Artykuły

Ryzyko jest wpisane w zawód aktora...

Aneta Todorczuk-Perchuć gra Agnieszkę w serialu "Samo życie". W tej roli zastąpiła koleżankę ze studiów, Magdę Kumorek. Złośliwi mówią - wzięła rolę po innej aktorce! Z aktorką rozmawiała Ewa Tarasruk.

- Wygrałaś dwa castingi do ról w serialach i z obu zrezygnowałaś. Dlaczego zgodziłaś się zagrać w "Samym życiu"?

- Propozycja zagrania Agnieszki przyszła w odpowiednim momencie. Gdy wygrałam poprzednie castingi, miałam inne zajęcia, m.in. w Teatrze Narodowym. Nie mogłam poświęcić na granie w serialu tyle czasu, ile wymagała ode mnie rola. A praca w teatrze jest dla mnie najważniejsza. Teraz sytuacja zmieniła się - do przyszłego sezonu nie "wchodzę" w teatrze z żadną nową sztuką. Mam więc pół roku na zaaklimatyzowanie się w "Samym życiu". A gra mi się w nim coraz lepiej.

- Nie boisz się złośliwych komentarzy, że wzięłaś rolę po innej aktorce?

- Castingów się nie wybiera. Martwię się raczej tym, jak zostanę przyjęta przez widzów. Ryzyko jest wpisane w zawód aktora...

- Przeszkody cię mobilizują?

- Zdecydowanie. Gdy coś przychodzi mi zbyt łatwo, strasznie się rozleniwiam. Ale nie mam co narzekać na los. Kilka rzeczy dosłownie spadło mi z nieba, na przykład etat w Teatrze Narodowym. Jako studentka III roku zagrałam rolę Anusi w "Szkole żon" w reżyserii Jana Englerta. I też było to zastępstwo!

- Prywatnie przyjaźnisz się z "pierwszą Agnieszką", czyli Magdą Kumorek?

- Studiowałyśmy na jednym roku. Przez rok wspólnie wynajmowałyśmy jedno mieszkanie. Ale nie stałyśmy się przyjaciółkami od serca, chociaż bardzo się lubiłyśmy. Teraz Magda wyjechała z Warszawy i w zasadzie nie utrzymujemy kontaktu.

- Wszyscy uważają, że jesteście do siebie podobne. Ty też tak myślisz?

- Nie. Jesteśmy zupełnie inne pod każdym względem. I temperamentu, i charakteru, osobowości i wrażliwości. Mam nadzieję, że widzowie "Samego życia" to zauważyli i zaakceptowali.

- W twoim rodzinnym domu w Białymstoku oglądają serial?

- Tak. I bardzo się cieszą, bo w ten sposób mają mnie więcej w domu. Rodzice nie angażują się jednak w moje sprawy zawodowe. Ale są dumni, że ich córka radzi sobie w życiu.

- Na studiach byłaś prymusem?

- Nie byłam i nie typowano mnie na wielką gwiazdę. Myślę, że to dobrze. Koledzy, którym mówi się, że są świetni, a potem w zawodzie nie bardzo im się układa, mogą mieć poważny problem. Ja trzeźwo patrzę na moją przyszłość w zawodzie.

- Nie martwi cię, że rośnie bezrobocie wśród aktorów?

- Nie będzie dramatu, gdy mój telefon zamilknie. Miałam już okres, gdy niewiele pracowałam. Wpadłam wtedy na pomysł, by zrobić recital. Mam nadzieję, że wkrótce go wystawię. Aktorstwo mie jest dla mnie sprawą życia i śmierci. Mam przy sobie człowieka, dzięki któremu jestem szczęśliwa. To jest dla mnie najważniejsze.

- Jak wyobrażasz sobie przyszłość?

- Chciałabym mieć dwójkę dzieci i mam nadzieję, że nie będę czekać na to za długo. Nie uważam, że dzieci należy rodzić po trzydziestce. Miałam przykład w domu - rodzice zrobili wszystka żebym czuła się kochana. Jestem rodzinna.

Aneta Todorczuk-Perchuć - Ma lat 26. Jest aktorką warszawskiego Teatru Narodowego. Zodiakalny Strzelec. Pochodzi z Białegostoku. Mąż, aktor Teatru Montownia, Marcin Perchuć. Brat Adrian ma 16 lat. Rodzice zajmują się sprzedażą win. Aneta też bardzo lubi dobre wina.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji