Artykuły

Monty Python w Operze

Mimo że na festiwal zapraszane są przede wszystkim spektakle operowe i balety, tradycją stało się dopełnianie repertuaru nieco lżejszą formą, najczęściej musicalem - o spektaklu "Spamalot, czyli Monty Python i Święty Graal" Teatru Muzycznego w Gdyni na XVIII Bydgoskim Festiwalu Operowym pisze Agnieszka Serlikowska z Nowej Siły Krytycznej.

Bydgoski Festiwal Operowy w ciągu osiemnastu lat swojego istnienia stał się najważniejszym w Polsce przeglądem dokonań krajowych i zagranicznych teatrów operowych. Mimo że na festiwal zapraszane są przede wszystkim spektakle operowe i balety, tradycją stało się dopełnianie repertuaru nieco lżejszą formą, najczęściej musicalem. W tym roku wybór padł na "Spamalot" Teatru Muzycznego w Gdyni.

Napisany przez członka brytyjskiej grupy komików Monty Python - Erica Idle, "Spamalot" jest musicalem parodiującym ten gatunek. Spektakl stanowi przykład czystej rozrywki, której zadaniem jest bawić do łez. Ale rozbawienie widowni festiwalu, szczególnie operowego, nie jest rzeczą prostą. Wbrew zapowiedziom dyrektora przeglądu Macieja Figasa, wśród publiczności zgromadzonej w Operze Nova większości nie stanowili fani brytyjskiego poczucia humoru, a bywalcy BFO. Cisza podczas pierwszych kilku scen spektaklu obrazowała lekkie zdziwienie wyborem tegorocznego musicalu. Jednak fala zaskoczenia szybko ustąpiła chichotom, które w końcu przerodziły się w salwy śmiechu.

Oparta na filmie "Monty Python i Święty Graal" fabuła "Spamalotu" przypomina beczkę prochu, a precyzyjniej rzecz ujmując, puszkę mielonki (podobno słowo SPAM, określające masowo rozsyłane wiadomości elektroniczne, zawdzięczamy skeczowi Monty Pythona, którego bohaterem była puszka mielonki o tej właśnie nazwie). Niewybredne i często rubaszne żarty oraz gagi wyśmiewają po równo katolików i Żydów, homo i hetero, Francuzów i Anglików, popkulturę polską i zagraniczną. Wersja non-replica sprawdza się tu wyjątkowo dobrze, dając twórcom możliwość nadania musicalowi lokalnego kolorytu. Przemknie ludowy tancerz, z kompanii rycerzy zostanie wyrzucony zabłąkany husarz, a narrator okrzykiem: "Idź stąd, ona Cię nie chce" przegoni ze sceny Niemca poszukującego Wandy. Przez polskie elementy, kpiący z legend arturiańskich musical z Broadwayu staje się bliski widzowi siedzącemu w operze nad Brdą. Łatwiej śmieje się z charytatywnych piosenek w stylu "We Are The World", gdy wśród wykonujących "Znajdź Swój Graal" wraz z bohaterami zaśpiewa nie tylko Elvis i Michael Jackson, ale również Violetta Villas, Maryla Rodowicz i Piotr Kupicha.

"Spamalot" można nazwać komedią odniesień. Szczególnie smakowite, choć wymagające znajomości estetyki i historii musicalu, są uszczypliwości wobec gatunku. Dostaje się Broadwayowi ("Zwyczajnie na Broadwayu musi być w spektaklu Żyd"), ckliwym melodiom musicalowym ("Pieśń, co też tak ma") oraz rozkapryszonym diwom (świetna Darina Gapicz w roli Pani Jeziora). Orkiestra obrywa nawet dosłownie, bo trębacz ginie już podczas uwertury. Równie zgrabnie jak elementy polskie zostały wplecione do spektaklu aluzje do rodzimej sceny musicalowej. Przez "Spamalot" przewijają się zatem bohaterowie znani z innych musicali jak Rzecki z "Lalki", mnisi z "Francesco" czy Eponina z "Les Miserables" w prochowcu z napisem "Nonreplika prodakszyn". Spektakl nie oszczędza również reżyserów znanych ze scen teatrów muzycznych. Konieczność wystawienia nowego musicalu przez rycerzy zostanie wszak ironicznie skwitowana słowami "byle nie kolejny Kościelniak czy Gruza".

Aluzje wplecione w tkankę "Spamalotu" są zabawne, jednak prawdziwy potencjał komediowy tkwi w skeczach rodem z grupy Monty Python. Scena zelżenia przez Francuzów oraz objaśniania instrukcji działania Świętego Granatu Ręcznego z Antiochii są najśmieszniejszymi momentami spektaklu. Ogromny ładunek komediowy mają również barwne, celowo przerysowane postacie jak odważny, choć zbyt często robiący w spodnie Sir Robin (brawurowy Krzysztof Żabka) oraz odkrywający swoje homoseksualne preferencje Sir Lancelot (kapitalny Marek Richter).

Mimo wymienionych zalet, trudno nie zauważyć, że oznaczony jako spektakl tylko dla widzów dojrzałych "Spamalot" jest wyjątkowo grzeczny jak na musical rodem z Monty Pythona. Szczególnie wyraźnie widać to w wykorzystaniu w nim piosenki "Always Look At The Bright Side Of Life" zapożyczonej z innego filmu brytyjskiej grupy komików pt. "Żywot Briana". W ciemnym, gęstym i bardzo kosztownym lesie "Spamalotu" utwór ten traci całą ironię songu śpiewanego przez ukrzyżowanych na rzecz banalnej pochwały życia. Na szczęście w spektaklu kryje się wiele innych, zapadających w pamięć melodii. Od wspomnianych już "Znajdź swój Graal" i "Pieśń, co też tak ma", po "Znów jestem sam", ballady o Sir Robinie i śpiewane falsetem lamenty Herberta (zabawny Tomasz Bacajewski).

Tajemnicą poliszynela jest fakt, że zaproszony na festiwal Teatr Muzyczny w Gdyni początkowo chciał zaprezentować na bydgoskiej scenie musical "Lalka" w reżyserii Wojciecha Kościelniaka. Maciej Figas (pomysłodawca i dyrektor BFO) mocno optował jednak za "Spamalotem" argumentując, że muzyczna adaptacja powieści Bolesława Prusa jest zbyt ambitna, a jemu zależy na lekkim spektaklu, który przyciągnie do opery nie tylko jej bywalców. Biorąc pod uwagę reklamowanie BFO jako przeglądu najciekawszych dokonań teatrów muzycznych a nie operowych, ciężko nie uznać tej decyzji za niekonsekwentną i nie doszukiwać się w niej przyczyn czysto finansowych. W poprzednich edycjach przeglądu znajdowało się przecież miejsce dla musicali poważniejszych jak "Francesco" czy "Oliver!". Trudno znaleźć również sens przyciągnięcia do Opery Nova widzów lekkich musicali skoro w regularnym repertuarze placówki ilość przedstawicieli tego gatunku jest śladowa.

Z pewnością ciepłe majowe popołudnie sprzyjało obejrzeniu "Spamalotu". Wybuchające raz po raz salwy śmiechu na widowni zaowocowały gorącą owacją na stojąco na zakończenie musicalu. Jako spektakl gościnny, lekki powiew "Boadwayu" nad Brdą, "Spamalot" nadawał się idealnie. To w końcu świetnie zrobiona, zabawna musicalowa parodia. Jednak czy równie dobrze nadawał się na "przegląd najciekawszych dokonań teatrów muzycznych"? Tu niestety mam już wątpliwości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji