Artykuły

Zagłada wrażliwości

"Do piachu" w reż. Janusza Opryńskiego i Witolda Mazurkiewicza z Teatru Provisorium i Kompanii Teatr w Lublinie na XVI Gliwickich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Henryka Wach-Malicka w Dzienniku Zachodnim.

Sztuka Tadeusza Różewicza "Do piachu" owiana jest czarną legendą; przez kilkadziesiąt lat wystawiono ją tylko dwa razy. Ze scenicznego żywota swojego dramatu zrezygnował sam autor, który nie chciał wchodzić w spory ze środowiskiem byłych żołnierzy AK, protestujących przeciw szkalowaniu, jak określali, pamięci bohaterów. Warto znać tę informację, nim obejrzy się realizację "Do piachu", przygotowaną przez lubelski Teatr Provisorium za przyzwoleniem Tadeusza Różewicza.

Spektakl, choć zbudowany z fizjologicznej dosłowności, nie jest jednak głosem w dyskusji politycznej lecz metaforą degradacji moralnej, jakiej ulega każdy żołnierz, na każdej wojnie. Janusz Opryński Witold Mazurkiewicz przeredagowali zresztą tekst tak, by wydobyć z niego problem uniwersalny, a nie odniesienia do konkretnych sytuacji historycznych. Na pustą scenę wchodzi czterech mężczyzn, w złaehmanionych mundurach, z brudnymi twarzami i zmęczeniem wpisanym w pochylone sylwetki. Targają zdobyczne bańki z samogonem i resztki śmierdzącego mięsa, a jedynym znakiem identyfikującym ich jako leśnych partyzantów są przytroczone do pleców pnie młodych drzew i drewniany wózek-laweta. Nim zaczną mówić, ze sceny popłynie monotonny śpiew i dźwięk liry korbowej, charakterystycznej dla kresowych ballad, sławiących minione czasy.

Nikt z aktorów Provisorium nie może pamiętać II wojny światowej, więc dla

nich role "leśnych" to istotnie zmierzenie się czymś, czego nie przeżyli. Ale zmęczenie, rozdrażnienie, narastającą agresję, nienawiść i krzyczącą niesprawiedliwość mogą znaleźć dziś na co dzień. Jak żołnierze na Bałkanach, jak armia w Iraku. Tak skonstruowany jest ten spektakl - na eskalacji złych emocji, potęgowanych przez strach, frustrację i niepewność jutra.

Rozpad zasad, których z niczym już nie można skonfrontować, odbiera bohaterom nie tylko rozum, ale także elementarną wrażliwość. Pogłębia natomiast podział na silniejszych i słabszych, dlatego noszący się z pańska oficerowie wydadzą wyrok śmierci na "głupiego Walusia", choć sami dopuszczają się takiej samej przemocy na cywilach. Jedną z najbardziej wstrząsających scen przedstawienia jest zresztą nie zastrzelenie nieszczęśnika lecz seria upokorzeń, jaką koledzy z oddziału karmią go przed zadaniem śmierci.

W spektaklu, który zespół Provisorium zagrał w Ruinach Teatru Miejskiego w Gliwicach, historia i współczesność mieszały się wyraźniej niż na klasycznej scenie. To miejsce zostało spalone pod koniec wojny przez żołnierzy radzieckich, więc wiele kwestii odbijało się od pustych murów zwielokrotnionym echem. Wojna deprawuje ludzi w każdej sytuacji, bo na wojnie najłatwiej zmienić się z bohatera w oprawcę. Tej prawdy, pokazanej przez aktorów z Lublina w metaforycznej przestrzeni zatrzymanego czasu, nie da się podważyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji