Artykuły

Koniec i początek

Spektakl oparty na poezji Wisławy Szymborskiej, przygotowany przez aktorów teatru Wybrzeże, rozpoczyna nagrobkowy limeryk, którym "autorka paru wierszy" wzywa przechodnia - a więc także nas, widzów - do podumania nad losem...

Kiedy w październiku jak grom z jasnego nieba spadła ze Sztokholmu wieść o przyznaniu Wisławie Szymborskiej literackiej Nagrody Nobla, porażeni nią rodacy nie tylko zapałali patriotyczną gorączką i nagłą miłością do poetki, ale jęli też szukać rozmaitych sposobów czerpania z niej profitów. Nie tak dawno z chałupniczych i infantylnych inscenizacji wierszy noblistki kpił sobie na łamach "Polityki" Jacek Sieradzki. Dla odmiany gdański spektakl, który powstał z inicjatywy aktorów, jest próbką najczystszego teatru poetyckiego.

Przedstawienie Grzegorza Chrapkiewicza, według scenariusza złożonego przez Halinę Słojewską, ma wyraźną dramaturgię, zbudowaną wokół motywu "podróżnego świata", wędrującego przez życie. Ten pomysł dramaturgiczny przeniesiony został także na kompozycję przestrzeni - głównym elementem scenografii Łucji i Bruna Sobczaków jest przebiegający przez całą długość Małej Sceny podest jako miejsce "akcji", droga, jaką przebywają bohaterowie. Zamykające go z obu stron, ustawione prostopadle odnogi pełnią, z kolei, rolę "poczekalni", sprzyjającej skupieniu, wyciszeniu. Tu właśnie na początku spektaklu zastajemy pięć kobiet w dojrzałym wieku, spoczywających na walizkach, zapatrzonych nieruchomo w wydarte ścianom okna. Patrzą do wewnątrz, w przeszłość, w głąb siebie - tam, gdzie gnieździ się dusza, ta jedyna część w człowieku, która nie podlega zwrotowi. Halina Słojewską, Halina Winiarska, Alina Lipnicka, Tomira Kowalik i Elżbieta Goetel przeprowadzą nas przez - poddane rachunkowi - życie, zmierzające do nieuchronnego kresu. Koniec i początek - starość zderzona z młodością i świeżością, którą wnoszą na scenę Małgorzata Jaśkiewicz i Dariusz Szymaniak (obydwoje świetni) razem z radością i bólem swojej pierwszej miłości - to dwa punkty odniesienia, dwie perspektywy, z jakich mówi się o ludzkiej egzystencji.

Spektakl przybrał po trosze formę epitafium, oswojoną jednak przez właściwą poezji Szymborskiej ironię. Rozpoczyna go przecież nagrobkowy limeryk, którym "autorka paru wierszy" wzywa przechodnia - a więc także nas, widzów - do podumania nad jej (i własnym) losem. Jerzy Dąbkowski, wystrojony w czapkę z dzwoneczkami i uzbrojony w wielki bęben, podaje ów tekst zanosząc się od śmiechu. Bo też los tych, co na scenie życia odgrywają swoją "małą farsę z kupletami", pisząc w antraktach błagalne listy z prośbą o ratunek, zasługuje - być może - tylko na śmiech błazna.

Szymborska bardzo często sięga w swojej poezji po metaforę życia jako teatru-widowiska. Dlatego jej wiersze, podawane przez aktorów, znaczą dodatkowo. Bo gdy Halina Winiarska mówi słowa:

A my, wiecie, jacyś tacy,

a my w czapkach z dzwoneczkami,

w ich dzwonienie barbarzyńsko

zasłuchani

("Buffo")

to brzmią one także jak gorzkie podsumowanie aktorskich potyczek z nierzeczywistością, która do prawdziwych klęsk i cierpień dokłada jeszcze te wymyślone, równie papierowe jak "napisana sarna". W zestawieniu z wierszami poświęconymi sztuce pisania - aktorstwo, jako "obmyślanie świata", nad którym ma się trochę większą kontrolę, przynosi jednak także radość, bo jest, podobnie jak poezja, zemstą śmiertelnych.

Wątek autotematyczny powraca jeszcze w spektaklu kilka razy, głównie za sprawą Jerzego Kiszkisa i Jarosława Tyrańskiego, obsadzonych w rolach ironicznych komentatorów, przyglądających się rzeczywistości okiem reporterskim. Do nich należą więc także wielkie syntezy, jak ta, dokonana w wierszu "Schyłek wieku".

Ton elegijny, ostateczny, podbity jeszcze muzyką ("Requiem" Góreckiego), wydał mi się jednak silniejszy. Jest tu nawet moment (może trochę zbyt patetyczny), kiedy podróżniczki, dokonawszy aktu spowiedzi i żalu za grzechy ("Pod jedną gwiazdką"), wyruszają na tamten brzeg, za niewiadomą bramę. Na szczęście, zatrzymują się i wracają, bo śmierć, przemijanie - to, że "nic dwa razy się nie zdarza" - to także argument na rzecz życia, w którym trzeba szukać zgody. I cieszyć się tym, co przynosi. Biorąc sobie do serca to przesłanie, zaczęłam cieszyć się od zaraz...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji