Artykuły

Kinga Preis zachęca do przekazywania 1 proc. podatku

- Polacy pomagają w sytuacjach nadzwyczajnej mobilizacji. Gorzej jest z pamiętaniem o potrzebujących na co dzień - mówi Kinga Preis, aktorka i ambasador Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci. Rozmowa z aktorką w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Dawid Zielkowski: Dlaczego zdecydowała się pani zostać ambasadorem Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci?

Kinga Preis: Jeżeli udało mi się zdobyć jakąś popularność, to nie po to, żeby grać w reklamach, ale by dzięki temu trafiać do ludzi z ważnymi sprawami. Nie można koncentrować się tylko na sobie. Warto zastanowić się, jak dzięki swojej pracy pomagać innym. Dzięki temu, że ludzie kilka razy w tygodniu widzą mnie jako bohatera filmu, serialu, czy teatru i przez to bardziej mi ufają, swoim postępowaniem mogę pokazać, że wsparcie dla Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci jest ważne.

Ważne i potrzebne.

- Tak. Dzieci w hospicjum są bezbronne i nie mogą o siebie walczyć. Docierają do momentu, w którym medycyna jest bezradna wobec ich choroby. Mimo to nie możemy zakładać, że w hospicjum pomagamy nadaremno, bo tam są ludzie, których los jest już przesądzony. Takie myślenie to błąd - nikt nie wie, ile te dzieci mają jeszcze przed sobą życia, jak dużo radości przynosi im każdy dzień i ile dają radości swoim rodzicom. Nie stawiajmy się w roli sędziów, którzy decydują, komu warto pomagać, a komu nie. Dla nich bardzo ważne jest każde wyjście z domu, każde chwila, ważne jest tu i teraz.

Ale 1 procent naszego podatku dochodowego możemy przekazać tylko jednej organizacji pożytku publicznego.

- Z możliwości pozyskania 1 procentu stara się skorzystać wiele instytucji. Ja wspieram dzieci, które same nie są w stanie sobie pomóc. Można wybrać jedną instytucję i wspierać ją co roku, patrząc jak się rozwija i jak realizuje swoje cele. Można też co roku pomagać komuś innemu. Ważne, abyśmy nauczyli się to robić.

Na edukację 30- i 40-latków często jest już za późno. Działamy, niestety, pod wpływem emocji, np. idą święta, więc trzeba komuś pomóc. Natomiast młodzież należy wychowywać, aby dla niej rzeczą oczywistą było wspieranie słabszych. Takiej postawy uczę też swojego 13-letniego syna.

Pomaganie powinno wejść nam w krew?

- Wypełnianie zeznania podatkowego weszło już w nawyk, tak samo powinno być z przekazywaniem 1 procentu. Dlatego musimy ciągle przypominać o ważnej dla potrzebujących rubryce w zeznaniu podatkowym, o tym, że pieniądze z 1 procentu są bardzo istotne.

Każdy dzień dla rodziców dzieci z hospicjum to walka o dostarczenie im często podstawowych środków do życia. Warto więc pomagać w sposób ciągły, nawet małymi kwotami. Albo zostając wolontariuszem - zakasać rękawy i własnymi rękoma przyczynić się do tego, aby czyjeś życie było lepsze.

Namawiam, jak tylko mogę, do tego, aby udzielać wsparcia hospicjum dla dzieci. Na widowni teatru rozkładam broszury z informacjami o nim. W czasie spotkań z młodzieżą opowiadam o działalności Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci. Często z prośbą o pomoc zwracam się do różnych instytucji, ale najwięcej dają zwykli ludzie. Niektórzy też decydują się na wolontariat i po odbyciu specjalnych szkoleń zajmują się dziećmi i pomagają rodzinom. Organizujemy takie akcje jak "Pola Nadziei", zbieramy plastikowe nakrętki. Wszystko to małe kroczki, które dają ogromne efekty.

Takie akcje są przydatne szczególnie wówczas, gdy pomoc przekazywana z 1 procentu okazuje się niewystarczająca. W zeszłym roku pieniądze z tego źródła okazały się mniejsze, niż państwo zakładali. Dlaczego tak się dzieje? Polacy nie pamiętają o przekazaniu 1 procentu podatku dochodowego na rzecz organizacji pożytku publicznego, nie wiedzą jak to zrobić, czy po prostu nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni?

- Polacy pomagają w sytuacjach nadzwyczajnej mobilizacji. Gorzej - jak mówiłam - jest z pamiętaniem o potrzebujących na co dzień. Ludzie myślą, że przekazując 1 procent, płacą większe podatki, a tak nie jest. Przekazując część podatku do OPP, sami możemy zdecydować, komu chcemy pomóc. Nie robiąc tego, wszystkie pieniądze trafiają do państwa, które decyduje o ich przeznaczeniu. Ponadto ludzie zaczynają czuć się osaczeni przez napływające zewsząd prośby o pomoc. Obawiają się, że w natłoku e-maili i SMS-ów trafi się naciągacz i nie chcą ryzykować. W zeszłym roku zrobiliśmy bardzo dużo, aby pozyskać pomoc z 1 procentu i przygnębiło mnie, że odzew był mniejszy, niż się spodziewaliśmy. Tym bardziej że Wrocławskie Hospicjum dla Dzieci jest jedynym domowym hospicjum na Dolnym Śląsku. Dzieci cały czas spędzają z rodziną, we własnym domu, dzięki czemu mają poczucie bezpieczeństwa.

W przypadku podopiecznych hospicjum możliwości medycyny już się wyczerpały i staramy się, aby czas, który pozostał dzieciom, nie był wypełniony pobytami w szpitalu i samotnością. To ogromny wysiłek rodziców, ale także lekarzy i pielęgniarzy z hospicjum, którzy przez całą dobę w razie konieczności dojeżdżają do podopiecznych na terenie całego naszego województwa. Pod opieką mamy ponad 50 dzieci. Państwo finansuje opiekę tylko nad częścią z nich. Pomoc dla pozostałych to zasługa ludzi, którzy pracują w hospicjum i Fundacji "Wrocławskie Hospicjum dla Dzieci''.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji