Artykuły

Lepsze czasy

Odkładam na później obowiązki. Wielkie rzeczy, których dokonam, dokonam później. Małe rzeczy, na które mam ochotę, zrobię, gdy znajdzie się czas - pisze Malina Prześluga.

Pierwszy akt.

Odkładam na później obowiązki. Odpowiedzialność odsuwam od siebie tak daleko jak się da. Sen. Sprawy do załatwienia przekładam na kiedy indziej, potem instancje, urzędy, podmioty każą czekać jeszcze. I jeszcze, i dłużej. Ważne rozmowy datę ważności mają na jutro. Wielkie rzeczy, których dokonam, dokonam później. Małe rzeczy, na które mam ochotę, zrobię, gdy znajdzie się czas. Jutro tu ogarnę. Przeproszę, podziękuję, opowiem o miłości, gdy będzie dobry moment, jeszcze nie teraz. Psa przygarnę kiedyś, napiszę list, pojadę do Indii, będę zdrowo się odżywiać. Teraz trzeba przeczekać, za chwilę przyjdzie lepszy czas, wiosna. Albo lato, może jesień, ale nie ta, następna. Sporządzę listę dziesięciu rzeczy, które chcę zrobić przed śmiercią. Jutro sporządzę, dzisiaj nie mogę, dzisiaj nie nadaje się do niczego. Dzisiaj jest zimno, pada deszcz, obiad był taki zwykły, pobudka ciężka, długa i niewygodne buty, które jutro będą wygodniejsze. Dziś zamykam na cztery spusty, pieczętuję jako nieudane i próbne. To jutro jest premiera, rola główna, kwiaty. Teraz popatrzę sobie zza kulis na dekoracje, które jutro będą prawdę grać.

Drugi akt.

Mieszkanie pod Poznaniem. Dwa pokoje, dwa krzesła, stół. Na parapecie storczyk - brzydki pognieciony kikut, od dwóch lat podlewany nadzieją, że zakwitnie. Półki, na półkach książki. Podłoga, na podłodze książki. Kuchenny blat, książki na blacie. Fotel, w fotelu starszy pan. Mówi tak:

"Przez całe życie kupowałem książki. Cieszyłem się na emeryturę, bo wtedy mógłbym je przeczytać. A teraz jestem na emeryturze i bolą mnie oczy."

Trzeci akt.

A teraz dom nad Notecią. Piętnaście lat temu. W domu staruszka Waleria, moja prababcia. Wszystko, co dobre, ważne i miłe, Waleria kryła na strychu. Piękny, niemiecki rower. Pieniądze sprzed drugiej wojny chowane w cukierniczkach. Kożuch odświętny. Radio. Papiery wartościowe. Spacery po lesie. Dalekie podróże. Słomkowy kapelusz. Chowała na lepsze czasy, na gorsze czasy, na inne czasy, na wszelki wypadek i na zaś. Gdy umarła, znieśliśmy wszystko na dół. Moja mama wzięła radio, jej brat cukierniczkę. Reszta rozpadła się po drodze.

Finał.

Ukłonię się i zbiorę owacje. Przybiję gwóźdź programu do trumny.

"i zacznę żyć naprawdę; na całego; na oścież

targnę koszulę serca - a tymczasem roztropnie

czekać - trzymać się ciepło - o szaliku pamiętać."

(Barańczak, "Elegia przedwiosenna", trzydzieści jeden lat temu.)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji