Artykuły

Płock. NoveKino uhonoruje Jana Nowickiego

Sala NovegoKina Przedwiośnie będzie nosić imię Jana Nowickiego. Dyrektor kina chce w ten sposób uhonorować aktora za wybitne role teatralne i filmowe i jego związki z Płockiem.

Nowicki to jeden z niewielu żyjących gigantów polskiego kina i teatru. W świecie filmu stworzył niezapomniane kreacje w "Niepochowanym" Marty Meszaros, "Magnacie" Filipa Bajona, "Zygfrydzie" Andrzeja Domalika, "Sanatorium pod klepsydrą" Wojciecha Hasa czy "Wielkim Szu" Sylwestra Chęcińskiego. Świat sceny natomiast zapamięta go jako Wielkiego Księcia Konstantego w "Nocy Listopadowej" Stanisława Wyspiańskiego, Myszkina w "Nastazji Filipownej" według "Idioty" Fiodora Dostojewskiego i Stawrogina w "Biesach" tego pisarza.

- Można by długo wymieniać wspaniałe kreacje Jana Nowickiego. W każdym razie nie ma wątpliwości, że swoimi dokonaniami zasłużył na to, by salę kinową nazwać jego imieniem - mówi Marcin Siemiątkowski, dyrektor NovegoKina Przedwiośnie. - Oczywiście ktoś może zapytać, dlaczego nie postawiliśmy na Gustawa Holoubka, Jana Łomnickiego czy Zbigniewa Zapasiewicza. Czyli aktorów z tej samej aktorskiej półki światowej klasy, co pan Jan. Przeważyły jego związki z Płockiem. Od 2009 r. jest aktorem naszego Teatru Dramatycznego, dobrze poznał i polubił to miasto. Myślę, że w tej sytuacji nie ma wątpliwości co do naszej decyzji. Nawet jeśli mówimy o aktorze jeszcze żyjącym.

Sam Nowicki o pomyśle kina dowiedział się od "Gazety". Przyznał, że jest pod wrażeniem. I nie obruszył się, że ma zostać uhonorowany jeszcze za życia - jak stwierdził, nie chodzi przecież o pomnik. Według niego, nie ma to nic wspólnego z narcyzmem, lecz poczuciem, że docenione zostało kino. To prawdziwe, które umiera pod wpływem multipleksów czy papki telewizyjnej. Jak powiedział, odchodzi poczucie sali kinowej jako miejsca, w którym w ciemnościach słychać było tylko dźwięk taśmy filmowej i oddech pięknej dziewczyny siedzącej obok.

- Nadanie imienia sali czy ogromne fotosy aktorów pozwalają bardziej wtopić się w atmosferę kina. Cieszę się tym bardziej, bo Płock jest mi naprawdę bliski nie tylko przez pryzmat teatru - mówi Jan Nowicki. - Rewelacyjny Stary Rynek, piękne płocczanki przechadzające się po uroczych Tumach z płynącą Wisłą, wspaniali członkowie zespołów pieśni i tańca "Wisła" i "Dzieci Płocka", piłka ręczna na wysokim poziomie... Jak pan widzi, szybko się uczę tego miasta i chcę to robić nadal.

Imieniem Jana Nowickiego zostanie ochrzczona tzw. "jedynka", czyli największa z czterech sal NovegoKina Przedwiośnie. Marcin Siemiątkowski nie ukrywa, że przez chwilę miał dylemat, czy postawić właśnie na nią. Początkowo w grę wchodziła najmniejsza "czwórka". Tam najczęściej puszczane są filmy dla bardziej ambitnych i wymagających widzów - "jedynka" kojarzy się głównie z kinem komercyjnym. Przeważyła opcja, że chodzi jednak o salę największą. - Dodatkowo niewykluczone, że niejeden widz jakiejś superprodukcji spojrzy na tablicę i zechce potem zapoznać się z jakimś filmem z udziałem Jana Nowickiego. Byłoby świetnie - przyznaje szef NovegoKina Przedwiośnie.

W Polsce też się tak robi. Kino Helios w Białymstoku w ub.r. nadało jednej z sal imię Tomasza Bagińskiego, reżysera nominowanego do Oscara za krótkometrażowy film animowany "Katedra". W styczniu br. inna sala w tym kinie została ochrzczona imieniem aktora Pawła Małaszyńskiego. Obaj pochodzą z Białegostoku.

Roman Gutek - właściciel zasłużonej dla świata filmu firmy Gutek Film (zajmującej się dystrybucją kina niezależnego) i organizator festiwalu filmowego Era Nowe Horyzonty - przytacza jeszcze stołeczne kino Muranów, gdzie sale kinowe noszą imiona "Zbyszek" i "Gerard". To na cześć aktorów Zbigniewa Cybulskiego i Gerarda Philipe. Gdy dowiedział się o płockim pomyśle, zastanowił się, czy warto stawiać na aktora jeszcze żyjącego. Potem jednak całą ideę uznał za słuszną.

- Gdy byłem na festiwalu filmowym w Salonikach, zauważyłem, że w jednym z tamtejszych kin sale noszą imiona greckich aktorów. A że nie są to w światowym kinie osoby znane, zaciekawiony postanowiłem przybliżyć sobie ich życiorys. Może właśnie o to chodzi, by taka idea miała sens poznawczy, poszerzający wiedzę. Bo przecież nie można tu mówić o motywacji zarobkowej. Pomysł z Janem Nowickim oceniam przede wszystkim jako symboliczny, pozwalający widzom bardziej utożsamić się z kinem. By jeszcze mocniej poczuli się w nim jak w domu, w rodzinie.

Uroczystość nadania imienia planowana jest na wrzesień. Jan Nowicki chce przyjechać nie tylko wtedy. Zamierza też, od czasu do czasu, niespodziewanie zasiadać w "jedynce", a po seansie rozmawiać z widzami i nawet się z nimi napić "symbolicznego co nieco". Pamięta jeszcze swoje pozytywne zaskoczenie, gdy w 2009 r. dużym powodzeniem cieszył się przegląd filmów z jego udziałem w NovymKinie Przedwiośnie - wyświetlanych z okazji 45-lecia pracy artystycznej w ramach Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Cinemagic.pl. - Najwyraźniej są ludzie, którzy jeszcze mnie pamiętają i potrzebują kontaktu ze starym dobrym kinem - powiedział Jan Nowicki.

Na zdjęciu: Jan Nowicki w filmie "Jeszcze nie wieczór", reż. Jacek Bławut, 2008 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji