Artykuły

Monodram i walka podwójna

Monodram miewa jednego ad­resata: widza. "Rozmowa w do­mu państwa Stein o niueobecnym panu von Goethe" Petera Hacksa - to długi monolog głównej bohaterki, kierujący się ku obecnemu na scenie mężowi oraz nieobecnemu Goethemu. Mąż, "wielki koniuszy" małego weimarskiego państewka, nie wypowiada ani jednego słowa. Słucha z napięciem, czy ze znu­żeniem, przygnębiony - albo znudzony, pełny niesmaku. Nie wiadomo. Autor nie określa, co pan von Stein istotnie myśli. Podobno on właśnie, z politycz­nych czy materialnych pobudek, skierował swą małżonkę Char­lotte jeśli nie w ramiona, to w stronę twórcy "Wertera". Ale w jakim nastroju przyjmuje obec­nie jej zwierzenia, można się tylko domyślać. Autor się tym nie zajmuje. Czyni z Wielkiego Koniuszego obiekt wysłuchiwa­nia skarg, żalów i niepokojów żony.

Goethe jest daleko. Uciekł przed kilku miesiącami z Wei­maru, pod fałszywym nazwis­kiem. Przez Karlowe Vary, We­necję, Florencję, Rzym podążył na sam cypel półwyspu. Czego się lękał? Od kogo się chciał uwolnić? Zapewne od Charlotty von Stein, która przez całe dzie­sięciolecie wywierała nań og­romny wpływ, której urok wy­dawał mu się niezbędny do ży­cia. Czy odczuł przesyt, jak przez chwilę przypuszcza Charlotta, by się natychmiast wyrzec owej myśli (czy owego lęku)?

Osobliwością utworu Hacksa jest, że cała niemal akcja dzieje się retrospektywnie. Jest ra­chunkiem, wykonywanym przez Charlottę - w imieniu własnym i Goethego. Tylko miga myśl o przyszłości. Jakakolwiek będzie - niepodobna jej sobie wyobrazić. Co do chwili obecnej, wy­pełniona jest wspominaniem. Nawet picie kawy kojarzy się z minionymi burzami.

Dla niemieckiej publiczności, do której była adresowana ta sztuka, jej luki nie mogły być istotne. Zna ona na pamięć bio­grafię Goethego, jego listy, wśród nich i korespondencję, kierowaną do słynnej Lotty. Własne epistoły Lotta kazała zniszczyć. Ale możemy je sobie wyobrazić. Hacks każe je boha­terce wyjmować ze starannie ułożonych paczek. My nie jesteś­my w tak fortunnym położeniu. Jeśli nas pasjonuje życie Goe­thego, to dzięki wpływom, jakie wywarło na jego twórczość, a więc i na kulturę świata. Także i na Mickiewicza, który za­świadczył w "Dziadach", jakie wrażenie wywarł nań "Werter", na równi z "Nową Heloizą".

Być może, iż Hacks liczył i na pamięć o epilogu owej wielkiej miłości. Goethe wrócił, ale za­mieszkał (a potem ożenił się) - z inną. Tego nie mogła ścierpieć dumna Charlotta. Zemściła się - pisząc najlepszy swój dra­mat, gdzie Goethego ostro skry­tykowała. Pojednali się dopiero na starość. Umarła 5 lat przed poetą. Hacks trochę "poluje" na paradoksy i aforyzmy, co widać w jego wynurzeniach, niezbyt potrzebnie umieszczonych w programie "Ateneum", gdzie się odbyła polska premiera (w przekładzie Zbigniewa Krawczykowskiego).

Ale jest zasługą utworu i tłu­maczenia (bardzo scenicznego), że daje okazję wielkiego popisu Aleksandrze Śląskiej. Jest ona obecna na scenie przeszło dwie godziny. Nie okazuje znużenia. Każdy gest jest przemyślany, każda intonacja - celowa, istot­na. Gdy Śląska unosi ręce do góry, czyni to lekko, bez naj­mniejszej afektacji. Gdy Charlotta się gniewa, czujemy, że ma ważne powody. Gdy mówi o męczarniach miłości, trudno nie wierzyć. Gdy zaczyna odsłonę kaskadami śmiechu, na scenie robi się jaśniej. Gdy słucha trąbki nadjeżdżającego poczty-liona - my także nadstawiamy ucha. Gdy rozpakowuje poda­runki - jej radość wydaje się w stu procentach uzasadniona. Podobnie jak nadzieja. I nie­pokój. I lęk. Otrzymujemy bar­dzo indywidualny i oryginalny portret niezwykłej kobiety.

Śląska jest także reżyserką. Trudne zadania umieszczenia milczącego i tajemniczego part­nera rozwiązuje interesująco. Rytm monodramu przez siebie granego Śląska ustala precy­zyjnie. A jest to może najtrud­niejsze zadanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji