Artykuły

Gwiazda na żywo

Mówi, co chce powiedzieć, a autoryzując tekst, potrafi nanieść tyle zmian, że pewna zdesperowana autorka podpisała to, co z wywiadu zostało: "Z Michałem Żebrowskim rozmawiał Michał Żebrowski" - o gwieździe VII Przeglądu Współczesnego Dramatu w Zielonej Górze pisze Danuta Piekarska.

Spektakli jest kilkanaście. Co sprawia, że jeden z nich wypełnia widownię aż po dostawki? "Megagwiazda polskiego kina", "najprzystojniejszy podobno Polak": tak anonsowano w reklamach występ Michała Żebrowskiego w Lubuskim Teatrze.

Sobota. Dwie godziny przed spektaklem, o 18.00 - konferencja prasowa z udziałem gościa VII Przeglądu Współczesnego Dramatu. Gdzie? "Na dużej scenie" - donoszą dobrze poinformowani. "Nieprawda, w "lubiczówce" - prostują inni. Rację mają jedni i drudzy. Na dużej scenie aktor pokaże sceny z monodramu "Doktor Haust". Żeby fotoreporterzy i operatorzy mogli zrobić zdjęcia, zabronione podczas przedstawienia. Druga - z pytaniami - w malej sali.

Ja to wszystko słyszę

Żebrowski - w scenicznym kostiumie - szlafroku rozciąga się na skórzanej kanapie psychoterapeuty, która gra w spektaklu kluczową rolę. Bohater jest psychoterapeutą. Przez kilka minut błyskają flesze. Scena dobiega końca. - Panowie, nie rozmawiajcie w czasie spektaklu, ja to wszystko słyszę - aktor zwraca się do obsługi technicznej ukrytej na wysokości balkonu.

- To co robimy dalej? - pytanie skierowane jest do dziennikarzy. Zainteresowania wspólną konferencją brak. Każdy chce rozmawiać osobno.

Na pierwszy ogień idzie ekipa telewizyjna. Żebrowski (na bosaka, wciąż w szlafroku) siada na widowni. Po pierwszym wywiadzie przenosi się na kanapę.

Żurnaliści w szoku

Kto się odrobinę do rozmowy przygotował, wie: na wywiad z aktorem dziennikarze wysyłani są za karę. - Mówi, co chce powiedzieć, a autoryzując tekst, potrafi nanieść tyle zmian, że pewna zdesperowana autorka podpisała to, co z wywiadu zostało: "Z Michałem Żebrowskim rozmawiał Michał Żebrowski".

Tym razem aktor udziela dziesięciu wywiadów, nie okazując najmniejszego zniechęcenia. Cud?... - Zakochany jest - tłumaczy cudowną przemianę młoda dziennikarka. - Każdy ma lepszy lub gorszy dzień - to inna wersja. Jest jeszcze jedna. Monodram, z którym aktor gości w Zielonej Górze, nie miał dobrych recenzji. A pozyskać sponsorów nieprosta rzecz. Żebrowskiemu się udało.

Faktem jest, że w teatralnym programie wśród autorów spektaklu jest osoba odpowiedzialna za sponsoring i media. Znak czasu? Gołym okiem widać, że to najlepiej sprzedający się spektakl VII Przeglądu Współczesnego Dramatu. Najlepsze miejsca po 50 zł rozeszły się, jak woda. Na parterze widownia wiekowo wymieszana. Na balkonie, gdzie miejsca tańsze, dominuje młodzież.

Pełna widownia

Najtaniej jest na dostawkach. Kiedy chce się zobaczyć na żywo ulubionego aktora, nie ma krzeseł za twardych. Nawet jeśli trzeba na nich spędzić godzinę i dziesięć minut. Oklaski. Kwiaty. Tym razem - co w teatrze nie tak częste - także kwiaty od widzów.

Za kulisami

Tłum. Szturmują głównie panie. Aktor podpisuje autografy na starannie wydanym

programie "Doktora Hausta", na płytach, pocztówkach, w notesach i na luźnych kartkach papieru. Cierpliwie pozuje do zdjęć.

Największą popularność bohaterowi tego wieczoru przyniosły role filmowe: Skrzetuskiego w "Ogniem i mieczem", tytułowego "Pana Tadeusza" i "Wiedźmina" oraz kreacja w "Pręgach". Sceniczną karierę rozpoczął od Kordiana.

- Ostatnio taki tłok był do Katarzyny Figury. Głównie - panów - wspominają pracownicy Lubuskiego Teatru. - Do Turnaua też był. Do Roberta Janowskiego. I do Bajora. Ale do Bajora zawsze są tłumy...

Na zdjęciu: Michał Żebrowski jako Geralt z Rivii w filmie "Wiedźmin", reż. Marek Brodzki, 2000 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji