Artykuły

Andrzej Wajda opowiada o dzieciństwie w Radomiu

- Nigdy nie przypuszczałem, że szabla do mnie wróci. To było piękne i zdumiewające. Różne rzeczy mnie w życiu spotkały, myślałem, że wydarzyło się już wszystko. Aż do dzisiaj - mówi ANDRZEJ WAJDA, który odzyskał szablę swojego ojca.

Małgorzata Rusek: Wie pan, że w zbiorach radomskiego archiwum znajduje się szkic wykonany przez pana w czasie wojny?

- Naprawdę? Nie wiedziałem. A co przedstawia?

Kościół.

- Pewnie Świętej Trójcy. Robiłem tam grób pański przed Świętami Wielkanocnymi. To były czasy, gdy te groby miały specjalne znaczenie, nawiązywały do politycznej sytuacji, co zresztą zostało do dzisiaj. Przygotowywałem tam kilka grobów, brałem udział w życiu parafii.

Pan i pana rodzina przed wojną mieszkaliście kilka lat w Radomiu. Odnajduje pan w dzisiejszym Radomiu miejsca z dzieciństwa?

- Oczywiście. Sam dom, w którym mieszkaliśmy, zmienił się w minimalnym stopniu. Ale już jego otoczenie jest zupełnie inne. Po pierwsze zniknął powód, dla którego myśmy w 1934 r. znaleźli się w Radomiu. Mój ojciec został przeniesiony z 41. pułku piechoty w Suwałkach do 72. pułku w Radomiu. I ten teren, zaczynając właśnie od domu oficerskiego od strony Malczewskiego, aż na drugą stronę rzeczki, to wszystko był olbrzymi teren wojskowy. Tam się odbywały ćwiczenia 72. pułku piechoty, ale też to był nieustanny plac naszych zabaw.

Biegał pan tam z bratem podglądać?

- Oczywiście. Przełaziliśmy przez płot. Mieliśmy też przepustkę i mieliśmy prawo wchodzić przez bramę, która tam była od strony Warszawy. Ale na skróty, przez płot, było szybciej. No i tam odbywały się wszystkie nasze przygody chłopców, którzy bawili się w wojnę, nieustannie mieli z sobą zatargi. Potem przyszła wojna, tak szybko, gwałtownie i wydorośleliśmy w ciągu roku, dwóch. Zaczęliśmy pracować fizycznie, ja i brat Leszek, między dorosłymi. Wyrzucili też naszą rodzinę z domu oficerskiego, a nasze mieszkanie zajęli Niemcy. My wylądowaliśmy w domku parterowym, pokój z kuchnią. Tam mieszkaliśmy z mamą, a od ojca oczekiwaliśmy nieustannie wiadomości. Wieść najstraszniejsza przyszła z niemieckiej prasy, kiedy dowiedzieliśmy się, że w Katyniu odkopano zwłoki polskich oficerów. To był szok. Bo o ile zbrodnie niemieckie były nam wiadome, to tu, jak mieszkaliśmy w centralnej Polsce, nic nie wiedzieliśmy, co się dzieje po drugiej stronie granicy. I na liście katyńskiej znaleźliśmy Karola Wajdę, kapitana. Myśleliśmy - a nuż to pomyłka w imieniu, może chodziło o Jakuba. A potem dowiedzieliśmy się, że ojciec był w innym obozie, nie w Kozielsku. Ale wtedy nic nie było wiadomo o tych, którzy zginęli w innych obozach. Miejsca ich śmierci były nieznane. Na wystawie, która jest w galerii Rogatka, są odpowiedzi na listy mojej matki. Szukała ojca, pisała m.in. do Czerwonego Krzyża. Odpowiedź była jedna, że nic nie wiedzą. Po śmierci matki w 1950 r. dotarło do nas, że skoro ojciec nie wrócił przez tyle lat, to już się nie odnajdzie.

A dziś, po tylu latach, wróciła do pana szabla taty...

- To jest coś niesamowitego; coś, czego się nie spodziewałem. To jest na pewno szabla mojego ojca. Po pierwsze dlatego, że tam ją zakopałem, po drugie, zakopałem ją bez pochwy. Zakopałem ją w 1939 r. przed zimą, owiniętą w szmatę. Wydawało mi się, że na wiosnę będzie po wojnie. Więc to miało być na chwilę w ziemi. A potem okazało się, że jak nas wysiedlili, to tam powstały niemieckie koszary i nie było do nich dostępu. A po wojnie były inne koszary i też nie było szans. Szabla znalazła się tylko dlatego, że za domem oficerskim, na dawnym naszym podwórku była budowa. Szablę znaleziono w wykopie pod fundamenty.

To było wiele lat temu, a mimo to została przechowana do dzisiaj przez zupełnie obcych ludzi i jeszcze ofiarowana panu w tak znaczącym momencie...

- Tak, obcy ludzie, ale z rodziny wojskowej. Bo szablę znalazł wyrzuconą z wykopów pułkownik lotnictwa, ojciec pani, która mi tę szablę dała. Ona z kolei przeczytała o tym, że będzie odsłonięcie tablicy i pomyślała, że może ja coś o niej wiem. Nigdy nie przypuszczałem, że szabla do mnie wróci. To było piękne i zdumiewające. Różne rzeczy mnie w życiu spotkały, myślałem, że wydarzyło się już wszystko. Aż do dzisiaj.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji