Artykuły

Kaskada jako ziemia obiecana małżonków

"Kaskada" w reż. Agnieszki Olsten w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Alexandra Kozowicz w Gazecie Wyborczej - Łódź.

"Kaskada" Agnieszki Olsten, pokazana w Teatrze im. Jaracza na zakończenie festiwalu Łódź Czterech Kultur, okazała się dyskusyjną i niekonwencjonalną inscenizacją dramatu izraelskiego dramatopisarza Hanocha Levina.

Stoliki dancingu łódzkiej Kaskady stoją puste. Rozświetlony migoczącą kulą parkiet czeka na spragnionych namiętności tancerzy. Staroświecki neon zaprasza wszystkich poszukujących miłości, ekstatycznego upojenia, chwilowego ukojenia, zapomnienia o udrękach codzienności. Państwo Popoch stają w drzwiach. To oni będą gwiazdami wieczoru. Sytuacja jest jednak niezręczna. On nie będzie tańczył - on chce odejść.

Każdy, kto widział "Kotkę na blaszanym, rozpalonym dachu" Tennessee Williamsa albo był kiedykolwiek świadkiem publicznego prania brudów przez parę małżeńską, wie, że jest to sytuacja krępująca. Niezamierzone uczestnictwo w takiej scenie wywołuje zażenowanie u przypadkowych świadków. Podejmując tak delikatny temat, łatwo ponieść artystyczną klęskę, sięgając po skrajne emocje raniącej się nawzajem pary i trywialne, niekiedy kabaretowe dosłowności.

Agnieszka Olsten odważnie - według części widzów kontrowersyjnie - ingeruje w ramy konstrukcyjne dramatu "Udręka życia" Hanocha Levina. Pozbawia go piżamowej atmosfery i przenosi w zaprojektowane przez Joannę Kaczyńską wnętrza dancingu. Tytułowa Kaskada jest dla głównych bohaterów ziemią obiecaną, do której powracają, by odzyskać świeżość spojrzenia i odrobinę namiętności. Kultowa przestrzeń do tańca z sentymentalnym neonem straciła jednak urok i moc wzbudzania pożądania. Wszystko ma swój kres. Knajpy upadają i nawet najpiękniejsze związki kiedyś się kończą.

Olsten opowiada historię rozpadającego się związku, stosując formę metaforycznej przesady. To nie jest naturalistyczny, psychologicznie wnikliwy portret małżeńskich rozterek. Ciepła historia kryzysu wieku średniego, którą proponuje Levin, tutaj przeobraża się w bolesną i nie zawsze przyjemną w odbiorze opowieść o wspólnej tragedii dwojga bohaterów. Przerysowane gesty, celowo pretensjonalne zachowania, ucieczki w patos odkrywają prawdę o jakości dogorywającej relacji między małżonkami.

Reżyserka, wzbogacając fabułę dramatu, zaproponowała aktorom improwizacje. Zaskakujące, czasem absurdalne opowieści sfilmowała i wyemitowała podczas przedstawienia. Autentyczne - aktorzy opowiadają o sobie - etiudy kontrastują ze sceniczną sztuczną obojętnością, jeszcze silniej ją uwydatniając.

Mariusz Saniternik w roli Jony Popoch to zgorzkniały pięćdziesięciolatek. Ma w sobie coś z lubiącego popisywać się chłopca, i jednocześnie panicznie boi się starości. Lewiwa z dramatu Levina jest prostą, nieco sentymentalną mieszczanką. Ewa Wichrowska pogłębiła jej postać. Stworzyła zmysłową kreację mądrej, dojrzałej kobiety, która godnie walczy o mężczyznę i nie pozwalając mu decydować o niej.

To spektakl-przestroga przed zgubieniem w życiu czegoś ważnego. Dialog pokolenia Olsten (rocznik 1977) i dojrzałych aktorów zaowocował uniwersalną opowieścią o lęku przemijania i odchodzenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji