Artykuły

Mistrz powrócił!

- Jesteście pierwszymi dziennikarzami, którym mówię o sztuce "Karnawał i pierwsza żona Adama." Nie interesuje mnie, czy się ktoś obrazi, czy nie. Jest to sztuka łagodna jak baranek. Ani przeciwko, ani za - mówi SŁAWOMIR MROŻEK w wywiadzie dla Playboya.

Blondynki, brunetki, moce piekielne, majestat Kościoła, seks i swobodne życie. W gorącej Nicei to idealne tematy do rozmowy. Ale można też poruszyć temat emigracji, frustracji i spraw ostatecznych. Wbrew panującej opinii Sławomir Mrożek nie jest trudnym rozmówcą. Jest rozmówcą fascynującym. Zapraszamy do lektury. Mistrz powrócił! PLAYBOY Przed żadną rozmową nie mieliśmy takiej tremy. MROŻEK Bardzo mi miło. PLAYBOY I znając pana niechęć do rozmów z dziennikarzami, zastanawiamy się, czy to my pana, czy to pan nas bardziej się obawia... MROŻEK Mniemam, że jesteśmy na równi. Proszę pytać.

PLAYBOY "Moją sytuacją idealną jest jak siedzę i piszę, reszta to uciążliwość". Skoro pan już nie pisze, co dzisiaj jest dla pana sytuacją idealną?

MROŻEK Nie wiedzą panowie tego, co ja. Parę dni temu skończyłem pisać sztukę... (I tu następuje chwila milczenia. Autorzy próbują ochłonąć i pozbierać myśli. Cały ich misternie ułożony plan rozmowy runął. Tymczasem bohater wywiadu z wyraźną przyjemnością obserwuje ich zaskoczenie).

PLAYBOY Rozłożył nas pan na łopatki. To dopiero niespodzianka!

MROŻEK Dla mnie także. Ostatnią sztukę napisałem wiele lat temu ("Wielebni" i "Piękny widok" w roku 2000 - przyp. red).

PLAYBOY Wielokrotnie powtarzał pan, że pisać już nie będzie.

MROŻEK Ale w zeszłym roku przeszedłem poważną operację serca. Szpital przetoczył się po mnie bardzo pomyślnie i poczułem przypływ sił, także twórczych. To dla mnie wielkie wydarzenie.

Jest taki mit, który zapewne znacie, że Ewa nie była jego pierwszą kobietą.

PLAYBOY Ponad dwadzieścia lat zbierał się pan do napisania sztuki o seksie?

MROŻEK W Meksyku widocznie byłem jeszcze za młody. Teraz mam 81 lat i sprawy seksu wreszcie zaczęły mnie interesować. W pierwszej scenie zobaczycie panowie nagą kobietę, która nic nie mówi. Przyznacie, że musi coś w tym być.

PLAYBOY Wszystke nasze okładki są tego żywym świadectwem. Milcząca naga kobieta to największa zagadka wszechświata. Proszę nam tylko powiedzieć, czy bez okrycia wystąpią zarówno pierwsza, jak i druga żona Adama?

MROŻEK Niestety, dla strażników moralności, obie są nagie. Dopiero potem ubierają się w suknie wieczorowe. Stąd "karnawał". W sztuce większość postaci to mężczyźni, którym na drodze stają trzy kobiety. Oczywiście wszystkie powikłania wynikają z tego, że każdy chce od każdej wiadomo czego.

PLAYBOY Kim jest ta trzecia?

MROŻEK To młodziutka Bawarka, którą upatrzył sobie Goethe, również bohater tego dramatu. Towarzystwo jest zresztą bardzo urozmaicone. Mamy na przykład Szatana, który rzecz jasna nie może istnieć bez Biskupa - kolejnego bohatera. Pojawia się jeszcze Asystent Goethego i ktoś, kto określa siebie jako Człowieka.

PLAYBOY Zapewniamy, że nie tylko dla pana.

MROŻEK Jesteście pierwszymi dziennikarzami, którym mówię o tej sztuce.

PLAYBOY zobowiązuje, a to jest utwór o seksie (uśmiech).

PLAYBOY Znowu nas pan znokautował. Wspaniale. Jaki tytuł?

MROŻEK "Karnawał i pierwsza żona Adama." O tym temacie zacząłem myśleć jeszcze w Meksyku. Pewnego razu pojechaliśmy ze znajomymi do nocnego lokalu na Jukatanie. Pośród pięknych pieśni, które wtedy usłyszałem, szczególnie jedna zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Była to pieśń Lilith - pierwszej żony Adama.

PLAYBOY Rozumiemy, że kwestia czasu historycznego jest dla pana mało istotna?

MROŻEK Za wzór brałem operetki Offenbacha, który takimi detalami się nie przejmował. Wszyscy moi bohaterowie są ze sobą powiązani erotycznie i to jest najważniejsze.

PLAYBOY Czy dzięki tej sztuce będzie można wysnuć wniosek, że mężczyźni wolą blondynki?

MROŻEK Nie. Rzecz toczy się na innym poziomie.

PLAYBOY Przepraszamy za spłycanie tematu. Niemniej jednak wydaje nam się, że skoro Lilith powszechnie jest przedstawiana jako blondynka...

MROŻEK A z jakich materiałów panowie korzystaliście? Czy istnieją jakieś fotografie? (Uśmiech).

PLAYBOY Niestety PLAYBOY nie miał okazji zaproponować sesji pierwszej żonie Adama. Obiecujemy, że gdy tylko pojawi się sposobność, natychmiast skorzystamy. Chodziło nam o to, że o ile się nie mylimy, malarze zwykle przedstawiali Lilith jako blondynkę.

MROŻEK I ja również na użytek sztuki skierowałem tę postać do działu mężczyzn, którzy wolą blondynki. Sprawa jest jednak dyskusyjna. Moja pierwsza żona była brunetką. Moja obecna żona także jest brunetką...

PLAYBOY Jasnowłosa Lilith była buntownicza, a ciemnowłosa Ewa spokojna i raczej uległa.

MROŻEK To by się zgadzało.

PLAYBOY Czy w sztuce Lilith zostaje kochanką Szatana?

MROŻEK To rzecz powszechnie potwierdzona. O ile cokolwiek w tej sprawie można uznać za udokumentowane. W sztuce nie jest więc inaczej.

PLAYBOY Większym playboyem będzie Szatan czy Biskup?

MROŻEK Gdzież Biskupowi do Szatana. Ten jest playboyem z natury. Biskup w moim odczuciu jest dość poczciwy. Dochrapał się tej funkcji i jest z niej zadowolony. Natomiast z prośbą o radę w sprawach damsko-męskich do Szatana zwraca się Goethe. Ma problemy z męskością, a - jak wiemy - umyślił sobie poślubić Bawarkę. Ta z kolei, mimo że poważnie zainteresowana Goethem, w jednej z pierwszych scen idzie do lasu z młodym Asystentem. Proszę mnie jednak nie pytać, jakiego koloru włosy ma Bawarka, bo tego nie dopatrzyłem.

PLAYBOY Zachodzi w ciążę z Asystentem?

MROŻEK Nie. W ciążę zachodzi Ewa. Jako matka ludzkości nie ma wyboru - musi być brzemienna.

PLAYBOY Z Adamem?

MROŻEK Tego już nie zdradzę. Finał to finał.

PLAYBOY Poczekamy do premiery. Tymczasem proszę nam powiedzieć, która z trzech bohaterek sztuki mogłaby się znaleźć na okładce PLAYBOYA.

MROŻEK Dla propagandy - obojętnie która. Każda byłaby sensacją. Ale najbardziej wyzwolona jest oczywiście Lilith. To najlogiczniejszy wybór.

PLAYBOY Będą tacy, którzy się na pana za tę sztukę obrażą?

MROŻEK Zobaczymy, czy ona w ogóle będzie grana w Polsce. To zależy od sytuacji, między innymi od tego, jak bardzo zacięty będzie PiS. Pamiętajcie panowie, że mit o Lilith podlegał inkwizycji i do dziś jest tępiony przez Kościół. Przekonamy się, czy coś w tym temacie się zmieniło.

PLAYBOY Innymi słowy, grzeszy pan śmiertelnie.

MROŻEK Jak zawsze. To tylko kwestia przyzwyczajenia Ale tak naprawdę to nie interesuje mnie, czy się ktoś obrazi, czy nie. Jest to sztuka łagodna Jak baranek. Ani przeciwko, ani za. Oczywiście Kościół upomni się o swoje, bo nie byłby Kościołem, zwłaszcza katolickim. Ale jest mi to obojętne. Tak jak reakcje krytyki albo wynik naszej rozmowy. Teraz siedzę przed panami i odpowiadam na pytania. Jest mi jednak obojętne, co panowie z tym zrobią. A ponieważ wierzę, że dobrze wykonacie swoją pracę, tym bardziej jest mi to obojętne.

PLAYBOY Ale sztuka...

MROŻEK Nie wierzę w ideę sztuki. Każdy ma ją w sobie. Lub jej nie ma W tym momencie przypomina mi się, jak Szatan rozmawia z Lilith i mówi do niej: "Zostaw filozofię, bądź tylko życiem!". Szczególnie niemieccy filozofowie celowali w tak zwanych ideach wiecznych. Ale co to znaczy wieczne? Człowiek w tej sprawie nie może dać żadnej odpowiedzi. Jedno jest pewne: w mojej sztuce bardzo dużo się dzieje i to ją różni od wielu polskich współczesnych sztuk, szczególnie tych napisanych przez reżyserów, w których nie dzieje się nic.

PLAYBOY Kiedy będzie można ją przeczytać lub obejrzeć?

MROŻEK Najwcześniej na wiosnę przyszłego roku.

PLAYBOY Czekamy z niecierpliwością. Tymczasem ukazuje się właśnie pańska korespondencja ze Stanisławem Lemem. Ta książka to kopalnia anegdot. Chcielibyśmy podpytać pana o wyprawę do Jugosławii i "szpiegowskie historie" z Dubrownika. Wraz z żoną minęliście się tam państwo z panem Stanisławem i jego małżonką o włos, co dla pana było niemal tragedią...

MROŻEK Zabawne. Mówicie panowie o czymś, co nie istnieje w mojej świadomości. Z chęcią poczytam. Sam nie wiem, czego się spodziewać. O większości historii z tych listów dawno już zapomniałem, a o części z nich nigdy zapewne nie pamiętałem.

PLAYBOY Nie wierzymy, że zapomniał pan o swojej Złotej Strzale - P 70. I o tym jak Stanisław Lem, także dumny posiadacz tego pratrabanta, instruował pana jak wymienić koło...

MROŻEK Chodzi panom o to, że Lem przebił lewarkiem podwozie? Tak, to było bardzo śmieszne.

PLAYBOY Tak samo jak opis pana wypadku w tym wynalazku.

MROŻEK Wyleciałem z drogi, przekoziołkowałem i wylądowałem na dachu. Udało mi się wyjść przez przednią szybę. O dziwo, byłem cały i zdrowy. Okoliczni chłopi pomogli mi ustawić samochód na kołach. Odpalił, więc pojechałem dalej. Na pierwszej stacji benzynowej pod Warszawą sprzedałem wrak. Na pniu.

PLAYBOY Przed lekturą nie spodziewaliśmy się, że byliście panowie fanami motoryzacji.

MROŻEK W Polsce Ludowej nie można było nie być fanem motoryzacji, bo ciągle coś się psuło. Moim następnym samochodem był czarny nowiutki garbus, którym praktycznie bez awarii przejechałem ponad 200 tys. km. Samochód nie do zdarcia, który był mi wierny aż do Paryża. Był po prostu za dobry, żeby o nim pisać. Potem jeździłem zielonym fiatem, by skończyć, już w Meksyku, w peugeocie. Zresztą w Meksyku zaniechałem także pisania jakichkolwiek listów.

PLAYBOY W kolejce czekają pana listy do szwedzkiego dziennikarza Gunnara Brandella.

MROŻEK On już niestety nie żyje. Zresztą jak wszyscy, z którymi utrzymywałem tego typu korespondencję.

PLAYBOY Coś jeszcze z pana listów ujrzy światło dzienne?

MROŻEK Nie mam zielonego pojęcia. Za dużo tego pisałem, ciężko sobie teraz o wszystkim przypomnieć.

PLAYBOY Myśli pan, że kiedyś korespondencje mailowe będą wydawane w formie drukowanej?

MROŻEK Na szczęście nie muszę się nad tym zastanawiać.

PLAYBOY W latach pańskiej młodości chłopcy chcieli być sportowcami albo jazzmanami. A pan?

MROŻEK Na nartach zacząłem jeździć po wyjeździe z Polski. Podobnie było z tenisem. Miałem wtedy trzydzieści parę lat. Było za późno, żeby osiągnąć wysoki poziom. Po wyprowadzce do Meksyku zarzuciłem jedno i drugie.

PLAYBOY A co z jazzem?

MROŻEK Mieszkając w Krakowie trzeba było interesować się jazzem, bo tak wypadało. Aleja miałem wtedy inną manię - chciałem być fotografem. Po pewnym czasie oczywiście mi przeszło.

PLAYBOY Co pana wtedy interesowało jako fotografa?

MROŻEK Wyjść z domu. Przechadzać się po ulicach. Pstryk, pstryk. Potem do domu i całe godziny wywoływania.

PLAYBOY Niektórzy od razu chcą być fotografami aktów.

MROŻEK Ta ścieżka kariery była u mnie bardzo zaniedbana.

PLAYBOY Bywał pan wtedy playboyem?

MROŻEK Nigdy nie przyszło mi to do głowy.

PLAYBOY A potem?

MROŻEK Po śmierci pierwszej żony przez 18 lat byłem sam. Wydaje mi się, że takie zachowanie pozycjonuje mnie daleko od playboya (śmiech).

PLAYBOY Czy kiedyś chociaż przez sekundę żałował pan niedokończonych studiów na dwóch uczelniach?

MROŻEK Nigdy taka myśl nie przyszła mi do głowy. Trafiłem przypadkowo na zawód, który mi odpowiada. Jako pracownik do wszystkiego w "Dzienniku Polskim" szybko awansowałem. Uważam, że nie tylko dlatego, że w tamtym czasie bardzo podobał mi się Stalin. Nie jestem z tego dumny. Ale na szczęście ja jestem szybki chłopak i w 1963 roku znalazłem się we Włoszech po to, żeby do komunistycznej Polski nigdy nie wrócić.

PLAYBOY Odpowiadając na pytanie na czacie internetowym a propos swoich wad, powiedział pan: "Lenistwo, niecierpliwość, skłonność do irytacji, niepobłażliwość i... chwilowe głupoty". Czy te głupoty to na przykład zauroczenie Związkiem Radzieckim?

MROŻEK Tak. Do tej pory tego żałuję. Ta sprawa mogła się przecież skończyć tragicznie. Na szczęście w porę się z tego wyplątałem. Dlatego wspomniałem o "chwilowych głupotach". Zresztą "chwilowość" to moja stała cecha. Odziedziczyłem ją po ojcu. Szybko zapominam, co było, co zresztą powodowało w moim życiu bardzo wiele towarzyskich komplikacji.

PLAYBOY Znajomi obrażali się na pana, a pan nie miał pojęcia, o co?

MROŻEK Zgadliście panowie. Tak działo się bardzo często.

PLAYBOY "Chwilowość" to bardzo chłopięca cecha.

MROŻEK I dobrze. Długo zachowywała mnie odstarczości.

PLAYBOY A nuda? Nudzi się pan czasem?

MROŻEK Przeważnie nie. A jeśli się nudzę, to cierpię do tego stopnia, że od razu muszę się czymś zająć.

PLAYBOY Bywa pan jeszcze sfrustrowany, czy to już poza panem?

MROŻEK Człowiek jest sfrustrowany całe życie. Zmieniają się tylko powody. Definitywnie się starzeję. Dodatkowo starzeję się coraz szybciej. Przyszedł więc czas, że to mnie właśnie frustruje. Ale moje życie było do tego stopnia ciekawe, że nie narzekam. Kontroluję swoją frustrację.

PLAYBOY A jak pan ocenia ogólny światowy poziom frustracji?

MROŻEK Nie oceniam, bo niedługo wysiadam.

PLAYBOY Wolelibyśmy, żeby pan zrezygnował z tego "niedługo". Życzymy stu lat w zdrowiu.

MROŻEK Proszę mi tak nie życzyć. Wiem, jak wyglądają trzęsący się stulatkowie... Wolałbym, żeby mnie powolutku ubywało.

PLAYBOY Proszę się postawić w naszej sytuacji.

MROŻEK W waszej?! Widziałem, jak tu wbiegaliście po schodach.

PLAYBOY Nie wypada nam nie życzyć panu stu lat.

MROŻEK Jak nie wypada, to ustalmy, że życzenia przyjmuję. I nie mówmy o tym więcej.

PLAYBOY Czytając pańskie dzienniki, można odnieść wrażenie, że czuł się pan staro już jako trzydziestolatek.

MROŻEK Tak i uważam, że to duża zaleta.

PLAYBOY Pańska starość trwa w takim razie już ponad pół wieku. Wszystkim młodym radziłby pan jak najszybciej się zestarzeć?

MROŻEK Dlaczego? Każdy ma swoją własną historię. Każdy jest inny. Każdego zostawiam w spokoju. Ja mówię tylko o sobie.

PLAYBOY Nie namówimy pana na żadną ogólną uwagę o świecie?

MROŻEK Na ziemi jest za dużo ludzi. I będzie coraz więcej. Jeśli uświadomimy sobie, jakie to niesie konsekwencje, to aż ciarki przechodzą. Zmieńmy temat

PLAYBOY Ponad 50 lat temu napisał pan dialogi do filmu "Kalosze szczęścia" Bohdziewicza...

MROŻEK Było to bardzo cyniczne z mojej strony. Powiedziałbym - czysto merkantylne. Zainkasowałem wypłatę i byłem zadowolony.

PLAYBOY Ale my chcieliśmy zapytać, co dziś zrobiłby pan z takimi kaloszami? (w filmie dzięki nim można było przenosić się w czasie i przestrzeni - przyp. red) .

MROŻEK Wyrzuciłbym je do kosza.

PLAYBOY To kolejny dowód na to, że pan jest wiecznie "poza sytuacją". Tak jak twierdził Gombrowicz.

MROŻEK Słyszałem to na własne uszy. On był zaczepny i ciągle tworzył dziwne sytuacje, co pracowało na jego korzyść. Czerpał z nich. A ja nie dawałem się w to wciągać, bo taką mam naturę. Wreszcie powiedział na głos, że Mrożek jest "poza sytuacją" i dał mi spokój.

PLAYBOY Czy takiego stanu można się nauczyć?

MROŻEK To jest przyrodzone. Cecha osobnicza. Zresztą prawdopodobnie z tej przyczyny powitałem z wielką ulgą moje pisanie. Każdego dnia osiem godzin sam na sam ze sobą, całkowicie poza sytuacją. To było jak wybawienie.

PLAYBOY Terapia zajęciowa?

MROŻEK Można tak powiedzieć.

PLAYBOY Cieszymy się, że znowu pan pisze. To znaczy, że znowu żyje pan głównie poza sytuacją, czyli w swoim optimum.

MROŻEK Ja również się cieszę.

PLAYBOY A na ile sytuacja, w której się znajdujemy, jest dla pana kłopotliwa?

MROŻEK W ogóle nie jest kłopotliwa Cieszę się, bo interesuje mnie wymiana zdań z wami. Poza tym ta sytuacja się skończy. Panowie wyjadą do Polski. Ja będę musiał główkować co dalej. A póki co... bądźmy, tak jak możemy.

PLAYBOY Im prościej pan mówi, tym bardziej daje do myślenia

MROŻEK Taki mam charakter.

PLAYBOY W internecie można zobaczyć krótki film z pańskiej konferencji prasowej. W pewnym momencie z sali pada pytanie "Jak żyć?". A pan odpowiada jednym słowem - "Swobodnie". To jest właśnie najtrudniejsze.

MROŻEK Oczywiście (uśmiech).

i PLAYBOY Będziemy wdzięczni za choć jedną uwagę, która przybliży nas w kierunku "swobodnie".

MROŻEK Panowie pytacie o siebie? Nie wiem, jak w Polsce żyć swobodnie. Dlatego nie mieszkam w Polsce. Nasza sytuacja jest inna Ja chcę dożyć swobodnie do śmierci. I czekam na nią z niepokojem. Wy jesteście młodymi Polakami w Polsce. Ja jestem Polakiem na emeryturze w Nicei. Od niedawna także dramaturgiem.

PLAYBOY Rozpoznaje tu pana ktokolwiek?

MROŻEK Szczęśliwie udaje mi się być całkowicie anonimowym.

PLAYBOY Czy jest jakieś pytanie, które dziennikarze wciąż panu zadają i nie dość, że pana śmiertelnie nudzi, to jeszcze irytuje?

MROŻEK Jest. Ale go nie pamiętam, bo nie jestem pamiętliwy. Kiedy spotyka mnie coś bardzo przykrego, natychmiast zapominam. To główna różnica między mną a moją nieżyjącą już siostrą. Ona była szalenie pamiętliwa.

PLAYBOY A może pamiętliwość to po prostu typowo kobieca cecha?

MROŻEK Być może.

PLAYBOY I mimo to czuje się pan czasem zniewieściały?

MROŻEK Bardzo często. To moje wielkie szczęście.

PLAYBOY Kobiety to lepszy rodzaj ludzi?

MROŻEK Moim zdaniem tak. Kobiety rodzą dzieci, a to determinuje wszystko. Dlatego są od nas lepsze.

PLAYBOY Można pana nazwać feministą?

MROŻEK Można. Moja matka była dla mnie bardzo dobra. Była piękną kobietą. Jedyną osobą, która w dzieciństwie zwracała się do mnie życzliwie. To mnie uratowało i prawdopodobnie ukształtowało.

PLAYBOY Kilka długich lat wychowywał się pan jednak bez matki. Jako dziecko w czasie okupacji i potem już jako nastolatek...

MROŻEK Na szczęście! Swoboda w życiu młodego człowieka jest bardzo ważna. Matka umarła na gruźlicę w wieku 44 lat. Ja miałem wtedy 19. Owszem, bardzo to przeżyłem, ale po latach obserwacji życia wiem, że miałem w nim szczęście.

PLAYBOY Wyjechałby pan z Polski, gdyby mama żyła?

MROŻEK Prawdopodobnie nie.

PLAYBOY W latach 50. "demaskował" pan w "Dzienniku Polskim" kwiatowe corso w Nicei, krytykując w ten sposób zachodni kapitalizm. Dziś mieszka pan w tym mieście. Czy tym razem corso "zdemaskowało" pana?

MROŻEK Wtedy wykonywałem polecenia mojego socjalistycznego szefa. Poza tym nie podróżując, leczyłem w ten sposób polskie kompleksy. Dziś, gdy tu jestem, nie mam czasu na zajmowanie się głupimi kwiatami. Ale historia zatoczyła niesamowite koło. Nigdy bym wówczas nie przypuszczał, że będę tu mieszkał.

PLAYBOY Człowiek nigdy nie może być pewien...

MROŻEK W moim przypadku jest inaczej. Wiem, że z Nicei nie ruszę się aż do śmierci. Już panom mówiłem - niedługo wysiadam.

*****

Sławomir Mrożek

ur. się 29 czerwca 1930 r. w Borzęcinie. Karierę zaczynał jako dziennikarz krakowskiego "Dziennika Polskiego" i rysownik "Przekroju". Jego debiut literacki {Opowiadania z Trzmielowej Góry oraz Półpancerze praktyczne) przy padł na rok 1953. Pierwszy dramat Mrożka Policja ukazał się 5 lat później i był międzynarodowym sukcesem. W1963 r. pisarz osiadł we Włoszech. Rok później dramat Tango przyniósł Mrożkowi światową sławę. W1968 r. dramaturg zamieszkał w Paryżu, a w 1989 wraz z żoną Susaną Osorio przeniósł się do Meksyku. Po 7 latach oboje przeprowadzili się do Krakowa. W 2002 r. Sławomir Mrożek doznał udaru, którego skutkiem była afazja (częściowa lub całkowita utrata zdolności posługiwania się językiem). W ramach rehabilitacji pracująca z pisarzem logopedka zaproponowała mu napisanie autobiografii. Tak powstała książka Baltazar, w maju 2008 r. ponownie zdecydował się opuścić Polskę - "tym razem na zawsze". Zamieszkał z żoną w Nicei. Wkrótce nakładem wydawnictwa Literackiego ukazuje się zbiór korespondencji, jaką Sławomir Mrozek prowadził ze Stanisławem Lemem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji