Artykuły

UFO i eko, czy coś z tego wynika?

Realizacja przedstawienia i gra aktorska nie wykraczają poza poziom kabaretowy - o spektaklu "Alien" Teatru Palmera Eldritcha prezentowanym na XXI maltafestival poznań pisze Edyta Walicka z Nowej Siły Krytycznej.

"Alien" Teatru Palmera Eldritcha igra ze znanymi konwencjami. Odnajdziemy w nim elementy kabaretowego skeczu, filmu paradokumentalnego i science-fiction z bardzo dawnych lat...

Spektakl otwiera projekcja multimedialna prezentująca poglądy i posłannictwo pewnego tajemniczego... Naukowca? Wizjonera? Szaleńca? Zagrożenie ekologiczne przeplata się z ufologią. Jak opowiedzieć o tym, nie narażając się na śmieszność?

Kabaretowo i autoironicznie - taką drogę wybrali twórcy spektaklu. Oto grupa teatralna spotyka się na próbie czytanej nowej sztuki tajemniczego amerykańskiego dramatopisarza, Howarda Pflanzera. Autor w swoim niestrawnym dla zespołu scenariuszu usiłuje połączyć wątki ekologiczne z opowieścią o cywilizacjach pozaziemskich. I tak oto oglądamy spektakl w spektaklu. Fragmenty scenariusza science-fiction przeplatają się z epizodami z życia prywatnego grupy teatralnej. Spektakl jest autotematyczny, scenariusz do niego napisał faktycznie sam Pflanzer.

Warto docenić poczucie humoru zespołu. Sceny budowane są na zasadzie kabaretowych skeczy, toteż publiczność reaguje na nie śmiechem. Wykorzystano najbardziej znane motywy od kilkudziesięciu lat obecne w popkulturze: komiczne zielone głowy ufoludków, zabawne, tradycyjne już w kulturze medialnej wyobrażenie latającego spodka, tajemnicze, kosmiczne urządzenie do translacji. Wszystko to przy wykorzystaniu najprostszych środków. W zasadzie jedynym elementem scenograficznym jest kwadratowa przesłona ułożona ze styropianowych pojemników na żywność. Została wykorzystana jako ekran, a po rozsunięciu stworzyła rodzaj kulis.

Niestety poza kabaretowymi dialogami i parodystycznym pokazaniem filmowych motywów UFO, spektakl nic więcej nie zaoferował widzowi. Luźno powiązane ze sobą scenki pozwalały na subtelne przypuszczenia (efekt cieplarniany?), ale dręczyło przeczucie, że aktorzy chcą jedynie rozśmieszyć publiczność. Jaka jest myśl przewodnia? Jak kosmici mają się do ekologii? Po co w ogóle łączyć te tematy? Na te pytania nie dostajemy odpowiedzi.

Realizacja przedstawienia i gra aktorska nie wykraczają poza poziom kabaretowy. Granie "pod publiczkę" wzięło górę nad emocjami aktorów. Ktoś zapomniał, że nie na kabaret przyszliśmy, a te kilka scenek z powodzeniem mogłoby posłużyć za krótki program rozrywkowy. Rozbite, niespójne, pozbawione nadrzędnego celu. Spektakl wydaje się niedokończony i niepełny. Najlepiej świadczy o tym fakt, że gdy światła zgasły, publiczność zdezorientowana trwała w ciszy. To już? Koniec? Ale o co tak właściwie chodziło?

Na spektakl intrygująco łączący eko i UFO widz przychodzi wiedziony głównie ciekawością. Jednak przedstawienie Teatru Palmera Eldritcha nie tłumaczy się z tego dziwnego tematycznego duetu. Obok dosłowności i parodii, kilka enigmatycznych motywów jakby na siłę włączonych w dość rozrywkową fabułkę. W konsekwencji pozostajemy z pytaniem: ale o co tak właściwie chodziło?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji