"Po górach, po chmurach" współczesna pastorałka E.Brylla
Z utworem tym zrosło się określanie "współczesna pastorałka". W odróżnieniu od stylizowanej rekonstrukcji Boże-narodzeniowych obrzędów i zwyczajów staropolskich i ludowych Leona Schillera "Pastorałka". U Brylla nie ma stylizacji, jest poetycka parafraza. Utwór wyrasta z ludowego folkloru, karmi się jego sokami, niekiedy tylko w warstwie językowej dostrzec można świadomą stylizację na staropolszczyznę: tam gdzie autor chce zaznaczyć dystans czasu, stworzyć klimat sytuacji lub dopełnić rysów jakiejś postaci. Język tej współczesnej pastorałki jest zresztą zorganizowaną artystycznie mieszaniną stylizowanej staropolszczyzny, gwary ludowej różnych regionów, gwary wielkomiejskiej z domieszkami żargonu, tzw mowy potocznej i języka poetyckiego. Jest też pastorałka Brylla jakąś mikroantologią przysłów i porzekadeł ludowych wzbogaconych o oryginalną twórczość poety w tym zakresie.
To zróżnicowanie w warstwie językowej dialogu służy autorowi do zróżnicowania i charakterystyki występujących w utworze postaci, ich odrębności i rodzajowości.
- I, tak np. Każdy z czterech "ewangelistów", jasełkowych członków ludowej kapeli, pochodzi z innego regionu Polaki, co w omawianym przedstawieniu warszawskim znalazło swój wyraz również w zróżnicowanych regionalnych strojach ludowych. Zresztą kostiumy są w tym przedstawieniu nie tylko dopełnieniem potraci, lecz często komentarzem do nich lub do akcji, a niekiedy satyrvcznym akcentem lub ironicznym cudzysłowem (np. "Trzej Królowie" - starsi panowie w futrach o dygnitarskiej powierzchowności. Panterze - w normalnym garniturach i krawatach z teczkami w ręku. Diabeł, który pod koniec wygłaszania ballady o "buncie aniołów" nakłada "barania głowę". Żołnierze, których mundury są jakąś "historyczną syntezą" itp). Również i dekoracje wychodzą poza służebność czy ilustracyjność. Ich elementy plastyczne to połączenie naiwnego folkloru i kiczu odpustowego; nasuwa się na marginesie kompozycyjnej analizy scenografii wątpliwość, dlaczego centralną postacią kurtynki jest głowa diabla. To "diabolizowanie" utworu znalazło swój wyraz również i w niektórych przesunięciach i akcentach reżyserskich. I tak np. przy "stworzeniu" Ewy z "ziobra" Adama autor podaje w didaskaliach: "słychać huczący jak grom głos Anioła. Anioł - Gdzie twoje ziobro, mój miły Adamie?" - a po odpowiedzi Adama - znowu Anioł: "Daj, Adamie, ziobro...?. W przedstawieniu w tej scenie zjawiają się Diabeł i Diabełka i kwestie Anioła wypowiada Diabeł, który też dokonuje "operacji" wyjęcia Adamowi ziobra i aktu stworzenia Ewy. Czyżby Reżyser był aż tak złego mniemania o kobietach?
Ważkim akcentem przedstawienia jest również wspomniana już ballada o "buncie aniołów" ("Nam strzelać nie kazano..."), wygłoszona przez Diabła przed kurtyną na początku drugiej części spektaklu. Balladą tą uzupełniony został tekst znany z pierwodruku w "Dialogu" (wstawiono go między drugą a trzecią część pierwodruku) Tekst przedstawienia został też poszerzony o "Kolędę Osła". Jak wynika z dotychczasowych luźnych refleksji, w sztuce i przedstawieniu znalazły się znane postacie, elementy i rekwizyty ludowej pastorałki: Anioł (Henryk Borowski, grający również Podoficera), Diabeł (Czesław Wołłejko) i Diabełka (Ilona Stawińska), Adam (Mieczysław Czechowicz) i Ewa (Zofia Saretok). Józef (Stefan Środka) i Maria (Ryszarda Hanin), kapela ludowa której członkowie noszą imiona ewangelistów (W. Brzozowicz, M. Englert, S. Friedmann, R. Ostałowski), Wół (Wiesław Michnikowski), Osioł (Tadeusz Surowa) i Barany (W. Skibiński, M. Friedmann), Pasterze (J. Natberczak. J. Gruca, J. Popielarczyk i J. Felczyński), Kołnierze (W. Alaborski, i. Konieczny, A. Szejnach i W. Nowakowski), Trzej Królowie (Kazimierz Rudzki, Edmund Fidler i Tadeusz Surowa) - no i oczywiście Herod (T. Surowa) i Śmierć (S. Friedmann).
O każdej z tych postaci i o każdym wykonawcy trzeba by napisać chociaż po jednym zdaniu bardzo pochwalnie, ale znakomite aktorstwo zespołu Teatru Współczesnego stało się tak oczywiste, że pisanie o tym jest po prostu truizmem. Nie są to jednak nigdy - tak jak i w ostatnim przedstawieniu nie były - wirtuozowskie popisy gwiazd, każdy element gry aktorskiej, każda wypowiadana fraza służy podbudowaniu i scalaniu reżyserskiej koncepcji spektaklu, która w wypadku Brylla poprzestawiała w jakiejś mierze niektóre akcenty ideowe utworu j wyostrzyła jego elementy satyryczne. Przy tych reżyserskich zabiegach spektakl zachował jednak w zasadzie właściwe dla Brylla i jego utworu cechy i elementy ideowe i artystyczne, jego pasję i drapieżność w tropieniu i atakowaniu niektórych spraw naszej współczesności, wypływającą z żarliwego angażowania się w te sprawy, jego oryginalną poetykę i świeżość każdej wypowiedzi - przy jednoczesnym serdecznym, ciepłym stosunku do ludowego bogatego folkloru Bożonarodzeniowej tradycji i obrzędowości, wychodzącej poza sztafaż, kostium czy pretekst dla satyrycznej "współczesnej pastorałki".