Artykuły

Jeden czy dwa teatry?

Wielki sukces Jerzego Szaniawskiego

W kilku miastach Polski idzie w tej chwili równocześnie nowa sztuka Jerzego Szaniawskiego "Dwa teatry". O ile jednak Katowice i Toruń dały jej najlepszą gościnę - o tyle Warszawa, podobnie jak uprzednio Kraków, gra ją na scenie raczej peryferyjnej, niewspółmiernie nieważnej w stosunku do powagi wydarzenia. "Dwa teatry" są bowiem w naszym powojennym życiu kulturalnym wydarzeniem tak jedynym, jakim jest i będzie zawsze w każdej dziedzinie sztuki dzieło wielkiego talentu.

Zainteresowanie nową sztuką Szaniawskiego jest również jedyne w swoim rodzaju. Wszystkie poprzednie sztuki tego znakomitego pisarza kazały o sobie myśleć - stwierdzali to nawet krytycznie nastrojeni recenzenci przedwojenni - ta każe o sobie nie tylko myśleć, lecz i mówić, dyskutować, ba! angażować się nawet w walki polemiczne.

Czyż może być większy sukces pisarza dramatycznego, jak przetrwać we wrażliwości i odczuciu widzów poza ostatnie zapadnięcie kurtyny, jak wejść ze swoją artystyczną sprawą w bieg ich życia codziennego?

Rzecz znamienna, iż sukces ten odniósł pisarz tak daleki od zgiełku życia codziennego, pisarz samotny, nie zabierający nigdy głosu w żadnych dyskusjach.

I rzecz charakterystyczna, że właśnie od tego pisarza usłyszeliśmy słowo, na które czekał nowy widz, w nowym powojennym teatrze.

Przed kilku dniami donieśliśmy, iż w Katowicach odbyło się zebranie dyskusyjne na temat "Dwóch teatrów", dziś notujemy podobne zebranie w Warszawie, zorganizowane staraniem Klubu Krytyków.

Po krótkim referacie wstępnym p. Zofii Karczewskiej-Markiewiczowej, wywiązała się parogodzinna ożywiona dyskusja, w której padały glosy za i przeciw, wszystkie jednak przepojone głębokim podziwem dla dzieła wielkiego artysty.

Mówiono o zniewalającym czarze poezji Szaniawskiego i doskonałości jego rzemiosła pisarskiego.

Drugi i trzeci akt sztuki Szaniawskiego, to są właśnie dwa teatry. Jeden jest teatrem realistycznym, mocnym w wyrazie i autentycznym w prawdzie życiowej. Ale gdy zapada i kurtyna, ten teatr, pozornie zamknięty w sobie jako całość - nie kończy się. Odżywa w konsekwencjach myślowych i uczuciowych swych bohaterów, odżywa we wrażliwości ich sumienia, nabiera nowego zgoła sensu, pogłębia się, wzbogaca w teatrze drugim - nazwanym teatrem snów. Pozornie nierealne staje się rzeczywistością, fantazje literackie i przyoblekają się w ciało.

Czy któremu z tych teatrów Szaniawski przyznaje wyższość nad drugim, czy też może dopiero obydwa razem dają widzowi tę pełnię wrażeń, jakiej szuka w teatrze?

Pytanie to przewijało się nieustannie przez dyskusję. Większość mówców opowiedziała się zdecydowanie za drugim poglądem.

Szaniawski - powiedział dyr. i Michał Rusinek - pokazał w drugim akcie, iż umie pisać sztuki aż brutalnie realistyczne, ale nie robi tego, bo go taka forma nie interesuje. Interesują go następstwa psychologiczne czynów, chce pokazać, że ludzie ze sztuk realistycznych żyją dalej poza ramy, zakreślone formą sceniczną. Pragnie uszanować te następstwa psychologiczne i w swych bohaterach i w widzu.

Mówiono w dyskusji o zagadnieniach moralnych i ideowych w "Dwóch Teatrach", oceniając je: jedni - jako głęboko społeczne, inni - jako zgoła aspołeczne.

Ten temat wywołał najgorętszą wymianę zdań. Poruszył go p. Henryk Ladosz dość nieopatrznym i nieprzemyślanym stwierdzeniem, iż jako człowiek "o wielkiej czujności społecznej i politycznej" nie może zaaprobować postawy Szaniawskiego wobec rzeczywistości.

P. Ladosz zostaje natychmiast zaatakowany przez p. Wandę Padwę i dyr. Rusinka, przedstawicieli Ministerstwa Kultury i Sztuki.

Jakiej to postawy Szaniawskiego wobec rzeczywistości nie aprobuje p. Ladosz? - pyta p. Padwa.

P. Ladosz tłumaczy, iż miał na myśli przerzucanie przez Szaniawskiego ciężaru zagadnień z rzeczywistości na sen, z życia na jego dalsze konsekwencje w myślach i uczuciach. Jest to jego zdaniem - ucieczka Szaniawskiego od rzeczywistości, w której jako człowiek reprezentujący "pewne czasy i pewne środowisko" nie czuje się dobrze.

Ten jedyny akcent polityczny w całej dyskusji nie znalazł z żadnej strony poparcia i został całkowicie zdyskredytowany w dalszej wymianie zdań.

W swym teatrze snów Szaniawski wstrząsa sumieniem, mówi, że człowiekiem kieruje nie tylko egoizm i walka o byt, lecz że są w nim również uczucia takie, jak poświęcenie i bohaterstwo. Czyż to budzenie sumienia nie jest właśnie wielką wartością społeczną sztuki Szaniawskiego?

Mówiono w słowach pełnych entuzjazmu, że jest to sztuka piękna, godna podziwu, kształcąca, kluczowa, dzieło artystyczne bardzo wysokiej miary. Mówiono o wielkim wzruszeniu, jakie przyzywa się na przedstawieniu "Dwóch teatrów".

Ta zgodna ocena wielkości dzieła Szaniawskiego jest hołdem, złożonym znakomitemu pisarzowi przez przedstawicieli warszawskiego świata kulturalnego. Być może, iż choć w części wynagrodzi mu to krzywdę, jaką mu wyrządzono wystawieniem jego sztuki na scenie peryferyjnej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji