Artykuły

Gdańsk. Dyrektor Wybrzeża z przedłużoną umową

Adam Orzechowski, urodzony w Gdańsku reżyser, jest dyrektorem Teatru Wybrzeże od 1 lipca 2006 roku. Pod koniec czerwca br. jego kończący się kontrakt został przedłużony o kolejne pięć lat.

Rozmowa z Władysławem Zawistowskim [na zdjęciu], dyrektorem departamentu kultury urzędu marszałkowskiego województwa pomorskiego.

Mirosław Baran: Jak ocenia Pan dotychczasowe pięć lat dyrekcji Adama Orzechowskiego?

Władysław Zawistowski: - Moja opinia nie jest tu decydująca. Decyzję o przedłużeniu umowy podejmował marszałek Mieczysław Struk. Składało się na nią przynajmniej kilka elementów: nasza opinia, opinia ministra kultury i prezydenta Sopotu (bo współprowadzą oni Teatr Wybrzeże) oraz opinia związków zawodowych w teatrze. A one wszystkie były niezwykle pozytywne. Uważamy, że za dyrekcji Adama Orzechowskiego Teatr Wybrzeże pokonał pewien kryzys, w jakim scena się znalazła przed jego przyjazdem do Gdańska. Ten kryzys miał kilka oblicz. Na pewno był kryzys duchowy, wewnątrz teatru panowała nie najlepsza atmosfera. Druga sprawa to kłopot materialno-ekonomiczny, w jakim teatr się znalazł. Na dodatek pięć lat temu Wybrzeże było na progu niezwykle ważnych inwestycji, z których sztandarową jest nowa Scena Kameralna w Sopocie. Dyrektor Orzechowski sprawdził się na pewno świetnie jako menadżer; przeprowadził dużo inwestycji, uporządkował finanse, przygotowuje dużo premier, otworzył Scenę Letnią w Pruszczu Gdańskim.

A kwestie artystyczne?

- Jeśli chodzi o te pięć sezonów, to poziom był bardzo zróżnicowany. Były premiery bardzo dobre, w paru przypadkach nawet wybitne; było też trochę spektakli przeciętnych lub nawet zdecydowanie nieudanych. Choć to zawsze cecha teatru poszukującego; w końcu w Gdańsku obok reżyserów doświadczonych pracowali regularnie twórcy młodzi, czasem nawet debiutanci. Na pytanie, czy przeważają w Wybrzeżu premiery dobre, czy złe, powinien odpowiadać raczej pan, a nie ja.

Wybrzeże miało sukcesy artystyczne - przede wszystkim "Blaszany bębenek" i "Zmierzch bogów" - choć oczywiście życzylibyśmy sobie, żeby było ich więcej, były bardziej donośne. Chcielibyśmy widzieć Teatr Wybrzeże w polskiej czołówce, w której ciągle chyba nie jest. Choć przy obecnej stabilizacji sytuacji teatru jest na to szansa. Na mnie zrobiła duże wrażenie inna rzecz: jakiś czas temu stanąłem przed miesięcznym repertuarem Teatru Wybrzeże. Wie pan, ile - na wszystkich scenach - w tym czasie różnych tytułów było grane? Dwadzieścia siedem. Na tym polega siła Wybrzeża; widzę w działaniach Adama Orzechowskiego długofalowy plan.

Dlaczego na stanowisko nie rozpisano konkursu, w którym mógłby wystartować także Orzechowski?

- Mamy z konkursami zawsze problem. Na ogół nie chcą się do nich zgłaszać te osoby, które byśmy na stanowisku widzieli. W przypadku Orzechowskiego to było właściwie przedłużenie dotychczasowej umowy. Zresztą minister kultury od razu zgodził się na taką umowę bez konkursu.

Jakie oczekiwania ma pan wobec dyrektora Orzechowskiego?

- Przede wszystkim: aby Wybrzeże doszlusowało do polskiej czołówki; było teatrem zapraszanym na wielkie festiwale, zapraszało do siebie wybitnych reżyserów.

Poza tym czasy są trudne, źródła finansowania inne niż urząd marszałkowski powoli wysychają. Oczekujemy zatem, że Adam Orzechowski będzie potrafił robić żywy, często grający teatr, przy nawet zmniejszającym się budżecie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji