Artykuły

Gwiazdy przeciw gwiazdom

Zbigniew Cybulski jest niewątpliwie gwiazdorem.

Ale w czasie dyskusji na temat roli aktora i roli gwiazdy przeprowadzonej przed kamerami TV pod redakcją KTT, właśnie Zb. Cybulski najostrzej (poza I. Gogolewskim) wypowiedział się przeciw gwiazdorstwu.

Cóż to jest "gwiazda?" Gwiazda to typ - stwierdzili dyskutanci. Gwiazda to Święty, Zorro i kapitan Kloss! Gwiazdy rodzą się jakby w drugim nurcie sztuki! Kult gwiazd nie istnieje w filmach ambitnych! Przed wojną robiono filmy pod gwiazdy, dziś gwiazdy przechodzą zwykle do filmu komercyjnego!

Tego rodzaju poglądy głosił nie tylko Cybulski, ale Gogolewski i Hanuszkiewicz. I. Gogolewski wysunął nawet dość utopijny postulat specjalizacji aktorów na teatralnych i telewizyjnych...

O gwiazdach i gwiazdorach można oczywiście słuchać w nieskończoność, zwłaszcza gdy z tych dyskusji nie wynika w gruncie rzeczy nic konkretnego. Wysłuchaliśmy tego wszystkiego z wielkim zainteresowaniem, po czym po paru dniach zobaczyliśmy G. Holoubka w "Antygonie" Sofoklesa i nie tylko zapomnieliśmy o tych wszystkich zastrzeżeniach, ale doszliśmy nawet do wniosku, iż specjalizacja aktorska na telewizyjną i teatralną byłaby dla nas wielką stratą. No bo czym byłoby przedstawienie Antygony bez takiej gwiazdy teatru jak G. Holoubek i cała plejada występujących z z nim aktorów?

Dziś po 10 latach istnienia teatru TV trzeba sobie oczywiście powiedzieć, że jest to całkiem nowa forma aktorskiej i reżyserskiej wypowiedzi. Szklany ekran narzuca twórcom i aktorom widowiska zupełnie nowe i nieznane na deskach scenicznych wymagania. Redukcji ulegają rekwizyty, liczebność występujących postaci, punkt ciężkości przechodzi na twarz aktora. Teraz z twarzy aktora, dzięki zbliżeniom kamery, będziemy odczytywać przeżycia i odczucia - manifestowane w teatrze również za pomocą gestu, stroju, współpracy z innymi aktorami.

Początki teatru TV sięgają roku 1956. Wystawiono wówczas, jeśli mnie pamięć nie zawodzi, wyjątki z "Gargantui i Pantagruela", Rabalais'a, następnie zamawiano lub finansowano przedstawienia w którymś z teatrów, wreszcie zdecydowano się pokazać "Skowronka" Anoiuilha i "Muchy" Sartre'a. Pierwsza sztuka, która się tak świetnie sprawdziła na deskach Sali Kongresowej, całkowicie zawiodła na szklanym ekranie. Dramat miał zbyt rozbudowaną obsadę, liczba uczestników przekraczała możliwości kamerowego uchwycenia, pokazywanie dalekich planów kadrowych zacierało czytelność nie tylko twarzy, ale i sylwetek. Było to cenne doświadczenie. Twórcy zrozumieli, że trzeba szukać innych rozwiązań i ujęć. Dziś wiedzą już, że kilka osób może znakomicie zastąpić tłum, ze wprowadzenie narratora pozwala skondensować akcję, że nawet wprowadzenie plenerowych dokrętek może znakomicie wzbogacić spektakl, choć ten ostatni sposób wykracza właściwie poza konwencje teatru TV.

Dotychczasowe doświadczenia pokazały bowiem, że punktem centralnym i podstawowym teatru TV jest jednak twarz aktora. Trzeba także pamiętać, że teatr TV narzuca pewną kameralność, dobrze w nim "leżą" sztuki o charakterze refleksyjnym, kiedy za pomocą zbliżeń kamerowych można pokazać każde drgnienie twarzy aktora, każde jego spojrzenie, ruch brwi.

Zaprzeczeniem tej kameralności jest "Antygona" Sofoklesa, a jednak ostatnie przedstawienie z Holoubkiem w roli Kreona i Polą Raksą jako Antygoną, pokazało ogromne możliwości prezentowania dramatów posiadających bardziej monumentalny charakter. Nie było już dalekich planów kadrowych, nie migały mikroskopijne sylwetki, twórcy po 10 latach istnienia teatru TV znakomicie rozumieją specyfikę i nową artystyczną jakość teatru przed kamerą. Dziś po 10 latach istnienia wypracowano nowe ciekawe formy wyrazu i mimo oporu gwiazd przeciw gwiazdom - gwiazdy przyczyniają się do wielkości tego teatru!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji