Artykuły

Mie ma zdrajcy, jest kozioł ofiarny

"Dolina nicości" w reż. Wojciecha Nowaka w Teatrze Telewizji. Pisze Piotr Legutko w Dzienniku Polskim.

Poniedziałkowy spektakl Teatru Telewizji był niewątpliwie wydarzeniem. Z kilku powodów (pomijam fakt, że przy obecnej nędzy programowej TVP wydarzeniem jest każda teatralna premiera).

Powód pierwszy to literacki pierwowzór, czyli powieść "Dolina nicości" Bronisława Wildsteina Niewiele można znaleźć w ostatnich latach tak głośnych książek, nie tylko z powodów czysto artystycznych. Autor sportretował w niej współczesną Polskę, nie uciekając od bardzo czytelnych odniesień do konkretnych ludzi i zdarzeń, głównie z kręgu tzw. salonu warszawskiego. Już sam fakt, że TVP odważyła się zamówić scenariusz i wystawić spektakl oparty na "Dolinie nicości" wywołał sensację. Po drugie, scenarzystą został Wojciech Tomczyk, mający "na sumieniu" nie tylko serial "Oficerowie", ale przede wszystkim tak znakomite realizacje Teatru Telewizji, jak "Inka" czy pamiętna "Norymberga"

(z rewelacyjną rolą Janusza Gajosa). Po trzecie wreszcie, w głównej roli mieliśmy zobaczyć Krzysztofa Globisza (kto nie zobaczył, ma czego żałować). Apetyt na dobrą sztukę był więc spory. Czy został zaspokojony?

Ci, którzy oczekiwali politycznego skandalu, a na ekranie portretów Adama Michnika i Lesława Maleszki, na pewno nie zostali usatysfakcjonowani. Tomczyk wykorzystał z powieści tylko jeden wątek, nie z tych najpikantniejszych, ale dzięki temu udało mu się nadać "Dolinie nicości" wymiar prawdziwie uniwersalny. Oglądaliśmy współczesny moralitet, opowieść o przyjaźni i zdradzie, o zakłamaniu i wierności ideałom. Bohaterowie, Jan Return i Daniel Struna, spotykają się po 30 latach. Pierwszy (Krzysztof Globisz) jest wziętym publicystą, świetnie ustawionym w życiu, drugi (Mariusz Wojciechowski), po kilku latach spędzonych w więzieniu, to już wrak człowieka W latach 70. studenci, przyjaciele, opozycjoniści, dziś ludzie jakby z innych epok. Obaj w dramatycznych okolicznościach podjęli współpracę z SB, dla obu były to decyzje, które zaważyły na dalszym życiu. Struna, zdradzony przez przyjaciela, złamany przez SB, gwałcony przez kryminalistów, wycofał się na margines, odmówił sobie prawa do szczęścia osobistego i działalności publicznej. Return wręcz przeciwnie - zasmakował w donoszeniu, zrobił karierę, teraz prywatnie świetnie się bawi, publicznie zaś pełni rolę moralnego autorytetu. Są oczywiście w tych życiorysach fragmenty autentycznych historii Stanisława Pyjasa, Lesława Maleszki i Bronisława Wildsteina ale wzajemne relacje Struny i Returna mówią dużo więcej. Są opowieścią o fundamentalnym problemie in RP. Jest nim nie tyle nawet brak rozliczeń z przeszłością, co zbudowanie na tym zaniechaniu całej ideologii. W powieści i w spektaklu Return owładnięty jest obsesją nagłośnienia apokryficznej Ewangelii według Judasza w której zdrajca staje się kozłem ofiarnym, nieomal bohaterem, bez którego nie dokonałoby się przecież dzieło zbawienia. W znakomitej scenie rozmowy z biskupem Korytka Return mówi o Judaszu (myśląc o sobie): "Nie ma zdrajcy, jest człowiek uwikłany w historię, z którego trzeba wreszcie zdjąć ciężar winy". Namawia biskupa publicznie stającego w obronie autorytetów z lustracyjnym problemem, by napisał do apokryfu oficjalny wstęp. Korytko odmawia namawiając jednocześnie Retur-na by przeprowadził z nim wywiad, w którym... podzieli jego argumentację. Skąd my to znamy?

Historia Ewangelii według Judasza i argumenty Returna są nieomal żywcem przeniesione z publikacji "Gazety Wyborczej" z połowy minionej dekady. Mało kto z. widzów pewnie o tym pamięta ale całe rozumowanie niewątpliwie brzmi dziwnie znajomo dla każdego, kto zetknął się kiedykolwiek z wielkim polskim sporem o lustrację. "Dolina nicości" jest niewątpliwie w tym sporze ważnym głosem dlatego, że nadaje mu wymiar uniwersalny.

Reżyser spektaklu, Wojciech Nowak, poszedł pod prąd także w samej koncepcji spektaklu - ascetycznej, wręcz anachronicznej. Współczesne teatry telewizji są coraz bardziej filmowe, niewiele różnią się od telenowel. Nowak wszystkie sceny rozgrywające się w latach 70. umieścił w niewielkiej, umownej przestrzeni wokół kręcącej się karuzeli. Pomysł dość ryzykowny, może nawet przeszkadzający w odbiorze, ale nie na tyle, by zagłuszyć przesłanie całości.

**

Spektakl "Dolina nicości" pokazała TVP1 w poniedziałek o godz. 20.30. W rolach głównych wystąpili Krzysztof Globisz i Mariusz Wojciechowski. Reżyseria Wojciech Nowak, scenariusz Wojciech Tomczyk na motywach książki Bronisława Wildsteina.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji