Artykuły

"Wyzwolenie" w Teatrze Powszechnym

W pierwszym dniu obrad Kongresu Kultury Polskiej Teatr Powszechny wystąpi z premierą "Wyzwolenia" Wyspiańskiego w reżyserii Adama Hanuszkiewicza, z którym rozmawiam o tej sztuce oraz o planach Teatru Powszechnego na sezon 1966/67.

- "Wyzwolenie" zjawia się w naszym teatrze nieprzypadkowo - mówi dyr. Hanuszkiewicz. - Jest kontynuacją zainteresowań dramaturgią Wyspiańskiego. Myślę też, że umożliwia nam formowanie własnego, trochę odrębnego od praktykowanych, stylu teatru.

- A jak pan realizuje "Wyzwolenie"?

- Czy ja wiem, sądzę, że tak jak sugeruje tekst: na zmianę groteskowo, romantycznie, no i oczywiście publicystycznie.

- Czy aktualizuje pan "Wyzwolenie"?

- Przepraszam, ale nie uznaję tego słowa w teatrze. Czytam tekst współcześnie i do współczesności go kieruję, ale to nie ma nic wspólnego ani z aktualizacją tekstu, ani z tak zwanym przymrużonym okiem.

- Co pan rozumie przez współczesne odczytanie tekstu?

- "Wyzwolenie" zostało napisane przeszło 60 lat temu w konkretnym celu, przeciwko konkretnym ludziom, których nietrudno wymienić z nazwiska. Cel przestał był aktualny. Ludzie i ich sprawy odeszli. Pozostał przepiękny tekst poetycki, który dziś sam nabiera innego znaczenia i zwraca swe ostrze w inną niż wtedy stronę. My wszyscy jesteśmy celem jego agresywności publicystycznej. Pozostała natomiast niezmieniona tęsknota do Polski zwykłej, takiej jak wszystkie inne kraje, Polski uwolnionej od wszelkich misji dziejowych, a odpowiadającej przede wszystkim za swój byt narodowy.

Realizacja sceniczna tekstu napotyka ciągle jeszcze na duże trudności, tym bardziej, że chcemy przy okazji "Wyzwolenia", ściślej przy okazji pierwszego aktu - zagrać w charakterze intermedium, parę fragmentów dramatycznych Witkiewicza, Gałczyńskiego, Mrożka i Różewicza. Chodzi nam o unaocznienie jak te teksty wprost z "Wyzwolenia" wynikają.

- Nie obawia się pan...

- Oczywiście, że się obawiam. Ale to jest logiczne, a więc silniejsze niż strach. A że zwolennicy dostojnej, a nudnej akademii ku czci Wyspiańskiego srodze się zawiodą - nie przejmuje mnie. Żywy klasyki to taki co drażni i niepokoi. Bardziej nas prowokuje, aniżeli składa nam ręce do modłów. A taki jest przecież Wyspiański. Najmniej ze wszystkich wieszczów nadający się na pomnik.

- Pan gra Konrada.

- Tak. Gra też cały zespół męski Teatru Powszechnego.

- A więc spektakl monumentalny.

- Nie. Kameralny. Bez statystów i bez tłumów.

- Premiera?

- 6 październik. Zbieżność z Kongresem raczej przypadkowa. "Wyzwolenie" w tym terminie mieliśmy zaplanowane rok temu. W stosunku do Kongresu możemy jedynie to "Wyzwolenie" traktować jako nasz głos w dyskusji na temat żywotności naszej polskiej klasyki.

- Dalsze plany?

- No cóż. Niepomni na Jeremiady, w dalszym ciągu raz w roku staramy się realizować adaptację z ważniejszych dzieł literatury. Interesują nas przede wszystkim te, które znaczą literacki rodowód naszej generacji. "Pan Wokulski" będzie się prawdopodobnie nazywała nasza sceniczna wersja niektórych motywów "Lalki". Tych właśnie, które określają charakter Pana Stanisława i jego losy. Premiera w grudniu. Wokulskiego zagra Dmochowski.

- A Izabellę?

- Właśnie. Kto zagra Izabellę? Chyba któraś z pań naszego teatru...

- Nie może pan ujawnić obsady?

- Jeszcze nie mogę.. Przepraszam. Nie jest to sprawa prosta jak się pani domyśla,

- A potem? To znaczy na wiosnę?

- W styczniu mam reżyserować "Don Juana" za granicami kraju. Premiera "Ich czworo" przewidziana jest na marzec, a na lato komedia muzyczna. Jeśli pani woli musical - zawsze to nowocześniej brzmi.

- Polski?

- Chcemy polski. Jeśli się uda. Jeśli nie - zagramy komedię Shawa. Nasz kierownik literacki, Jerzy Sito, proponuje jedną z jego mniej znanych sztuk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji