Artykuły

Warszawa. Dziś ostatni wałbrzyski pokaz na WST

Przez tydzień na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych mogliśmy oglądać spektakle Teatru Dramatycznego z Wałbrzycha. We wtorek - ostatni wałbrzyski pokaz - "James Bond - świnie nie widzą gwiazd" w reż. Wiktora Rubina.

W ramach Wałbrzych Fest na scenie Teatru Studio pokazano siedem przedstawień, m.in. bardzo dobrze przyjęte "Niech żyje wojna!!!", "Był sobie Andrzej Andrzej Andrzej i Andrzej" Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego. Odbyły się także warsztaty i spotkania z twórcami spektakli.

Rozmowa z Sebastianem Majewskim

Izabela Szymańska: Co znaczy dla was Wałbrzych Fest - prezentacja w Warszawie?

Sebastian Majewski, dyrektor artystyczny Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, dramaturg: Mamy dużą satysfakcję, bo oglądają nas ludzie, którzy może się nie do końca zgadzają ze wszystkimi naszymi propozycjami, ale robią to rozumnie i krytycznie - rozpoznajemy to po śmiechu, który pojawia się przy słowach. Widz w Wałbrzychu często śmieje się z sytuacji, a nie z niuansów, które są w tekście. Pytaniem jest dla mnie, czy spektakl Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego "Był sobie Andrzej..." odniósł tu sukces czy największą porażkę.

Dlaczego?

- To przedstawienie wymierzone jest w mainstream kultury, który w Warszawie kupił bilety i przyszedł do teatru. Robiąc ten spektakl, myśleliśmy, że jeśli kiedyś przyjedziemy z nim do Warszawy, to ludzie będą wychodzić oburzeni, bo ich atakujemy, obrażamy. A tu po każdym spektaklu mieliśmy owację na stojąco. Nasuwa mi się pytanie: czy establishment, który chcieliśmy skrytykować, nie odebrał tej krytyki, bo była ona za słaba? A może nasz gest został odczytany jako kokieteria: krzyczymy coś z tego Wałbrzycha, ale jednak aspirujemy, żeby też być jego częścią, grać w Warszawie? Nie znam jeszcze odpowiedzi, pozostawiam te pytania otwarte.

Ostatnio zdobywacie nagrody na wielu festiwalach. Trudno się robi teatr w Wałbrzychu?

- Nigdy nie myśleliśmy: zrobimy rewolucję! Zaczynając pracę w teatrze, przez pół roku pracowałem z Piotrem Kruszczyńskim, który przekazywał mi swoje obowiązki. Następny rok był próbą szukania języka, wymiany zespołu, odnalezienia się w rzeczywistości wałbrzyskiej i teatralnej. I dopiero później przyszły dwa sezony, których efekty prezentujemy na WST - czyli "Znamy, znamy" i "Znamy, znamy do kwadratu".

Podstawą naszej pracy jest to, że repertuar jest przemyślany - większość teatrów wystawia sztuki, które nie składają się w jakąś całość. Teatry boją się oskarżenia o marnowanie publicznych pieniędzy, a sceny w małych miejscowościach obawiają się zarzutu, że są jedynym teatrem i nie zaspokajają potrzeb lokalnej publiczności. Przez co repertuar staje się koniunkturalny, eklektyczny i mało odkrywczy.

Nasz prosty pomysł spowodował, że zaczęto przyglądać się temu, co robimy i na ile to funkcjonuje. A sprawdziło się, bo ani na moment ja, aktorzy, zespół techniczny, administracyjny, realizatorzy nie ulegliśmy pokusie odpuszczenia.

Kontrowersje wywołała już "Niech żyje wojna!!!".

- W Wałbrzychu była źle przyjęta: ilość obelg, kłótni, opinii, że to chamski, brutalny, pusty, skandaliczny spektakl, była bardzo duża. Ale nie daliśmy za wygraną. Powiedzieliśmy: poczekajcie, zobaczcie, jak będzie wyglądał cały sezon, i wtedy porozmawiamy.

Myślę, że ta konsekwencja zjednuje nam widzów. A realizatorzy mają pewność, że jak przyjadą, to nie spotkają ich naciski: niech to będzie "James Bond", ale po bożemu, linearnie.

Uważam, że zapraszam świadomych twórców, którzy mają coś do powiedzenia. Mnie samego interesuje, co zrobią z tematami, które im zadaję.

Przedstawienia zainspirowane kultowymi serialami, lekturami to odważny pomysł.

- Widzowie mają kłopot ze spektaklami, kiedy nie rozumieją treści i formy. Gdy rozumieją treść, a forma jest dziwna, to akceptują takie przedstawienie, i odwrotnie - kiedy treść jest niejasna, ale forma prosta, również je przyjmują. Ale jeśli te dwa składniki są chimeryczne, to nie ma punktu zaczepienia.

Ja bardzo lubię formalne zachowania. Pomyślałem więc: odwołajmy się do znanych popkulturowych treści. Potem zastanowiłem się nad problemami, jakie mnie interesują. Jeżeli klasyka, to "Zemsta", wojna - "Czterej pancerni i pies", etos pracy - "Łysek z pokładu Idy", bogactwo - "Dynastia", męskość i kobiecość - to weźmy lektury z młodości: "Ania z Zielonego Wzgórza" i "Winnetou".

Bałem się, że to będzie dla realizatorów ograniczające, a okazało się, że jest to inspirujące, bo dostają wyzwanie i to nie jest zadanie z ich rezerwuaru, które mają opracowane, tylko coś nowego.

Jakie plany na kolejny sezon?

- Mogę zdradzić. Chcemy zaproponować coś, co przyniesie wytchnienie, śmiech. Zajmowaliśmy się znanymi tematami, teraz zajmiemy się popularnymi gatunkami. Okazało się, że są formy, których wałbrzyszanie oczekują, np. spektakl sylwestrowy. Przygotuje go Weronika Szczawińska. Będzie farsa - wystawi ją Jan Klata, melodramat - Marcin Liber, baśń - Michał Borczuch, wodewil - Monika Strzępka, kryminał - Wiktor Rubin. Skupiliśmy się na gatunkach, które zawsze przyciągały widzów, po to by, oddając je we właściwe ręce, zobaczyć, w jaki sposób mogą być dziś dla nas interesujące.

DZIŚ NA WARSZAWSKICH SPOTKANIACH TEATRALNYCH

"Bajoczytanie"

Dzieci spotkają się z pisarką Maliną Prześlugą, która będzie czytała swoje bajki. W trakcie lektury słuchacze poznają m.in. Mola Zbyszka i Rozczarowanego Rumaka Romualda - bohaterów tekstów Prześlugi. Spotkanie nawiązuje do tradycji rodzinnego czytania bajek. Projekt przygotowany we współpracy z Teatrem Baj w Warszawie. Dla dzieci od 4 do 6 lat. Teatr Baj, godz. 13.30,15. Czas trwania: 40 min. Rezerwacje: mwst@instytut-teatralny.pl

"Scena czytana" - "Derby" Piotra Bulaka

Czytania najnowszych dramatów dla młodzieży reżyserowane przez Waldemara Raźniaka. Po każdym z nich odbędą się dyskusje. Cykl przygotowany przez poznańskie Centrum Sztuki Dziecka specjalnie dla mWST. Dla widzów od 14 do 18 lat. Instytut Teatralny (ul. Jazdów 1), godz. 17. Czas trwania: 1 godz. 30 min. Rezerwacje: mwst@i nstytut-teatral ny. pl

Jolanta Janiczak: "James Bond:

- Świnie nie widzą gwiazd". Reżyseria: Wiktor Rubin

W kolejnym przedstawieniu z wałbrzyskiego cyklu "Znamy, znamy" na nowo odczytana zostaje seria filmów z Jamesem Bondem. W świecie wypełnionym islamskimi terrorystami i silnymi kobietami Bond okazuje się żałosnym bohaterem zakleszczonym w narzuconej mu roli. Teatr Studio, godz. 19. Czas trwania: 2 godz. 30 min (jedna przerwa).

Pełen program i szczegóły www.warszawskie.org

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji