Artykuły

WSPOMNIENIE: Kalina Jędrusik (5.02.1931 - 7.08.1991)

Była aktorką niezwykłą. Jedyną w swoim rodzaju. Niepowtarzalną osobowością. W sierpniu minęło 20 lat od chwili, kiedy odeszła z tego świata. W Instytucie Teatralnym przypomniano niedawno Jej sylwetkę i dokonania.

Kiedy w latach 50. zaczynała swoją karierę, zobaczył Ją na scenie Stanisław Dygat. Grała Kamilę w "Nie igra się z miłością" Musseta w Teatrze Wybrzeże. Stracił dla Niej głowę. Nie mógł oderwać od Niej wzroku. Zakochał się nieprzytomnie. Oświadczył się i pojął Ją za żonę. Sprowadził do Warszawy.

W roku 1958 pojawiła się na scenie Teatru Współczesnego u Erwina Axera. Zagrała Polly w "Operze za trzy grosze" Bertolta Brechta i Kurta Weila w reżyserii Konrada Swinarskiego. Oczarowała publiczność i krytyków. Pisali o Niej peany. Była rewelacyjna. Identyfikowała się z odtwarzaną postacią. Przeżywała ją głęboko. Spalała się wewnętrznie.

Kalina żyła w innej epoce. Wychowała się wśród wielkich autorytetów, na innej estetyce teatralnej. Przeżywanie uważała za rzecz najważniejszą, a uprawianie zawodu - za posłannictwo.

Kolejne jej role owiane są legendą. To Ofelia w sztuce Francoise Sagan "Zamek w Szwecji" i Rebeka w "Naszym mieście" Thorntona Wildera, a także role w sztukach Leona Kruczkowskiego "Pierwszy dzień wolności", Armanda Salacrou "Śmieszna historia" i Jerzego Lutowskiego "Ostry dyżur".

W roku 1956 zainteresował się Nią film. Debiutowała u Tadeusza Chmielewskiego w "Ewa chce spać". Potem nakręciła mnóstwo innych filmów. Niezapomniane kreacje stworzyła w filmie Andrzeja Wajdy "Ziemia obiecana" i w NRD-owskim filmie "Hotel Polanów i jego goście", gdzie wcieliła się w postać właścicielki hotelu Józefiny Polanów. Występowała w licznych produkcjach Telewizji Polskiej.

Każde pojawienie się Jej na ekranie czy w TV wywoływało emocje. Począwszy od zachwytów po protesty widzów oburzonych jej rzekomo prowokującym wyglądem i zachowaniem. Omdlewające powieki, rozchylone zmysłowe usta i śmiały dekolt drażniły zazdrosne żony, a nawet pierwszego sekretarza PZPR Władysława Gomułkę, który zarzucił jej wulgarność i "imperialistyczny sposób grania". Powoływał się przy tej okazji na "socjalistyczną moralność". Na dłuższy czas zabroniono Jej występów w TV.

Ale to nie prawda. Kalina nigdy nie była osobą wulgarną. To wymysł małych ludzi i czasów, w których przyszło jej żyć. Nie była ekshibicjonistką. Wyprzedziła swoją epokę.

Była osobą delikatną, ciepłą i wrażliwą. Głośno i odważnie wyrażała swoje poglądy. Jeżeli czasem w pracy "rzucała mięsem" - to słowa te brzmiały w Jej ustach jak u dużego dziecka, które stara się w ten sposób podkreślić, że jest dorosłe.

Pracowałem z Kaliną przez kilka lat w Teatrze Rozmaitości u Andrzeja Jareckiego. Poznałem Ją dobrze. Pracowałem z Nią w "Demonie ziemi" Wedekinda i w "Termopilach polskich" Micińskiego, gdzie grała carycę Katarzynę II.

Była uroczą koleżanką i wspaniałym człowiekiem. Grała Lulu z partnerującym Jej Andrzejem Kopiczyńskim. Szczególną sympatią darzył Ją reżyserujący gościnnie spektakl niemiecki reżyser Aleksander Kraft - Prinz zu Hohenlohe. Rozbrajała go każdego ranka, kiedy spóźniała się na próbę. Łamaną niemczyzną tłumaczyła mu jak dziecko, że nie może rano wstać, że jest to dla niej koszmar. Kraft uśmiechał się dobrotliwie, patrzył na nią i nie mówił ani słowa. Wtedy, myśląc, że jej nie rozumie, "rzucała mięsem", zwracając się do mnie: "Przetłumacz mu k.... proszę, bo widzę, że nic nie rozumie". Było to raczej śmieszne i zabawne, ale nie było wulgarne.

Pamiętam, jak w czasach solidarnościowych strajków pojechała na Wybrzeże z koncertami dla stoczniowców, a po powrocie, płacząc z radości, relacjonowała nam, co się tam działo. Lejąc łzy, powtarzała: "Tam dopiero jest Polska".

Była osobą dobrą i życzliwą. Kochała ludzi i zwierzęta. W Jej domu było zawsze mnóstwo przygarniętych psów i kotów.

W latach 60. i 70. była gwiazdą Kabaretu Starszych Panów i symbolem seksu tamtych lat. Znakomicie interpretowała piosenki Jerzego Wasowskiego i Jeremiego Przybory. "Na pomoc ginącej miłości", "Pierwszy bal" czy "Do ciebie szłam" - to szlagiery Kaliny, które nuciła cała Polska.

Poza Teatrem Współczesnym związana też była z teatrami Narodowym i Komedia, gdzie grała urokliwie główną rolę w sztuce Trumana Capote'go "Śniadanie u Tiffany'ego".

Potem na kilka lat zerwała związki z teatrem. Występowała tylko na estradzie i w TV. W latach 70., kiedy Teatr Rozmaitości połączył się z STS-em, a na jego czele stanął Andrzej Jarecki, Kalina powróciła do teatru. Zagrała główną role w sztuce Janusza Głowackiego "Cudzołóstwo ukarane" na scenie STS-u, a potem w Rozmaitościach - Lulu w "Demonie ziemi" George Sand, w sztuce Jarosława Iwaszkiewicza "Lato w Nohant" z Edmundem Fettingem jako Chopinem i Katarzynę w "Poskromieniu złośnicy", Szekspira. Końcowy okres swojego życia spędziła w Teatrze Polskim u Kazimierza Dejmka. Była w doskonałej formie. Zagrała w "Vaclawie" i w "Tangu".

Zmarła nagle 7 sierpnia 1991 r. Pamięć o Niej wciąż trwa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji