Artykuły

List Mieczysława Grydzewskiego

MUSZĘ wyrazić osobistą wdzięczność panu dyr. Leopoldowi Kielanowskiemu za pomysł wznowienia i wystawienia komedii Słonimskiego "Rodzina". Nie chciałbym, aby słowa "osobista wdzięczność" były fałszywie zrozumiane jako objaw pewnego rodzaju protekcyjności. Po prostu uważam "Rodzinę" za jedną z najlepszych komedii polskich i za najlepszą komedię polską 20-lecia.

Dodam, że choć nie mogę - jak mówi poeta - "złożyć na to dokumentów" na żadnej sztuce nie byłem tyle razy z rzędu, jak na "Rodzinie". Pracę, która wypełniała mi każdy dzień niemal od świtu i prawie do północy, lubiłem i nigdy nie czułem zmęczenia. Ale czasem koło ósmej wieczorem, myśl że za kilka chwil mógłbym znaleźć się w teatrze i rozkoszować się kaskadą dowcipów oraz grą najświetniejszego jaki można wymarzyć zespołu, była zbyt wielką pokusą nawet w obliczu wyładowanego rękopisami stołu redakcyjnego. Dlatego nie chciałem wyrzec się przyjemności choćby krótkiego uczczenia zarówno mego przyjaciela Słonimskiego, jak jego arcydzieła, które ośmiesza w nieodparty sposób wszystkie aspekty rasizmu.

Tak się złożyło, że wznowienie "Rodziny" zbiegło się z 50-leciem debiutu pisarskiego, ujawnieniem się Słonimskiego jako poety; w maju 1918 r. ogłosił trzy Sonety w "Kurierze Warszawskim", którego redaktor literacki Zdzisław Dębicki otworzył ramy "Kuriera" najmłodszym poetom, i to jak widzimy, niepośledniego gatunku.

MIECZYSŁAW GRYDZEWSKI

Londyn, maj 1968 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji