Artykuły

Papież i muchy

Przystanek Filharmonia - tu Karol Wojtyła debiutował na scenie. Przystanek Plac Inwalidów - w pobliskim zakładzie fotograficznym Karol Wojtyła robił sobie zdjęcia - o kulcie papieża Jana Pawła II, w felietonie dla e-teatru pisze Witold Mrozek.

Przystanek Wawel - katedra, święcenia, papieskie wizyty...

Jadąc przez Kraków tramwajem linii 8 wysłuchiwać musimy wydobywających się z głośników nachalnych opowieści o tym, jak to kolejne punkty trasy wiążą się z biografią Jana Pawła II. Zasięg tego typu kampanii jest o tyle szeroki, że Kraków posiada najlepszą w Polsce komunikację miejską, do której, jak wykazały ostatnie badania, masowo przesiadają się również kierowcy. Tak agresywne wypełnianie przestrzeni akustycznej papieżem to coś nowego. Do nasycenia sfery publicznej wizualnymi reprezentacjami Największego z Polaków zdążyliśmy już się przyzwyczaić, oglądając wizerunki papieża na billboardach, plenerowych wystawach, a ostatnio - również w Katowicach czy Krakowie - także na środkach transportu zbiorowego.

Te obrazy przetrwają w innych obrazach - przypadkowo uchwycone w kadrze amatorskich fotografii, w telewizyjnych relacjach z życia miasta, czy wreszcie w celowo sporządzanej dokumentacji miejsc naznaczonych kultem JP2. Za pięćdziesiąt czy sto lat zdjęcia te będą oglądać kolejne pokolenia, dziwiąc się powszechnej obecności wizerunków Duchowego Przywódcy. Jak będą na nie patrzeć? Jak na ponury symbol klerykalizacji społeczeństwa ich dziadów i babek, wszechobecny znak groźnego spojrzenia Wielkiego Brata, czuwającego nad "swoim narodem"? Czy spojrzą na te wizerunki z ironicznym uśmiechem, z jakim my spoglądamy na portrety pierwszych sekretarzy, zdobiące w kronikach filmowych trasy pochodów, szkoły czy zakłady pracy?

A może - skoro jesteśmy już w Galicji - lepszą analogią byłby kajzer Franz Josef, którego portretami do dziś co poniektórzy restauratorzy przyciągają turystów, spragnionych klimatu starej, dobrej CK monarchii i mitu Austria felix? Czy dobrotliwy monarcha absolutny znad Tybru stanie się nostalgiczną ikoną, podobnie jak jego kolega znad Dunaju? Nostalgiczne ikony mają to do siebie, że w końcu ulegają depolityzacji - racząc się sznyclem i kuflem pilznera pod wizerunkiem cesarza Austrii, króla Węgier, Galicji i Lodomerii etc. nie myślimy o wyborczym systemie kurialnym, biedzie, pozostałościach pańszczyzny czy braku rozdziału kościoła od państwa na początku dwudziestego wieku.

Może zatem nasze dzieci i wnuki, patrząc na portrety Wojtyły, nie będą myślały o braku rozdziału kościoła od państwa, biedzie czy braku poszanowania praw reprodukcyjnych kobiet na początku wieku dwudziestego pierwszego. Miejmy nadzieje, że zjawiska te będą wówczas dla nich równie odległe i niezrozumiałe, jak dla nas - system kurialny. Zaś oburzenie, spadające w III RP na krytyków JP2, będzie dla naszych potomków tak zabawne, jak dla nas następstwa kultowej szwejkowskiej frazy: "muchy obsrały Najjaśniejszego Pana".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji