Artykuły

Badacze i myszki

Grana na scenie warszawskiego Teatru Nowego, sztuka Andrzeja Szypulskiego ma zagadkowy tytuł: "Życie seksualne białych myszek". Czy chodzi tu o nowy typ komedii, ilustrującej teorie naukowe? Bynajmniej! Wbrew tytułowi i pozorom utwór Szypulskiego nie przypomina słynnych sztuk Cwojdzińskiego. Doświadczenia z białymi myszkami mają tu inne załączenie. A nawet, jak sądzę, dwa znaczenia. Po pierwsze - chodzi o pracę badawczą głównej bohaterki, kobiety, która tyle wkłada w nią wysiłku i tyle z nią wiąże ambicji, że wszystkie inne sprawy, choćby najistotniejsze, musi poświęcić. A po drugie chodzi o pewną metaforę, czy porównanie. Białe myszki mocno reagują na bodźce zewnętrzne, a sposób ich zachowania jest przedmiotem badania w pracowni, kierowanej nie przez biologa, tylko przez psychologa. I to psychologa - kobietę. Czy (i w jaki sposób) doświadczenia przeprowadzane na zwierzętach dadzą się przenieść w świat ludzki?

Szypulski zajmuje się w swej sztuce niemal wyłącznie kobietami. Mężczyźni odgrywają tu rolę drugorzędną. Jak w świetle doświadczeń cywilizacji współczesnej kobiety przeżywają sprawy, które wynikają z ich najistotniejszego instynktu? Potrzeby miłości, założenia i rozbudowania życia rodzinnego, a przede wszystkim - macierzyństwa? Czy gorąca ambicja, włożona w sprawy już nie tylko zawodowe, ale twórcze, nie spowoduje dramatycznych konfliktów? Zaburzeń, podobnych do tych, które obserwujemy w świecie zwierzęcym? Autor jest obrońcą instynktów kobiecych, których nie można przytłumić. Daje swej sztuce podtytuł "dziesięć scen z tezą". Tezy tej nie formułuje; ale pozwala, by sam widz ją sobie podszepnął.

Także i w tym sensie jest "feministą", że najważniejsze i najciekawsze role przypadają w tej sztuce kobietom. Dwie szczególnie postacie są zarówno podmiotami akcji, jak i jej przedmiotami, pani doktor psychologii, kierowniczka doświadczalnej pracowni, której znaczenie autor chce uogólnić. (Nazywa ją po prostu Kobietą). Jej dramat wysuwa się na pierwszy plan, a doświadczenie subiektywne, bardzo kobiece, stanowi materiał dla rozmyślań. Teresa Lipowska podjęła trud tego odpowiedzialnego jak i niełatwego zadania. Przecież dramatyczne przejście, o które tu chodzi, rozgrywa się bardzo intymnie i dyskretnie, w myślach, walce wewnętrzne}, w podświadomości.

Najefektowniejsza scena, która stanowi przedmiot gry niemej to epizod, w którym Kobieta przesłuchuje płytę magnetofonu, z nagraną "spowiedzią" psychologicznie badanej Dziewczyny. Wszystko tu trzeba wypowiedzieć grą twarzy; powściągającą niepokój i wzburzenie. Jest to punkt kulminacyjny i sztuki, i przeżyć bohaterki. Szkoda, że efekt tej sceny został rozładowany wkroczeniem innej postaci. Teresa Lipowska gra ów moment z dużą siłą. Zakończenie jest już komediowe. Można by je jeszcze mocniej zaakcentować, nadać mu więcej samoironii.

Ale jest tu inna interesująca rola kobieca, pod każdym względem z tamtą skontrastowana. To Dziewczyna, niedoszła samobójczyni, wciąż jeszcze nie całkowicie z losem pogodzona, początkowo odmawiająca wszelkich wyjaśnień, przy tym świadomie wprowadzająca w błąd, wreszcie - wbrew sobie, a dzięki intuicji rozmówczyni naprowadzająca na trop istotniejszych. Jolanta Zykun czyni z tej roli popis. Jej opowiadanie ma podwójne znaczenie: dotyczy zarówno obecnych uczuć opowiadającej, jak i poprzedniego życia, pełnego konfliktów, gniewów, uniesień, niespodzianek, zachwytów, rozczarowań. Ton owych spowiedzi, sugestia, że nawet wnajfałszywszych może być domieszka prawdy, opowiadanie nastrojów, czyniły ową "relację" bardzo ciekawym przeżyciem scenicznym.

Reżyser Wojciech Zeidler zbudował spektakl na kilku "planach". Z jednej strony - mamy tu osobiste przeżycia bohaterek, z drugiej - laboratorium doświadczeń z myszkami, które mogą dać efekt porównawczy tylko w tym wypadku, gdy są ilościowo bogate, (prawdopodobieństwo statystyczne). Poczynania reżyserskie są ciekawe i słuszne. W epizodach zwrócili uwagę m. in. asystentka II {Elżbieta Jeżewska, mocno podkreślająca swój życiowy wybór) Doktor, zakochany i uwodzący (Włodzimierz Bednarski), czy pełna współczucia Pielęgniarka (Teresa Gniewkowska).

W tym samym teatrze, ale w innym budynku, czytana jest obecnie przez aktorów Teatru Nowego, komedia Jacka Janczarskiego "Badacze". Bardzo sugestywnie interpretuje ją zespół, który pracował pod kierunkiem St. Brejdyganta. Także i tutaj chodzi o związki badań naukowych z życiem. Badań, tym razem socjologicznych, "testowych". Analogie są jednak pozorne. Komedia Jacka Janczarskiego to zabawa pełna werwy. Badacze okażą się przedmiotem badań, ciągła zmiana "kostiumów" psychicznych - grą niespodzianek. Można żywić nadzieję, że sztuka ta znajdzie się także i w "normalnym" repertuarze Teatru Nowego. Podobnie, jak i - czytane poprzednio - "Wodzianki" Teresy Lubkiewicz-Urbanowicz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji