Artykuły

Będzie komu bić brawo

- W sztuce baletowej dzieje się tyle rzeczy. To obecnie, moim zdaniem, najbardziej prężna dziedzina sztuki. To, co było bardzo dobre parę lat temu, już teraz jest demode - mówi PRZEMYSŁAW ŚLIWA, twórca Krakowskiej Wiosny Baletowej.

Rozmawiamy dwa tygodnie przed pierwszym spektaklem X Krakowskiej Wiosny Baletowej; od lat śledzę heroiczne wręcz zmagania z jej organizowaniem, zapytam więc wprost - nie macie z Grażyną Karaś dość?

- Mamy - co roku, ale że stale zjawiają się nowe propozycje różnych zespołów, które interesują nas jako widzów, a zarazem godne są, by przedstawić je w Krakowie, zatem raz jeszcze odkładamy to dość na potem.

Teraz to pewnie o tyle łatwiejsze, że Wiosna odbywa się w cyklu biennale...

- Siły nam dodaje przede wszystkim fakt, że po latach dobrze wiemy, że to, co robimy, znajduje bardzo pozytywny odzew publiczności, że ta nauczyła się baletu, że go polubiła...

Gdy rozmawialiśmy po VI Wiośnie, w 1999 r., Grażyna Karaś, pytana, jak będzie wyglądała dziesiąta edycja tego festiwalu, powiedziała: Przykro mi, ale myślę, że jej nie będzie.

- Tak to wyglądało. Teraz na szczęście kłopoty są zdecydowanie mniejsze. Spotkaliśmy się ze zrozumieniem władz miasta, otrzymaliśmy stosowne finansowe gwarancje. Liczymy także na pomoc resortu kultury, acz sposób konstruowania budżetu państwa sprawia, że wnioski o dofinansowanie są realizowane bardzo późno. Niezmiennie natomiast odczuwamy brak sponsorów. Tym bardziej chwała tym, którzy nam pomagają, jak Elektrociepłownia. Rozmowy z ewentualnymi sponsorami od lat utrudnia wielkość sal. Bo oni pytają: do ilu osób dotrze nasza reklama?

A sale Krakowa są małe...

- Przede wszystkim, jak już nieraz mówiłem, doszło niemal do tego, że zespoły, które mieszczą się w Teatrze im. J. Słowackiego, już w Krakowie wystąpiły. To brak dużej sali spowodował, że nie przyjechały takie zespoły, jak: Matsa Eka, Jiriego Kyliana czy Balet Królewski ze Sztokholmu.

I mała sala wymusza droższe bilety...

- ...powodując, że do każdego spektaklu trzeba dopłacać; i to mimo dość wygórowanych cen biletów, jakie proponujemy, a proponujemy bynajmniej nie dlatego, by zarobić. Ale skoro najmniejsze honorarium dla zespołu wynosi 15 tys. euro, a jeszcze - hotele, diety, transport... Na szczęście sprowadzamy te zespoły wspólnie z operami Poznania, Łodzi, Bydgoszczy, co obniża koszty. Sala na tysiąc widzów już by częściowo problem rozwiązała. Niestety, takiej w Krakowie wciąż nie mamy.

To pomówmy o pieniądzach tej jubileuszowej Wiosny?

- Powiem krótko - jestem optymistą. Zakładam, że wszystkie dotacje z Urzędu Miasta, Ministerstwa Kultury, Urzędu Wojewódzkiego, Elektrociepłowni dotrą, i uda się nam wyjść na zero. I to już będzie wspaniale.

Proszę, jak niewiele potrzeba do szczęścia.

- Po latach, kiedy w naszych snach pojawiał się prokurator, bo jeszcze po zakończeniu festiwalu nie znaliśmy wysokości dotacji, kiedy na tydzień przed przyjazdem pierwszego zespołu wycofał się duży sponsor, co zmusiło nas do odwołania występu zespołu Borysa Ejfmana, człowiek cieszy się każdym zwrotem w kierunku normalności. A tu jeszcze mamy pomoc Instytutu Francuskiego, który finansuje prawie w całości występ baletu z Lotaryngii, i Ministerstwa Kultury Hiszpanii, które wspiera przyjazd Nacho Duato Ballet, a i bywa, że zespół ma swojego sponsora, jak Ballet Deutsche Oper am Rhein.

Mówisz, że jubileusz ma szansę wyjść finansowo na zero. A zarazem od lat, zważywszy reakcje publiczności, wychodzi na plus...

- Najbardziej dumni jesteśmy z faktu, że przez te lata udało nam się przyciągnąć bardzo dużo młodzieży, coraz bardziej rozumiejącej tę sztukę. Wręcz się zrobiła moda na balet. A skoro tak, to trzeba tę edukację utrzymywać na najwyższym poziomie. A po latach, kiedy byliśmy w Polsce odcięci od tej sztuki, jest co nadrabiać. A tu jeszcze balet przeżywa w świecie renesans - co roku pojawiają się nowe zespoły, nowi choreografowie, doskonali tancerze. Dlaczego to mieliby omijać Kraków?

To porozmawiajmy o tym roku - kogo polecasz?

- Wszystkie zespoły, naprawdę. Niemniej zwrócę uwagę, że po raz pierwszy, już 11 maja, zostanie zaprezentowane flamenco, tyle że nie w wersji estradowej, a baletowego spektaklu właśnie i to w najwspanialszym wydaniu andaluzyjskiego zespołu Cristiny Hoyos. Była partnerką znakomitego tancerza i choreografa Antonio Gadesa, tańczyła w filmach Carlosa Saury; pamiętamy choćby z "Carmen" taką ognistą, szaloną brunetę.

Wystąpią w Nowohuckim Centrum Kultury, niespecjalnie lubianym przez publiczność miejscu.

- Niestety, a NCK ma znakomite warunki - i dużą scenę, i wspaniałą widownię baletową. Dzięki amfiteatralnej sali z każdego miejsca świetnie widać; naprawdę warto się przekonać, występ baletu z Andaluzji będzie wyborną okazją. A potem, 28 maja, w Teatrze im. J. Słowackiego, zobaczymy kolejną grupę z Hiszpanii - 60-osobową, prowadzoną przez Nacho Duato, uznanego choreografa, który współpracował m.in. ze sztokholskim Cullberg Ballet, z zespołem Jiriego Kyliana. Zobaczymy doskonałe połączenie klasyki z tańcem współczesnym i pierwiastkiem temperamentu hiszpańskiego.

Przedzielą je, również w maju, wszak festiwal ma wiosnę w nazwie, Francuzi, którzy wystąpią na scenie Starego Teatru...

- To balet nie mający stałego choreografa, a bazujący na najlepszych, zapraszanych do współpracy. To rodzi wszechstronność zespołu, który porusza się w wielu estetykach.

W lipcu przedstawią spektakl wspomniani Niemcy...

- Jedna z najlepszych grup baletowych tego kraju, określająca się jako klasyczna kompania baletowa - i właśnie klasykę zaprezentuje. Zobaczymy "Romea i Julię", acz przeniesionych w czasy kompozytora Sergiusza Prokofiewa. To znakomity spektakl, grany od 1997 r., poruszający tak dowcipem, jak i pięknem scen miłosnych. Nawiasem mówiąc, przykład zespołu z Düsseldorfu nasuwa mi pewien pomysł. Otóż, grupa ta jest sponsorowana przez utrzymujące się ze składek Towarzystwo Przyjaciół Baletu, które w zamian oferuje członkom a to bilety, a to spotkania z zespołem, a to możliwość towarzyszenia mu w wojażach po świecie. Może warto by spróbować i u nas? Niechby tysiąc osób wstąpiło, niechby każdy wpłacił rocznie 100 zł, a my jako fundacja gwarantowalibyśmy spotkania z zespołami, wstęp na próby, organizowalibyśmy pokazy filmów baletowych...

Sądzisz, że po tych 10 festiwalach znajdą się chętni? Trzymam kciuki... Zamknie Wiosnę, tradycyjnie w Teatrze im. J. Słowackiego, uwielbiany przez widzów balet Borysa Ejfmana.

- Bez wątpienia najlepszy rosyjski zespół baletowy w świecie, i też w świecie, poczynając od Nowego Jorku, ogromnie ceniony. Pokaże swój najnowszy spektakl, jeszcze nie było premiery - "Annę Kareninę".

Skoro dobrnęliście do dziesiątego festiwalu, to wybiegnijmy w przyszłość; masz wizję Wiosny 15?

- Po tym, co powiedziałem wcześniej, już nie powiem, że ta jest ostatnia, bo pewnie nie. Ale wybiegać aż o dziesięć lat... Toż będę już pradziadkiem. Ale zarazem i Grażyna, i ja całe życie poświęciliśmy baletowi - czyż moglibyśmy robić co innego? To już nasz sposób na życie, bo na pieniądze, niestety, nie. Więc pewnie jeszcze powalczymy, zwłaszcza że w sztuce baletowej dzieje się tyle rzeczy. To obecnie, moim zdaniem, najbardziej prężna dziedzina sztuki. To, co było bardzo dobre parę lat temu, już teraz jest demode. Taki następuje rozwój w choreografii, nie mówiąc o rozwoju technicznym tańczących, dziś tancerze 17-letni osiągają najwyższy poziom. Smutniejsze, że kończą karierę w wieku lat 30.

A przywołana już Cristina Hoyos?

- W takim tańcu jak flamenco, sytuacja jest jak z winem... Flamenco oddaje wnętrze człowieka, a to z wiekiem staje się coraz lepsze - bo bardziej bogate, bardziej uwrażliwione.

Wróćmy do przyszłości Krakowskiej Wiosny Baletowej - możemy być o nią spokojni...

- Powiem najprościej - na pewno nie będziemy chcieli zawieść widzów. Jeśli na dodatek będzie nam towarzyszyła dobra aura ze strony władz, i, co daj Boże, sponsorów, jeśli Kraków, co ma nastąpić, doczeka się wreszcie profesjonalnie wyposażonej, dużej sali, to nam pomysłów i chęci do pracy na pewno nie braknie. A naprawdę, powtórzę, rozwój sztuki baletowej gwarantuję, że jeszcze długo będzie, komu bić brawo. Może nawet na stojąco.

Na zdjęciu: Przemysław Śliwa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji