Artykuły

Palec boży dłubie w nosie

"Spamlot, czyli Monty Python i Święty Graal" z Teatru Muzycznego w Gdyni na XVIII Bydgoskim Festiwalu Operowym. Pisze Katarzyna Bogucka w Expressie Bydgoskim.

Musical absurdu ożywił publiczność festiwalu operowego tak przyzwyczajoną do ogromu wzruszeń. Monty Python tym razem objawił się w zespole artystów Teatru Muzycznego w Gdyni. Artura gra - Bernard Szyc.

Puszczanie bąków w kierunku wyraźnie spedalonych Anglików, lżenie ich ojców i matek, gołe baby w tle, a poza tłem braciszek obściskujący zakonnicę. To Monty Python, ale w wydaniu polskim.

Wybryki Teatru Muzycznego w Gdyni oglądałam nie po raz pierwszy i nie po raz pierwszy podejrzewam szanownych artystów o zażywanie substancji odurzających prawnie zabronionych. "Spamalot, czyli Monty Python i Święty Graal" w reżyserii dyrektora Macieja Korwina, tekst Bartek Wierzbięta - ten od Shreka.

Czego ci ludzie nie wyczyniali na scenie. Publiczność wiła się ze śmiechu na fotelach. Co bardziej dystyngowane panie łypały na siebie szeroko otwartymi oczami. Komuś ze śmiechu zaparowały okulary. Dawka absurdu przekroczyła dozwolone normy, purnonsens wylewał się bohaterom nosami, uszami i tyłkami!

Opowiadanie całej historii czcigodnego - w pięciu cudzysłowach - brytyjskiego króla Artura (świetny Bernard Szyc) zajęłoby za dużo czasu i miejsca. Powiedzmy coś lepiej o musicalu.

"SPAMALOT, czyli Monty Python i Święty Graal" został wystawiony w Operze Nova 10 maja. Premiera tego musicalu odbyła się w Teatrze Muzycznym w Gdyni 2 października 2010 roku. Nadal jest tam wystawiany.

Światowa prapremiera tego tytułu na Broadwayu odbyła się w 2005 roku. Musical stworzył Erie Idle, jeden z komików z grupy Monty Pythona, a scenariusz napisali wszyscy członkowie formacji. Twórcy obśmiewają broadwayowskie produkcje i, oczywiście, ile sił drwią z historii. Zaczynają już od tytułu. Jest w nim słowo Spamalot - w dosłownym znaczeniu: "spam-a-lot", czyli "mnóstwo spamu". SPAM to także nazwa popularnej w czasie II wojny światowej amerykańskiej konserwy mięsnej, a dziś niechciany e-mail.

Muzyka - spolszczona wersja. Twórcy przelecieli się po najważniejszych szlagierach ostatnich kilkudziesięciu lat. Przywołali na scenę gwiazdy żywe, martwe i upadłe. W pastiszu zbiorowego songu "We are the world" zaśpiewała - tekst kompletnie "z czapy" - obok Michaela Jacksona, nasza Violetta Villas.

Na deser gregoriańskie chorały na motywach, m.in., znajomo brzmiącej łaciny: angina pectoris, prostata, in vitro...

Sukces przedstawienie zawdzięcza wszystkim bohaterom - jest ich ponad 50! - szczególnie przysłużyła się owacji na stojąco Pani Jeziora - Marta Smuk.

Chylimy czoło przed szanownymi braćmi Żydami. Żaden spektakl

nie mógłby być wystawiony na Broadwayu bez jednego, nawet najmniejszego Żyda w obsadzie. Gdyńscy artyści szukali Żydów na widowni bydgoskiej opery... Nikt się nie zgłosił. - Nic dziwnego, skoro na scenie stał uzbrojony w miecz katolik - podsumował król Artur.

Gorące pozdrowienia ślę w kierunku pani Zosi z IV rzędu, z miejsca numer 22, którą wskazał palec boży! Ta zacna niewiasta przez dwie godziny ogrzewała swoim niczego nieprzeczuwającym ciałem ukryty pod fotelem Święty Graal.

Dzięki Bogu, że się wreszcie znalazł, i to w Bydgoszczy!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji