Artykuły

Antygona

Niestety, znowu spektakl poniedziałkowego Teatru TV nie mógł wywołać zachwytu. Był on bowiem nie tylko przekładem nieporządku realizacyjnego (cóż to za piekielne hałasy w tym studio!), grzeszył nieporadnością reżyserską, co najmniej dyskusyjną obsadą, a przede wszystkim niewiele miał wspólnego z tonem, nastrojem i wielkością greckiej antycznej tragedii.

Nie gwarantował tego nastroju ani układ tekstu, ani rozwiązania poszczególnych scen, bardzo niekonsekwentne, bardzo prymitywne. Reżyserka OLGA LIPIŃSKA nie poradziła sobie również w wyważeniu racji, które prezentować miały postacie "Antygony".

Już samo zestawienie aktorek kreujących role Antygony i Ismeny wzbudzić musiało zastrzeżenia - POLA RAKSA, jako Antygona miała sporo dziewczęcego uroku, nie miała natomiast ani siły, ani wielkości, ani zdecydowania - jej czyn nie był wyzwaniem rzuconym światu, nie był protestem przeciw królewskiej władzy. Tę siłę ukazywała tu niespodziewanie właśnie Ismena (Ewa Wiśniewska), która w tekście tragedii jest pełna wahań i niezdecydowania. Może należało odwrotnie obsadzić obie aktorki? Kreona grał GUSTAW HOLOUBEK, który nie miał w poniedziałek swego wielkiego dnia. Ciekawie nakreślił sylwetkę Hajmona A. ZAORSKI, ton tragedii wprowadzili do przedstawienia Z. ZAPASIEWICZ (Posłaniec) i M. HOMERSKA (Eurydyka). Trudno mówić o roli i znaczeniu chóru, któremu przewodził S. ZACZYK, był to bowiem chór bardzo dziwnie głosowo zestawiony, prezentowany również bardzo dziwnie.

Trudno pogodzić się także z scenografią F. PUIGSVERA, raziły i szczególnie brzydkie kostiumy. Na pociechę pozostało delektowanie się kilkoma udanymi kadrami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji