Artykuły

Ściek zwany... życiem

"Babel" w reż. Mai Kleczewskiej z Teatru Polskiego w Bydgoszczy na XIII Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicach. Pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.

No więc ruszyliśmy! W przenośni i dosłownie, bo spektakle XIII Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" prezentowane będą w tak odległych od siebie miejscach, że dla osób bez samochodu szykuje się niezła pielgrzymka. Ale za to ruszyliśmy z impetem, bo pierwsze przedstawienie mistrzowskie, wystawione w niedzielę w Teatrze Rozrywki w Chorzowie, wywołało wiele skrajnych opinii. Czego można się było spodziewać.

Zarówno reżyserka Maja Kleczewska, jak i autorka tekstu - austriacka noblistka Elfriede Jelinek to artystki, które nie schlebiają odbiorcom. A nawet programowo ich prowokują, pokazując okrucieństwo egzystencji i łamiąc wszelkie tabu.

Na tegoroczne "Interpretacje" komisja artystyczna wybrała jako mistrzowski spektakl "Babel", zrealizowany przez Kleczewską na scenie bydgoskiego Teatru Polskiego.

Ani tekst Jelinek, ani powstałe na jego podstawie przedstawienie nie mają osi fabularnej i tradycyjnej akcji. To seria obrazów, z których dopiero po obejrzeniu całości można wyłonić motywy przewodnie. Są nimi rozpacz, przerażenie, wściekłość, ale i zagubienie matek, które muszą się zmierzyć z różnymi postaciami macierzyństwa. Matka i ból rodzenia, matka i trud wychowania, nade wszystko jednak matka i śmierć syna, wywołująca uczucia, które zdumiewają ją samą.

Bohaterki, pochylone nad trupami dzieci, nie radzą sobie z traumą. Pragną zatrzymać synów za wszelka cenę; nawet przez kanibalizm (syn wróci do mnie tak, jak ze mnie wyszedł) czy kazirodczy stosunek seksualny. Na samotność zrozpaczonych matek nakłada się zaś chaos świata, w którym rządzi wulgarność, przemoc i brak empatii. Obraz cierpienia, w którym nie ma miejsca na nadzieję, kreśli Maja Kleczewska przez kontrast nieomal antycznego tragizmu z ulubionymi przez siebie cytatami z kultury popularnej. A jednak, mimo wyraźnej myśli inscenizacyjnej i niebywałej chwilami ekspresji, "Babel" nie powala widza, tak jak np. "Oczyszczeni" Warlikowskiego, do których podobny jest w tonie i idei.

Spektakl Kleczewskiej ma sceny na najwyższym poziomie artystycznym, jak właśnie monologi matek w prosektorium, rozgrywające się w absolutnej ciszy kilkusetosobowej widowni. Ale ma też wiele scen niepotrzebnie celebrowanych i przeciąganych w nieskończoność (gimnastyka), które osłabiają uwagę widzów i niebezpiecznie redukują napięcie, jakie wytworzyło się wcześniej między sceną a widownią. I nie chodzi tu o stek wulgaryzmów, który wielu widzom "Interpretacji" przeszkadzał. O brudzie świata i mrocznych zakamarkach podświadomości, trudno przecież mówić językiem Mickiewicza. Chodzi o rytm spektaklu i o wyczucie granic percepcji odbiorcy, którego (wyczucia) ewidentnie zabrakło. Jest to natomiast spektakl mistrzowski aktorsko. Bydgoscy artyści tworzą kreacje w klasycznym słowa rozumieniu. To pewnie perfekcyjny warsztat, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że też ponadprzeciętna dawka osobistych emocji.

Dzisiaj na festiwalu

Dziś pierwsze starcie konkursowe "Interpretacji", które odbywają się pod patronatem "Dziennika Zachodniego".

Realizacje młodych reżyserów oceniać będzie jury w składzie: Iwona Kempa, Barbara Hanicka, Jerzy Stuhr, Paweł Łysak i Michał Litwa Litwiniec.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji