Artykuły

Kartoteka open source

Najciekawsza w rękopisie "Kartoteki" jest jego otwarta forma. Na odwrocie kart zostało dużo wolnego miejsca, można dopisywać własne sceny. Można też do luźnych kartek w teczce dodać nowe. Można przekładać kolejność scen i czytać je w nowym porządku - o "Kartotece" Różewicza (reprint rękopisu) pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Zwykła kartonowa teczka w kolorze przybrudzonej pomarańczy, taka, w jakiej w czasach PRL-u trzymało się szkolne świadectwa, kopie podań i rachunki za gaz. Napis dużymi literami: "Kartoteka" i prześwitujący pod spodem drugi: "Burza. C'est notre". W środku brulion w kratkę i kilkanaście luźnych kartek. Tylko tyle i aż tyle.

Tak wygląda reprint rękopisu jednej z najważniejszych polskich sztuk XX wieku.

"Kartoteka" Tadeusza Różewicza to kamień milowy w polskiej dramaturgii. Sztuka, nad którą poeta rozpoczął pracę rok po Październiku, była przełomowa pod względem formy i przesłania. Różewicz w osobisty sposób rozliczał się w niej z wojną i stalinizmem. Dawał wyraz rozczarowaniu nowej, powojennej rzeczywistości, w której dawne wzorce kulturowe i konwencje literackie uległy rozbiciu. Symbolem tego rozbicia była nowatorska konstrukcja dramatu, w której tradycyjną akcję zastąpił szereg niepowiązanych ze sobą epizodów.

Bohater - inteligent z partyzancką przeszłością, po wojnie piastujący urząd wicedyrektora operetki, demonstracyjnie odmawia działania i kładzie się do łóżka. W didaskaliach czytamy, że "dłubie palcem w nosie przez minutę, zanim się odezwie". Odwiedzające go postaci: kolega z partyzantki, przyjaciel z dzieciństwa, nauczyciel, kochanka, sekretarka, dziennikarka, żyją jedynie w jego świadomości. Włączone w tekst autentyczne cytaty z prasy, wiersze, wspomnienia rozbijają porządek dramatu, wprowadzając żywy nerw współczesnego życia. Przeszłość przenika się tu z teraźniejszością, duchy zmarłych z żywymi. Tak dotąd dla teatru nie pisał w Polsce nikt.

Przez wiele lat rękopis znajdował się w archiwum poety, na początku lat 70. Różewicz przekazał go przyjacielowi, wrocławskiemu teatrologowi prof. Józefowi Kelerze. Sztuka już wtedy była grana w kilkudziesięciu teatrach w kraju i za granicą, od połowy lat 60. znajdowała się na liście szkolnych lektur. Doczekała się także kilku wydań zawierających różne wersje tekstu. Ale dopiero wydany obecnie reprint daje pojęcie o nowatorstwie Różewicza. To jest rzeczywiście prawdziwa "kartoteka": na kartach rękopisu obok tekstu sztuki są uwagi na temat scenografii, plan sceny, a nawet wiersz datowany na 1960 rok, o paradoksalnej wędrówce Trzech Królów, którzy nie wierzą w Boga - niewłączony do sztuki. Można tu znaleźć także notatki do innych sztuk Różewicza: "Przyrost naturalny" i "Świadkowie, albo mała stabilizacja". Tajemniczy napis "Burza" na wierzchu teczki to zdaniem Zbigniewa Władysława Solskiego, badacza twórczości Różewicza, ślad po materiałach do sztuki "Do piachu" nawiązującej do partyzanckich doświadczeń Różewicza i akcji AK "Burza". Wygląda na to, że w tej kartotece ukrytych jest więcej dramatów.

Sam tekst pisany niebieskim atramentem nosi ślady licznych zmian, uzupełnień i poprawek nanoszonych kolorowymi kredkami. To nie jest literatura epoki cyfrowej, w której po "usuń" i "kopiuj" nie pozostaje żaden ślad, tu na każdym centymetrze kartki widać twórczy wysiłek. Dlaczego w życiorysie Bohatera autor skreślił: "W czasie okupacji jadłem żytnie kluski i piłem", i zastąpił zdaniem: "Brałem udział w walkach z okupantem"? Czemu w opisie przyjemności paryskich kabaretów zrezygnował ze zdania: "Jedna tancerka zupełnie naga na koniu jeździła"? Co znaczy zapisane na marginesie nazwisko: "Baczyńska"? Czy to ślad spotkania z matką nieżyjącego poety Krzysztofa Kamila Baczyńskiego? Teraz literackie zagadki mogą rozwiązywać nie tylko specjaliści, ale też czytelnicy tej unikalnej publikacji.

Ale najciekawsza w rękopisie "Kartoteki" jest jego otwarta forma. Na odwrocie kart zostało dużo wolnego miejsca, można dopisywać własne sceny. Można też do luźnych kartek w teczce dodać nowe. Można przekładać kolejność scen i czytać je w nowym porządku.

Różewicz na początku lat 90. sam zdekonstruował "Kartotekę" podczas prób we wrocławskim Teatrze Polskim, dodając nowe współczesne motywy i postaci. Nazwał to "Kartoteką rozrzuconą". Teraz każdy będzie mógł zbudować swoją "Kartotekę rozrzuconą". Jak w programach "open source", rękopis zaprasza do twórczego działania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji