Artykuły

Mediateka i wczesny epigonizm

Od współczesnego teatru oczekujemy profesjonalizmu, a przy tym inscenizacji stroniących od stereotypu, oryginalnie komentujących naszą rzeczywistość. Fascynujący dramat Juliusza Słowackiego w reżyserii Anny Augustynowicz spełnił te oczekiwania. W minioną sobotę nie umiejętnie łączące piękno i znaczenie romantycznego słowa z widmami naszej epoki. Ekspresjonizm spotęgował techno-efekty, a medialne zapożyczenia wspomogły kreację wirtualnej przestrzeni. "Balladyna" w wersji Teatru Współczesnego wciąga w krąg tajemnicy pogranicznych światów, skupia uwagę, ale nie zaskakuje.

Pomysł na "odświeżenie" tekstu romantycznego wydaje się dość prosty. Polega bowiem na trafnym dostrzeżeniu gdzie ukryła się dziś ta sfera odczuwania i myślenia o świecie, którą nazywa się fantastyką romantyczną. Wywodzona z ludowych ballad i wierzeń, a więc ze świata folklorystycznej imaginacji, odnaleziona została w przestrzeni wirtualnej - w wytworze sztucznym, subiektywnie względnym. Tak pojmowana współcześnie fantastyka daje jedynie pozór autentycznego uczestnictwa w wykreowanym świecie, ale też wyraźne poczucie bycia w jego centrum. To samo poczucie przynależności do pozornie realnych światów wytwarzają przekazy medialne.

Choć scenograficzne rusztowania (Marek Braun) i niektóre kostiumy (Zofia de Ines) mogłyby sugerować, iż "Balladyna" Anny Augustynowicz chce sięgać po wzór Hanuszkiewiczowski, to jednak szybko okazuje się, że kask Goplany (Anna Januszewska) i Grabca (Wiesław Orłowski) to atrybut z popularnych dziś opowieści fantasy. Pośrednictwo elektroniczne (mikrofony, mikroporty, kamery, dyktafony, projektory) odsyła ku medialnej nieautentyczności kontaktu między ludźmi, potęguje m.in. dramatyzm sceny sądu. To jedna z groźniejszych przestróg wypowiadanych przy tej okazji ze sceny. Inscenizacja proporcjonalnie i taktownie wobec różnorodnych obyczajów i tradycji z wielu znaczących w dramacie przedmiotów. Balladyna (Beata Zygarlicka) nie posługuje się dzbankiem, a jej czoła nie umazano czerwoną farbą. Z drugiej zaś strony zamiast miecza pojawił się kij baseballowy, a zbroję rycerską zastąpiła stylizacja na ekwipunek oddziałów szturmowych policji.

"Balladyna" Augustynowicz rozgrywa się zatem na pograniczu duchowej fantasy, uosobionej w subtelnych, lecz wyrazistych kreacjach Skierki (Paweł Niczewski) i Chochlika (Konrad Pawicki) oraz cielesnego popu - metafory dworskiej chuci. Pomiędzy nimi znalazła się muzyka Jacka Ostaszewskiego, dopełniająca i ujednolicająca wykreowane przestrzenie.

Najnowsze przedstawienie Teatru Współczesnego w zaskakujący i pozornie nieadekwatny wobec zastosowanych środków wyrazu sposób wierne jest słowu. Tekst Słowackiego interpretowany jest starannie i - mimo świadomie zachowanej, charakterystycznej "melodyjności" deklamacji - wielokrotnie ujawnia nowe znaczenia, wynikające głównie z przesunięć akcentów logicznych. O ile łatwy do ustalenia wzorzec stylu wysokiego wspomaga interpretacje Pustelnika (świetna rola Jacka Polaczka) czy Kirkora (dynamiczny i przekonujący Mirosław Guzowski - gościnnie), o tyle brak koturnowej tradycji mowy gminu sprawia, iż łamie się niekiedy rytm wypowiedzi ciekawie poszukającej dźwiękowych ekwiwalentów emocji Aliny (Grażyna Madej), a słowa Matki (Ewa Sobiech) zdają się nieautentyczne, zawieszone w próżni uczuć. Nie przekłada się to jednak na oczekiwany, choć powściągany dramatyzm wypowiedzi. Na tym tle także brakuje jednoznaczności w kreacji postaci tytułowej, zwłaszcza gdy idzie o zaznaczenie przemiany psychicznej bohaterki. Skala zastosowanych środków jest zbyt wąska.

Znakomicie zagrane przez zespół Współczesnego przedstawienie nie ustrzegło się kilku niedoskonałości. Wśród nich dwie - rozbijająca aktorską interpretację chwilowa nagość Balladyny oraz słaby, bezdźwięczny i karykaturalnie mrugający piorun - wymagają, jak sądzę, rychłego uporządkowania. Trudno także uwolnić się od wrażenia, że proponowana przez Annę Augustynowicz mediateka inscenizacyjna jest w jej teatrze zespołem środków już oswojonych, znanych widowni i zespołowi Teatru Współczesnego. Choć ciekawe, oryginalne i przekonujące jest jej zastosowanie w realizacji dramatu klasycznego, to w dalszej perspektywie może postawić wybitnego reżysera w sytuacji epigona swoich własnych dzieł i pomysłów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji