Artykuły

Faust mył plecy Mefistofelesowi

Z Mariuszem Puchalskim, o festiwalu w Edynburgu, rozmawia Włodzimierz Braniecki

Kiedy Teatr Nowy wrócił ze Szkocji do Poznania?

- Przed czwartą rano 31 sierpnia a wyjechaliśmy 3 sierpnia. W Edynburgu mieszkaliśmy w wynajętych sześciu mieszkaniach, 5-, 6-pokojowych... Obok "mojej" kamienicy urodził się i żył Robert Louis Stevenson, autor "Doktora Jekylla i mister Hyde'a". Byliśmy w Edynburgu 27 dni i zagraliśmy tam 23 spektakle "Fausta" Goethego w reżyserii Janusza Wiśniewskiego.

Pojechaliście na słynny festiwal edynburski. Jaki on był?

- Czegoś takiego nie przeżyłem wcześniej w ciągu 30 lat mojej pracy artystycznej! To był prawdziwy obłęd teatralny! 2600 imprez, od teatru jarmarcznego, przez kilkaset koncertów, po różne grupy artystyczne z całego świata musicale, wielkie spektakle baletowe, festiwal książek... Byłem na spotkaniu z Salmanem Rushdim, autorem "Szatańskich wersetów", przyszło 1500 ludzi. My zaś na głównej scenie festiwalu występowaliśmy codziennie o 17.40. Przed nami grał inny teatr i ze zmianą dekoracji musieliśmy się zmieścić w 40 minutach. Sala na 600 osób, wypełniona była po brzegi publicznością wielojęzyczną. Przychodziło też dużo Polaków, a także Hiszpanów, Włochów. Przychodziły inne zespoły, by nas zobaczyć.

Zostaliście wyróżnieni główną nagrodą festiwalu edynburskiego...

- Nagrodą Herald Angel Award - Anioł Herald - "za doskonałość"... Odbieraliśmy tę nagrodę w centrum teatralnym. Wszyscy aktorzy, obsługa techniczna, panie garderobiane. A nagrodę odebrał oczywiście Janusz Wiśniewski.

Co pan odczuwał, grając swojego "Fausta"?

- Myśmy tam grali jakby "w amoku twórczym". Były wielkie okrzyki aplauzu zawsze po spektaklu. A gdy kończyło się przedstawienie, Faust i Mefisto, czyli ja i Mirek Kropielnicki odjeżdżaliśmy w swoich strojach scenicznych. Tam była tylko jedna garderoba dla wszystkich, więc nie było jak się przebrać. Nasz kierowca zabierał nas do domu. A widzący nas przedtem, dziwili się, że "Faust" i "Mefisto" są tak zaprzyjaźnieni. I nie wiedzieli jeszcze" tego, że ja codziennie już "w domu" byłem dopuszczony do umywania "Mefistofelesowi" pleców. Charakteryzacja w "Fauście" jest przecież bardzo duża.

Co teraz czeka pana "w domu"?

- 18, 19, 20 września z racji mego 30-lecia pracy artystycznej zapraszam do Teatru Nowego na spotkania albo z moim udziałem, albo na wyreżyserowane przeze mnie spektakle: "Chamlet" (przez Ch), "Blondyni, bruneci, ja wszystkich was faceci" oraz spektakl "Sztuka". A teraz? Trzy dni odpoczynku. Jadę do mamy na Dolny Śląsk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji