Artykuły

Święci, pieniądze i kobiety

"Bracia Karamazow" w reż. Janusza Opryńskiego w Teatrze Provisorium w Lublinie. Pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

uwodzą znakomitym aktorstwem. Spektakl jest przestrogą przed pochopnym rozstaniem się z mrokami ludzkiej duszy na rzecz mitu obywatela demokratycznego państwa europejskiego.

W piątek Janusz Opryński przedstawił w Warsztatach Kultury długo oczekiwaną premierę "Braci Karamazow" Fiodora Dostojewskiego - pod szyldem swego autorskiego teatru Provisorium, we własnej adaptacji i reżyserii, w nowym przekładzie filozofa Cezarego Wodzińskiego, z udziałem zaproszonych aktorów różnych scen. Premiera była finałem dwuletniej pracy nad inscenizacją powieści, która ukazała się w wersji książkowej 131 lat temu i do dzisiaj porusza i mąci w głowach kolejnych pokoleń.

Porusza nie tylko z powodu opisu kondycji duchowej i myślenia Rosjan, o których wiemy, że kilkadziesiąt lat po obyczajowo-kryminalnych zdarzeniach przedstawionych w "Braciach Karamazow" będą próbowali wcielić w życie jedną z najszlachetniejszych utopii, wizję szczęścia oraz równości jednostek, społeczeństw i narodów, która obróci się w swe przeciwieństwo i pochłonie miliony niewinnych ofiar. Powieść jest nie do pominięcia dla każdego, kto chce zadawać fundamentalne pytania o związki śmiertelnego i grzesznego człowieka z nieśmiertelnymi ideami doskonałego i dobrego Boga, wolności i miłości. Pytania o związki z Bogiem - czy z diabłem? Mówiąc najprościej: to pytania o sens życia i śmierci oraz o nasze zaangażowanie w stawianie takich pytań.

Janusz Opryński przez dwa lata realizował rodzaj spektaklu drogi: organizował odczyty i dyskusje na temat współczesnej filozofii, jej kategorii oraz jej związków z dostojewszczyzną, o wątkach z "Braci Karamazow", a przymierzając się do obsady próbował w różnych aktorach wzbudzić rezonans i porozumienie dając im do czytania Dostojewskiego w wersji Wodzińskiego. Cezary Wodziński jest więc w pewnym sensie - jako filozoficzny przewodnik Opryńskiego - współautorem tego spektaklu drogi. Ale za finał, jaki zobaczyliśmy w piątek, odpowiedzialność ponosi już sam Opryński, i to jemu należy się uznanie za tę realizację.

Tym bardziej, że jak się wydaje, Opryński w powrocie do Dostojewskiego widzi sposób na ujęcie w klamrę swej dotychczasowej pracy na niwie teatru offowego. Tyle że wcześniej, przed ponad dwudziestu, trzydziestu laty w teatrze o studenckim rodowodzie Dostojewskiego używano bez głębszego zrozumienia, jako symbolu dramatu duszy ukazywanego wtedy specjalnie w kontestacyjnej opozycji do oficjalnej ideologii socjal-komunizmu głoszącej, że ważne jest to co obiektywne, a nie subiektywne. Teraz, po tylu doświadczeniach drugiej połowy XX wieku, w czasach globalizacji i popkultury medialno-korporacyjnej, w okresie nowych nadziei dla Polski i Europy oraz Rosji, proza Fiodora Dostojewskiego wymaga od nas nowej lektury.

"Bracia Karamazow" w reżyserii Janusza Opryńskiego to bardzo dobry spektakl ze znakomitymi kreacjami aktorskimi, a kuszący także dlatego, że utrzymany tak naprawdę w stylistyce raczej inscenizacji tradycyjnej i klasycznej, oraz z rodzajem symbolizacji i metaforyzacji charakterystycznej dla teatru typu Provisorium. Dawne offowe Provisorium okazuje się na szczęście być dzisiaj dalekie od tak modnego obecnie multimedialnego baroku scenicznego i teatru publiscystyczno-tabloidalnego.

O przekładzie Wodzińskiego niech się wypowiedzą specjaliści, zresztą trudno tu teraz analizować niuanse. Niemniej ze sceny tekst Dostojewskiego zabrzmiał znakomicie, żywo i wydaje się, że jest adekwatnie skrojony dla teatru, czyli - dla aktora. Z kolei adaptację obszernej i wielowątkowej powieści Opryński pomyślał tak, aby wydobyć główne postacie i prezentować je w dialogach. Stąd w kolejnych scenach poznajemy braci Karamazow, poczynając od Aloszy (Marek Żerański), Dymitra (Mariusz Pogonowski), Iwana (Łukasz Lewandowski) i ich ojca Fiodora Pawłowicza Karamazowa (Adam Woronowicz). Każdy inny i każdy świetny, niezwykły, niezapomniany, każdy z tych aktorów jest filarem tego przedstawienia i każdy inaczej czaruje widza.

Żerański gra nowicjusza zakonu jako delikatnego chłopca, ufającego, że w ludziach jest dobro i subtelnego w napominaniu bliskich; czujemy jak bardzo ta postawa zaczyna kontrastować z tym, co dzieje się wokół Aloszy i burzy jego wnętrze. Pogonowski jako Dymitr to niemal samiec alfa, narwany ekstrawertyk gotowy na wiele, skutecznie lawirujący w nie zawsze sprzyjającej rzeczywistości i trafiający w ślepe zaułki, którego energia przyciąga i kusi do gry kobiety. Z kolei Iwan grany przez Lewandowskiego to skupiony, zastygły w mimice intelektualista nihilista, któremu rozum każe być pewnym swych przekonań, nawet za cenę niepokoju duszy, i pozwala rozmawiać z diabłem. Gdzieś na granicy szaleństwa podsycanego alkoholem z kolei balansuje ojciec tych braci, Fiodor Karamazow grany wyśmienicie, wręcz brawurowo przez Woronowicza, próbujący zachować nad dorosłymi synami dominację w każdym sensie. Jego siła - i bezsilność jednocześnie - polega na tym, że raz pluje a raz całuje świętą ikonę, pod którą ukrywa pieniądze.

Ten męski świat pulsuje namiętnościami, jakie wzbudzają święci, pieniądze i kobiety. Łatwo się domyśleć, że w zanurzonej w mroku przestrzeni sceny zobaczymy tu i ówdzie białą bądź czerwoną suknię. Postacie kobiet są w inscenizacji jednak drugoplanowe, zaledwie zarysowane, lecz aktorsko niczego sobie. Gruszeńkę, która może kocha się w jednym, ale chciałaby widzieć w łóżku i uwikłać wielu, gra Karolina Porcari. Magdalena Warzecha szkicuje postać Katarzyny Iwanowny jako panny, której duma, dobre wychowanie i fatalna naiwność przeszkadza w uzewnętrznieniu się libido. Cudowna jest Anastazja Bernad - grając Lizę chyba debiutuje jako aktorka, a w niczym nie ustępuje swoim doświadczonym koleżankom. Ma dobrą, charakterystyczną rolę Jacek Brzeziński jako Smierdiakow, nieźli są w epizodach Tomasz Bazan jako prokurator i Romuald Krężel jako Rakitin.

Dialogi, starcia i polemiki bohaterów układają się w sekwencje przedzielane wirowaniem obrotowej sceny, symbolizującym duchowo-życiowy trans, w jakim znajduje się oglądany przez nas świat i ludzie. Na tej okrągłej scenie przestrzeń zabudowana jest transparentnymi ciemnymi ekranami. Tworzą na środku koła klatkę, ale coraz to jej ściany się rozchylą i jak tort dzielą koło na ćwiartki - nisze poszczególnych wątków i bohaterów. Ta koncepcja scenografii broni się w praktyce słabo, bo nie daje sobie rady z rodzącym się chwilami chaosem przedmiotów i ludzi. Niemniej, w tej ułomniej przestrzeni, w tym ścisku udaje się Opryńskiemu wykreować wstrząsające i metaforyczne obrazy. Niejako na marginesie fabuły, kiedy scena wiruje, słyszymy turkot wagonów, a ten niechybnie wystarcza, aby zinterpretować sens widoku nagich ciał zastygłych w dymie - jak w komorze gazowej, czy rozrzuconych płaszczy, które leżąc w mrocznym centrum sceny przypominają zwłoki oficerów, którzy je nosili, zabitych strzałem w tył głowy. Obmywanie ciała mistyka Zosima, również ledwie dostępne oczom widzów, przywodzi z kolei jakieś sceny z dawnych spektakli Provisorium. Jeszcze inaczej objawia się chwila, gdy Iwanowi wydaje się, że rozmawia z diabłem, a ten, siedząc w mroku przy stole z Karamazowem, nakłada nagle na głowę drucianą "cierniową" koronę. Nie brakuje i śmiechu, gdy w innej scenie usłyszymy: "ciebie kocham i bez koniaczku". Świat ten jest jak w gorączce, bohaterowie jak szaleni przemywają twarz wodą, aby otrząsnąć się z dręczących ich przeczuć i koszmarów.

Nie dotyka tego spektaklu miłoszowska wątpliwość, że rzecz jest o tym, jak to "nad litrem z osowiałą twarzą zasiedli bracia Karamazow". O czym jest więc ten spektakl zagrany w kostiumie jakby z epoki, ale uniwersalny, dynamiczny, świetny aktorsko - i bez gadżetów nowoczesności i uwspółcześniania? Czy przypadkiem tak naprawdę nie o złudzeniach, jakie sobie wokół fundujemy, aby mieć rzekomy spokój i pozorną stabilizację? To spokój dynamiczny, postnowoczesny, ufundowany na facebooku, "You Can Dance" i globalnej turystyce obywateli, którzy żyją w demokratycznym państwie ludzi równych w płaceniu podatków? Co dzisiaj robią, kogo udają bracia Karamazow?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji