Artykuły

Powrót rycerzy

Zdumiewają rozmachem wędrówki Henryka Tomaszewskiego w świecie kultury, podporządkowane marzeniu: przełożyć na język pantomimy arcydzieła literackie. Ma w swoim dorobku zespół wrocławski Gilgamesza i Płaszcz, Fausta i Hamleta. Tym razem sięgnął po celtyckie opowieści związane z postacią Króla Artura i przygodami rycerzy Okrągłego Stołu. Zadanie to piekielnie trudne: wielość wątków i odniesień, powikłania biograficzne - szczególnie paraliżujące w przypadku polskiej widowni. Bardzo słabo zorientowanej, kim był Galahad, Mordred, Ginewra i Percewal. O świętym Graalu wiedza jest równie nikła, a Okrągły Stół nie ma swego odpowiednika w stołach konferencyjnych, gdzie co prawda zdarza się wysłuchać nie mniej ciekawych opowieści, lecz bez podkładu muzycznego z Wagnera i Dominika. Wspominam o tym, gdyż dopiero uświadomienie sobie bariery trudności pozwala na ocenę spektaklu. W głosach prasowych obok dawki pochwał wyczuwalna była nuta rozczarowania. Że widowisko piękne, lecz nierówne. Że akcja zagmatwana i obrazom brak płynności. No a już prawdziwym horrendum jest wyposażenie jednej z dam dworu króla Artura w ordynarną torbę na zakupy... Cóż da się powiedzieć na ten temat? Ano, tylko tyle, że Tomaszewski mógł zrobić przedstawienie gładkie i klarowne. Nie zrobił go, gdyż dążył do przekazania niezafałszowanego rytmu owych opowieści. Rytmu zrodzonego przy ognisku i na biwaku, podczas uczt i bełkotliwych, przerywanych często improwizacji. Zmiana tempa kłóciłaby się z prawdą mitu. Klarowność odebrałaby Rycerzom ich chropawość. Bo trzeba pamiętać, że wszystko to, o czym mowa na scenie - niejako stawało się w oczach słuchacza, obrastało ciągle nowymi anegdotami i wydarzeniami. W tej wierności duchowi opowieści, nie zaś literze późniejszego zapisu tkwi wartość nowego dzieła Tomaszewskiego. A ta budząca zgrozę torba? Mamy do czynienia z efektem obcości, tak usilnie propagowanym przez Brechta. Twórca spektaklu chce, aby widz wiedział, że to, co ogląda jest tylko teatrem. Nie ma więc przeżywać, ale myśleć. O co zawsze najtrudniej... Sukces Rycerzy to sukces całego zespołu. Niepodobna jednak nie wspomnieć o Marku Oleksym (Mordred), Łukaszu Jurkowskim (Percewal), Leszku Rosołku (Galahad) i Jerzym Reterskim (Lancelot). Tak jak niepodobna nie zauważyć artystycznej doskonałości pomysłu i mistrzostwa w jego realizacji - oglądając scenę rozpadu Okrągłego Stołu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji