Dyplom w Łodzi nie zaszkodzi
O XXIII Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi napisał Michał Lenarciński w Dzienniku Łódzkim.
Zbigniew Zamachowski, Katarzyna Figura, Cezary Pazura, Wojciech Malajkat, Rafał Królikowski, Jolanta Fraszyńska, Robert Gonera - oni wszyscy po raz pierwszy wystąpili przed dużą publicznością w Łodzi. Wystąpili i zebrali laury na pierwszym w swoim życiu festiwalu - szkół teatralnych.
Łódzka impreza z roku na rok staje się coraz większa i ważniejsza. Obejmuje już nie tylko konkursowe prezentacje spektakli dyplomowych, jakie przygotowują studenci IV roku wydziałów aktorskich państwowych szkół teatralnych, ale i przedstawienia realizowane przez przyszłych aktorów specjalnie na łódzki festiwal. Coraz częściej przyjeżdżają do Łodzi goście z zagranicy. W tym roku swoimi dokonaniami chwalili się młodzi aktorzy z Niemiec, Rosji i Czech.
Atmosfera festiwalu jest niezwykła, a wszystkie sceny, na których prezentowane są przedstawienia, są oblegane przez publiczność. W tym roku 36 spektakli obejrzy około 7 tysięcy widzów!
Wśród tegorocznych absolwentów polskich szkół aktorskich nie ma nazwisk z pierwszych stron gazet, jak bywało, gdy występowały m.in. Maria Seweryn, córka Krystyny Jandy i Andrzeja Seweryna, czy Agata Buzek, córka ówczesnego premiera Jerzego Buźka. Ale kilku znajomych było...
Znajomi z telewizji
Warszawską Akademię Teatralną kończy w tym roku Katarzyna Stanisławska, znana z serialu "Klan", gdzie występuje w roli Ewy Tomickiej. Młoda aktorka pojawiła się też w "Plebanii", w jednym z odcinków serialu "Czego się boją faceci, czyli seks w mniejszym mieście" i w filmie fabularnym "Pręgi".
Szkoły teatralne stały się zagłębiem młodych, nieopatrzonych twarzy dla kolejnych seriali. Najczęściej producenci sięgają po studentów ze stolicy, tak jak np. po Piotra Bajtlika, którego pojawianie się w roli Władzia w "Ślubie" Gombrowicza elektryzowało tę część publiczności, która systematycznie śledzi losy bohaterów "M jak miłość". Piotr gra w serialu Adama - kolegę Kingi i Saszy - wrażliwego intelektualistę zamiłowanego w amatorskiej reżyserii filmowej.
Festiwal pozwala też ocenić sceniczne umiejętności Katarzyny Zielińskiej, która pojawia się od czasu do czasu w "Klanie" i "M, jak miłość", oraz Marty Chodorowskiej, która zagrała Gabi w filmie "Powiedz to Gabi" Rolanda Rowińskiego. Wyjątkiem z Krakowa jest dyplomantka Karolina Porcari, mająca za sobą rolę w thrillerze , ,Rh +" Jarosława Żamojdy.
Częściej niż krakowianie czy wrocławianie, na ekranach pojawiają się studenci łódzkiej PWSFTViT, tak jak Katarzyna Cynke, która zagrała jedną z głównych ról w "Spamie" - filmie Radosława Hendla.
Miłośnikom serialu "Na Wspólnej" znany jest już łodzianin Ksawery Szlenkier, który gra Krzysztofa Smolińskiego. Monikę Buchowiec [na zdjęciu] niebawem lepiej poznamy, bo zagrała główną rolę w kręconym obecnie nowym filmie Piotra Trzaskalskiego "Mistrz".
Dyplom nie szkodzi
Być może wielu młodych artystów powtórzy drogę do sukcesów znakomitych i sławnych kolegów, jednak dla wszystkich - niestety -w filmach i serialach miejsca nie wystarczy. Nie wystarczy ich także w teatrach, które zwykle angażują jedną nową osobę w sezonie. Być może inaczej będzie w Łodzi, bowiem Jerzy Zelnik, dyrektor Teatru Nowego, obecny jest (w towarzystwie żony i reżysera Eugeniusza Korina) na wszystkich przedstawieniach i wyraźnie wypatruje talentów.
A przyjechało ich tym razem do Łodzi sporo, choć zdaje się, że więcej można znaleźć w naszej łódzkiej uczelni, jak choćby wspomnianą Kasię Cynke czy Weronikę Książkiewicz, Kamilę Klimczak, Michała Rolnickiego, Przemysława Redkowskiego.
Jeśli będą mieli szczęście, które - jak twierdzi Jerzy Stuhr, rektor krakowskiej PWST - jest w zawodzie aktora niezbędne, to na laury powinni liczyć także: dynamiczny Bartosz Picher z Wrocławia, intelektualny i świetny warsztatowo Lesław Żurek z Krakowa, dojrzale świadoma Julia Kijowska z Warszawy.
Za rok kolejny festiwal, za dwa - wielki jubileusz. Dziś możemy mieć nadzieję (graniczącą niemal z pewnością), że za dwa lata festiwal nadal będzie organizowany w Łodzi. Wydaje się, że ambicje stolicy, która miała ochotę nam tę imprezę odebrać, nieco spokorniały. Bo też - jak mówią sami dyplomanci - w Łodzi dyplom nie szkodzi.