Artykuły

Gry rodzinne

- Roszkowski za Różewiczem pokazuje teatralność rodziny: rozgrywają się w niej psychodramy i gry społeczne. Niektóre z nich uzupełniają się, inne wzajemnie znoszą. Bohaterowie podejmują rozmaite role, z których żadna nie jest całkowicie pewna ani do końca prawdziwa - pisze Monika Żółkoś w Dialogu.

Bohater dramatu Jakuba Roszkowskiego wyszedł z domu. Ta róźewiczowska sytuacja rozkręca akcję utworu: wokół Adama, a właściwie wokół jego nieobecności, powstają rozmaite scenariusze tłumaczące zniknięcie mężczyzny. "Kurczak po seczuańsku" przywołuje dramat Różewicza przez zagadywanie pustki, którą pozostawił po sobie mąż i ojciec. Jednocześnie w centrum obu utworów znajdują się relacje rodzinne, uwolnione od oczywistości pełnionych w nich ról. Roszkowski za Różewiczem pokazuje teatralność rodziny: rozgrywają się w niej psychodramy i gry społeczne. Niektóre z nich uzupełniają się, inne wzajemnie znoszą. Bohaterowie podejmują rozmaite role, z których żadna nie jest całkowicie pewna ani do końca prawdziwa.

Z niemożności jednoznacznego określenia, co w zachowaniu postaci jest autentyczną reakcją, a co częścią rodzinnej gry, bierze się teatralny potencjał sztuki Roszkowskiego: kryje się w niej nie tylko kilka możliwych interpretacji działań bohaterów, ale też kilka wariantów zdarzeń i kilka scenariuszy. Budowanie wielopiętrowej teatralności zbliża dramat Roszkowskiego do jego wcześniejszej sztuki. "Morze otwarte"1 rozpoczynało się sceną, w której w życiu małżeństwa w średnim wieku pojawiał się młody chłopak. Bezdzietna para, której miłość dawno zamieniła się w przyzwyczajenie, rozpoczynała z nim skomplikowaną grę, gdzie scenariusze małżeńskiej zdrady nakładały się na obrazy rodzicielskiej miłości. Każda z postaci obsadzała się w podwójnej roli: kobieta była wobec chłopaka starzejącą się kochanką i troskliwą matką, mężczyzna zaś stawał się zarówno zdradzanym mężem, jak i ojcem, który dąży do tego, aby z dorastającego syna uczynić "prawdziwego faceta". W obu dramatach Roszkowskiego teatralizowanie życia to nadawanie mu znaczeń, pokonywanie przypadkowości, układanie rozsypujących się gestów i słów w spójną całość.

Już pierwsza scena "Kurczaka po seczuańsku", pozornie zwykły obrazek z życia przeciętnej rodziny, pokazuje, że drobne rytuały odgrywają w niej niebagatelną rolę. Wszystko oparte jest na powtarzalności zdarzeń. "Tak to działa" - komentuje nieobecność ojca Antonina. - "Najpierw się kłócicie, a potem on wychodzi. Po dwóch, trzech godzinach, zależnie od sytuacji, dzwonisz do mnie. Ja przyjeżdżam i cię pocieszam." Tym razem jednak banalne gry nie wystarczają-kolejne warianty zdarzeń będą coraz bardziej niezwykłe i dramatyczne. Wobec przedłużającej się nieobecności męża Ewa zachowuje się jak aktorka, która inicjuje kolejne improwizacje, ogrywając podrzucane jej słowa czy rekwizyty. Pustka po Adamie domaga się usensownienia, choćby wytłumaczenie miało być zupełnie nieprawdopodobne. Taką rolę pełni w dramacie Roszkowskiego radiowa informacja o wynalezieniu przez wojsko amerykańskie powłoki, w której człowiek staje się niewidzialny. Ewa zaczyna się zachowywać, jakby jej mąż założył jeden z tych fantastycznych kombinezonów: rozbiera się, uwodząc niewidzialnego Adama, nagrzewa mieszkanie, bo wysoka temperatura topi cudowną powłokę, nawet szczekanie psa tłumaczy tym, że po latach sprzeciwu z jej strony mąż w końcu kupił zwierzaka. Tymi opowieściami Ewa powołuje sobie partnera do gry, tworzy przestrzeń dla szczerej, choć jednostronnej rozmowy, na którą wcześniej, w realnej obecności Adama, nie potrafiła się zdobyć.

W kolejnych scenach zaczynają mnożyć się warianty życia bohaterów. Dotyczą one głównie ich relacji z Adamem. W tej sekwencji zaskakujących odsłon nieznajomi okazują się niepokojąco bliscy, a bliscy - zupełnie nieznani. Mariusz najpierw przedstawia się Antoninie jako kochanek jej matki, potem wyznaje, że spędził no z Adamem, później zaś - kiedy udowodniono mu kłamstwo - przyznaje, że był świadkiem jego śmierci. Jednak jego rola w tym wydarzeniu pozostaje niejasna. Znalazł się koło samobójcy przypadkiem, pomógł mu się zabić, czy też z premedytacją się na niego zaczaił? Kto i w jakim celu zrobił kompromitujące Ewę zdjęcie, które przedstawia ją w ramionach obcego mężczyzny? Chińczyk czy córka? Z premedytacją czy przypadkowo? Mogłoby się wydawać, że w toku dramatu mnożące się pytania znajdują w końcu swoją odpowiedź: Adama zamordował bezdomny, Mariusz nie miał w tym wydarzeniu żadnego udziału, znalazł jedynie porzucony portfel ze zdjęciem Ewy i adresem. Kiedy przyszedł go oddać, spotkał ich córkę: "Zaczęliśmy rozmawiać. Dawno z nikim tak nie rozmawiałem. Nie chciałem, żeby to się skończyło. Coś kłamałem. Przyszedłem znowu. Poznałem ciebie. I też się dobrze rozmawiało. Pomyślałem: może wreszcie coś mi się trafiło. Coś pięknego". To wyznanie demaskuje nie tylko strategię działania Mariusza, ale także pozostałych postaci. Ogrywanie rzeczywistości odsuwa poczucie przypadkowości życia. Zdarzenia nieistotne, bez związku ze sobą zostają w geście teatralizacji powiązane, nabierają głębszego znaczenia.

Sekwencja zdarzeń przedstawionych w dramacie Roszkowskiego może być rozumiana w dwojaki sposób. Kolejne wytłumaczenia tego, co stało się z Adamem, przybliżają bohaterów do prawdy, która okazuje się bezlitosna: śmierć męża Ewy była przypadkowa i bezsensowna. Wielopiętrowa gra odsłania swoje prawdziwe oblicze: nie było żadnego romansu Mariusza z Adamem, żadnego samobójstwa, żadnych ostatecznych gestów. Bohaterowie tylko zaklinali rzeczywistość, próbując owinąć ją w sieć wymyślonych przez siebie znaczeń. Jednak możliwa jest zupełnie inna interpretacja: co, jeśli przedstawione warianty zdarzeń nie prowadzą od fikcji do prawdy? Może wszystkie podlegają teatralizacji, są częścią wypełnianego przez bohaterów scenariusza? Dramat Roszkowskiego można nawet rozegrać w taki sposób, jakby śmierć Adama od początku była wszystkim wiadoma, jakby każda scena stanowiła element żałobnej gry. I inaczej jeszcze: dlaczego nie interpretować tragicznego zdarzenia jako elementu rodzinnego teatru? Być może na tym właśnie polega ich gra: Mariusz podający się raz za kochanka Ewy, innym razem za kochanka Adama, jest w rzeczywistości panem domu, który wraz z żoną i córką uczestniczy w psychodramie opartej na własnej nieobecności.

Czy w dramacie Roszkowskiego jest jakakolwiek scena, która wymykałaby się teatralizacji, której nie można interpretować jako elementu rodzinnej gry? Wydaje się, że taki charakter ma śmierć Chińczyka, zakłutego przez Ewę nożem. Ta scena zbliża się w tonacji do makabreski, ale jednocześnie pozostaje poza rodzinnym teatrem. Jest zaskakująca i w pewnym sensie nie na miejscu - jakby bohaterowie zatracili się w swoich opowieściach, stracili świadomość gry. Chińczyk płaci naprawdę za zdarzenia, które były jedynie wymysłem. Dlaczego właśnie on? Ta postać sytuuje się na zewnątrz rodzinnego teatru, a jednocześnie krąży wokół niego, wchodzi w rozmaite role w zależności od oczekiwań i potrzeb pozostałych bohaterów. Może być zarówno przygodnym kochankiem, posłusznie spełniającym zachcianki Ewy, jak i zazdrosnym o nią stalkerem, który snuje intrygi wymierzone w małżeństwo głównych bohaterów.

Chińczyk jest w tej grze dżokerem. To karta, którą pozostali rozgrywają, jak chcą, i nadają jej dowolne znaczenia. Czasem bywa blotką bez przebicia, innym razem -kiedy jego pojawienie się powoduje zwrot wydarzeń - wysokim atutem. Szczególna pozycja tej postaci zaznaczona została już w spisie osób: obok neutralnych imion (Ewa, Antonina, Mariusz) pojawia się Chińczyk, tożsamość bez imienia, uwikłana w stereotypy, a jednocześnie na tyle pojemna, by wchłonąć wyobrażenia innych na swój temat, na które składa się to, co najbardziej typowe: praca w azjatyckim barze, jedzenie pałeczkami, a nawet zainteresowanie psem jako produktem kulinarnym. Zamordowanie Chińczyka jest zaskakujące w swoim naruszeniu teatralności zdarzeń, ale jednocześnie konsekwentnie łączy się z prowadzoną przez bohaterów psychodramą. Bez względu na to, gdzie upatrywać granice rodzinnego teatru, uwolnione w nim emocje są autentyczne i bardzo silne. Odczuwana przez Ewę złość, bezsilność, poczucie porzucenia znajdują ujście w scenie mordu. W swojej skali ta sekwencja dramatu Roszkowskiego została oparta na figurze kozła ofiarnego, którego zabicie jest warunkiem oczyszczenia. Zamordowanie Chińczyka to bez wątpienia punkt kulminacyjny "Kurczaka po seczuańsku". Kiedy wyrzucony przez Ewę Mariusz wynosi ze sobą zwłoki, następuje finalne wyciszenie. Ostatnia scena dramatu pokazuje trwałość żałobnych gier. Ewa wciąż buduje w swoim umyśle różne formy obecności męża, które pozostają co prawda absurdalne (bohaterka chodzi w goglach, żeby móc zobaczyć Adama), ale skutecznie odsuwają od niej świadomość straty. Psychoanalitycznym pół żartem, pół serio można powiedzieć, że w dramacie Roszkowskiego rodzinne gry blokują pracę żałoby. Teatralizacja nieobecności Adama nie pozwala Ewie na oddzielenie od siebie utraconego obiektu. Wręcz przeciwnie - wymyślane przez nią warianty zdarzeń trwale łącząjąz mężem, który mimo że niewidzialny, cały czas znajduje się blisko. Tylko pozornie jest nieobecny. Siła zawłaszczenia przez Ewę rzeczywistości i nakładania na nią swoich znaczeń jest tak duża, że nie opierają się jej najtwardsze nawet fakty. Dlatego, mimo że córka wybiera się na pogrzeb ojca, Ewa niewzruszona gotuje obiad dla całej rodziny. W przekonaniu, że Adam wyszedł z domu i zaraz wróci.

1 Druk. w "Dialogu" nr 7-8/2009.

Autorka jest adiunktem w Zakładzie Antropologii Literatury i Krytyki Artystycznej w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Gdańskiego, wydała książkę 'Ciało mówiące. "Iwona, księżniczka Burgunda" Witolda Gombrowicza' (słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2001).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji