudnościami;

- Świszcz, aktywista partyjny, trochę jeszcze chwiejny;

- Staszek Mielczarek, na razie "unieszkodliwiony" (ranny, w szpitalu).

- Zajączkowski - biedniak, chłop dobry, ale jeszcze niezorientowany;

- Stary Pietrzak, nie wykorzystany, chwiejny, któremu pozwolono się cofnąć.

- Wojtek Pietrzak - tego właściwie niewiele to wszystko obchodzi.

Pozornie mogłoby się wydawać, że siły postępu są zbyt słabe, aby mogły pokonać zdecydowanego wroga. Ale to tylko pokornie.

*

Teraz zapoznajemy się z kułakami. Stosunki, jakie panują u kułaka Wróbla, są bardzo charakterystyczne dla tego pokroju ludzi. Żona przy gospodarstwie dyryguje i poniewiera służbę. Synalek, rozpieszczony i rozłajdaczony, pije i rozbija się po wsi. Za to zgodnie współpracuje ze starym i wykonuje jego niecne polecenia, Stary Wróbel zgromadził wokół siebie "godnych" przyjaciół, ziejących nienawiścią do wszystkiego, co mogłoby podważyć ich interesy.

Poza biedotą, którą ten chytry kułak trzyma na swoim pasku za nędzne ochłapy, potrafił on zaprząc do walki wszystkie ciemne siły działające w okolicy. Organizuje sabotaże, nie cofa się przed niczym, nawet przed zbrodnią. Rzuca pieniędzmi, przekupuje wódką.

Wróbel kieruje wszystkim osobiście. Przygotowuje zbrodniczą akcję przeciwko najgroźniejszemu przeciwnikowi, jakim jest Tośka Pietrzakowa - Sekretarz Partii, postanawia ponownie rozprawić się ze Staszkiem Mielczarkiem, gdyby wrócił ze szpitala, "wykańcza" pijaka Wronę po nieudanym zamachu na Tośkę, zamierza sprzątnąć przekupionego przez siebie traktorzystę, w obawie, by nie "sypał". Jednym słowem cały łańcuch zbrodni.

Co tu jest w tym wszystkim uderzające? To, że wróg działa zbyt otwarcie, że jest łatwy do zdemaskowania, a więc i do zwalczenia.

Przyglądając się sztuce możnaby ulec złudzeniu, że wroga klasowego należy szukać w takiej to postaci. I jeżeli kułacy garnęliby się pierwsi do spółdzielni, to właściwie wszystko byłoby w porządku.

Tymczasem wróg wciska się wszędzie, gdzie się tylko da, żeby rozsadzać od wewnątrz. Pokazuje to w "Bruskach" Panfierow, pokazuje to samo Szołochow w "Gremiaczim Łogu" i tak jest w rzeczywistości. Nie widać tego dostatecznie w "Zwycięstwie".

Wróg potrafi umiejętnie wykorzystywać opory większego i mniejszego posiadacza. Opory, które są bodaj najtrudniejsze do pokonania. Radzi nie radzi musimy się zabrać do żmudnej pracy rozgryzania poszczególnych ludzi i ich sytuacji życiowych.

Wiadomo, że Zajączkowski jest biedniakiem. Dowiadujemy się o tym dokładnie dopiero w dalszej akcji, gdy wychodzi na jaw jego zależność od kułaka Wróbla. Nie wiadomo, co go zmusiło do takiej zależności, do poniżenia. Chciałoby się zapytać:

- A jak z Waszymi dziećmi, może są na służbie? A może chore? Może dałoby się wyrwać je ze służby i wysłać do szkoły? A może wreszcie trzeba wam zorganizować pomoc przy obróbce pola - nie macie swojego konia?

Jest przecież w rzeczywistości dzielna młodzież zetempowska, jest czujna Partia, która stara się wyrwać każdego biedniaka z paszczy kułaka. Jest władza ludowa w terenie.

Zajączkowski ratuje się sam, Kułak Wróbel przechytrzył. Syn jego Antek otworzył Zajączkowskiemu oczy do reszty, wyrzucając go ze swojego domu za drzwi. Można i tą drogą. Ale trzeba wiedzieć, że nie zawsze i nie każdy kułak tak postępuje, dlatego też wyrwanie biedoty spod "opieki" kułactwa jest bardzo trudne. I szkoda że na scenie zabrakło tej akcji ze strony Komitetu Partii i władz ludowych, To by był pomost do spółdzielni.

Sojusznikiem kułaka jest ciemnota, zacofanie, zabobon. Potrafi on dobrze na tych instrumentach grać.

Ciemna i chytra Wróblowa jest cennym narzędziem w ręku starego Wróbla. Że baba wierzy w cudy i objawienia jest to mu bardzo na rękę. Poprzez babę ma wgląd w życie tych, na których żeruje.

Doskonale zagrana scena z Fijałkowską dokładnie ilustruje jak zapobiegliwie pielęgnowana jest jeszcze na wsi ciemnota i w czyim interesie.

Świetnie i bardzo pogodnie wypadła scena z podpisywaniem Apelu Sztokholmskiego. Z jednej strony dlatego, że jest to tak nam wszystkim bliskie, a z drugiej, że artyści po prostu wyszli z siebie. Zagrali wspaniale.

Znowu stary Pietrzak - którego trudno zapomnieć - wypadł jako człowiek postępowy.

Przygotowujące się do zbierania podpisów pod Apelem dziewczęta z ZMP a wraz z nimi stara i świetna Zajączkowska tworzą bardzo udany, zespół.

Przy tym wychodzi na jaw analfabetyzm Zajączkowskiego, co również bardzo rozwesela, nie ośmieszając.

*

Pod koniec drugiego aktu napięcie wzmaga się. Na wieść o mającym się odbyć zebraniu organizacyjnym spółdzielni, czuje się we wsi duże podniecenie wśród przeciwników i zdenerwowanie kułaków. Jeszcze jedna próba sterroryzowania. Tym razem napad na Tośkę Pietrzakową. Wzmożona czujność ze strony Partii i ZMP.

Kułacy widząc, że nie uda im się nie wskórać szantażem i terrorem, chwytają się podstępu. Dowiedziawszy się, że zespół zdecydowanych dąży do zorganizowania spółdzielni trzeciego typu, oni agitują za pierwszym. Udało im się oderwać w ten sposób część ludzi. Ale i to nie pomaga.

Sprawa rozstrzygnęła się na zebraniu organizacyjnym. Kułacy nie mogąc liczyć na poparcie, zwłaszcza po bojowym wystąpieniu Wypycha, który dopiero co wrócił z Ukrainy, na wniosek Wróbla, decydują się przystąpić nawet do trzeciego typu. Ale ani Wróbel ani jego kompania nie została przyjęta.

Wszystkie zamachy, podłość i zbrodnie szajki kułackiej zostają odsłonięte. Czeka ją sąd.

W "Zwycięstwie" pokazane jest bardzo wyraźne złamanie wroga klasowego, przekreślenie wyzysku biedoty ze strony bogaczy. Nie mniej jednak ważnym elementem w przekonywaniu, zwłaszcza średniaków, jest zagadnienie wyższości gospodarki zespołowej nad indywidualną.

To trzeba było jakoś pokazać.

Trudność w postawieniu tej sprawy wynikła z tego, że autor nie uwzględnił ważnego momentu, mianowicie - pracy.

W "Brygadzie Szlifierza Karhana" praca stanowiła tło całej akcji. Praca, troska o jej wyniki, o jej udoskonalenie.

W "Zwycięstwie" zdarzenia biegną trochę odświętnie, a więc nieco oderwane od rzeczywistości.

Mógłby ktoś powiedzieć - jak tu na scenie orać, kosić czy siać? To prawda. Ale właśnie rzecz by polegała przede wszystkim na omawianiu pracy, dyskutowaniu tych spraw. Możnaby wykazać bezsensowność starego gospodarowania, można by ośmieszyć.

W okresie organizacji spółdzielni produkcyjnej, spotykaliśmy się często z faktem, że sami chłopi bardzo dowcipnie ujawniali bezsensowność i śmieszności kręcenia się w kółko, w starych regułach, metodach i warunkach pracy rolniczej.

Tymi argumentami mogłaby Tośka Pietrzakowa łatwo przekonać teścia. Przy jej budzącej zaufanie postawie i świetnej grze, udałoby się to ładnie rozwiązać. Potem stary Pietrzak, uzbrojony w argumenty przekonałby nie tylko Zajączkowskiego, Wypycha i innych, ale całą widownię. On by to umiał zrobić napewno.

A przecież i o to chodziło, by widzowie wyszli przeświadczeni, że gospodarka zespołowa przewyższa w wysokim stopniu i pod każdym względem gospodarkę indywidualną. Że to rozumieją coraz bardziej sami chłopi.

Jakkolwiek znalazłby ktoś w sztuce "Zwycięstwo" braki, musi przyznać, że porusza problem, którym żyje i coraz bardziej żyć będzie każda wieś że pomaga tym, którzy już walkę o jaj przebudowę rozpoczęli, że uczy tych, którzy będą ją dopiero rozpoczynali. Sztukę tę powinni zobaczyć wszyscy ludzie ze wsi.

Józef Mozga

Członek spółdzielni produkcyjnej w Godzianowie

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji